04.11.2025 21:00
Bramki
1:0 - Alexis Mac Allister (61')Składy
Liverpool
Mamardashvili - Bradley, Konaté, van Dijk, Robertson (88' Kerkez), Szoboszlai, Gravenberch, Mac Allister (79' Jones), Salah, Ekitiké (79' Gakpo), Wirtz (88' Chiesa)Real Madryt
Courtois - Valverde (90' Diaz), Militão, Huijsen, Carreras, Tchouaméni, Bellingham, Camavinga (69' Rodrygo), Güler (81' Alexander-Arnold), Vinicius Jr., MbappéOpis
Liverpool w pełni zasłużenie pokonał Real Madryt 1:0 w hicie kolejki Ligi Mistrzów. Decydującego gola na trzydzieści minut przed końcem spotkania zdobył Alexis Mac Allister.
We wtorek 4 listopada o godzinie 21 czasu polskiego na Anfield rozpoczęło się jedno z najciekawszych spotkań 4. kolejki fazy ligowej Ligi Mistrzów, Liverpool Arne Slota podejmował Real Madryt prowadzony przez Xabiego Alonso. To starcie, które elektryzowało całą piłkarską Europę, a dla kibiców The Reds miało szczególne znaczenie. Liverpool stanął naprzeciw drużyny, z którą w ostatnich latach toczył wiele pamiętnych bojów, a na ławce rywali zasiadł były ulubieniec Anfield.
Stawka tego meczu była ogromna. Real Madryt wygrał wszystkie trzy dotychczasowe spotkania w fazie ligowej. Królewscy imponowali skutecznością i pewnością siebie. Historyczny bilans pomiędzy klubami przemawiał na korzyść Realu.
Liverpool rozpoczął spotkanie z ogromnym impetem, narzucając Realowi Madryt swoje tempo gry już od pierwszych minut. Zespół Arne Slota zepchnął Królewskich do głębokiej defensywy, długimi fragmentami utrzymując się przy piłce i szukając luk w szczelnie ustawionej obronie gości. Mimo wyraźnej przewagi w posiadaniu piłki i agresywnego pressingu, przez pierwsze dwadzieścia kilka minut brakowało jednak klarownych sytuacji bramkowych.
W tym czasie oba zespoły prezentowały dużą dyscyplinę taktyczną. Oglądaliśmy prawdziwe piłkarskie szachy. Dopiero w 28. minucie kibice na Anfield poderwali się z miejsc, gdy Dominik Szoboszlai znalazł się sam na sam z Thibautem Courtois. Węgier oddał mocny strzał z bliskiej odległości, ale belgijski bramkarz zachował zimną krew i zdołał odbić piłkę, ratując Real przed stratą gola.
Chwilę później emocje ponownie sięgnęły zenitu. W 30. minucie arbiter po konsultacji z VAR analizował sytuację, w której Aurelien Tchouaméni odbił ręką uderzenie Szoboszlaia w polu karnym. Ostatecznie sędzia uznał, że pomocnik Realu nie poszerzał sylwetki, a kontakt był przypadkowy. Zdecydował więc o rzucie sędziowskim, co wywołało głośne protesty publiczności.
Liverpool nie zwalniał tempa, a aktywny Szoboszlai raz po raz próbował zaskoczyć Courtois strzałami z dystansu. W 43. minucie jego potężne uderzenie ponownie z trudem sparował bramkarz Realu. Madrytczycy również mieli swoją szansę. Po indywidualnej akcji Jude’a Bellinghama groźnie zrobiło się pod bramką Giorgiego Mamardashviliego, jednak gruziński golkiper zachował czujność i obronił strzał Anglika. Jeszcze przed gwizdkiem arbitra po raz kolejny czujność Courtoisa między słupkami sprawdził strzałem zza pola karnego Alexis Mac Allister. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Drugą połowę spotkania na Anfield Liverpool rozpoczął z jeszcze większym impetem niż pierwszą. Już w 48. minucie kibice gospodarzy wstrzymali oddech po serii znakomitych interwencji Thibauta Courtois. Najpierw belgijski bramkarz w efektowny sposób odbił potężne uderzenie głową Virgila van Dijka, chwilę później poradził sobie z próbą Hugo Ekitiké, a po chwili, jakby na potwierdzenie swojej klasy, „zaczarował” bramkę, gdy kolejne uderzenie głową napastnika Liverpoolu minimalnie minęło słupek. Arne Slot i jego zawodnicy mogli tylko z uśmiechem kręcić głowami z niedowierzania.
W 51. minucie Courtois znów dał koncert – tym razem broniąc precyzyjny strzał z rzutu wolnego autorstwa Dominika Szoboszlaia. Liverpool zamknął Real Madryt na własnej połowie, tworząc oblężenie, które przypominało sceny z pamiętnego finału Ligi Mistrzów w Paryżu sprzed trzech lat. Wtedy również Courtois był postacią numer jeden po stronie Królewskich.
Jednak w 61. minucie cierpliwość gospodarzy w końcu została nagrodzona. Po perfekcyjnym dośrodkowaniu z rzutu wolnego w wykonaniu Szoboszlaia, Alexis Mac Allister wyskoczył najwyżej w polu karnym i strzałem głową pokonał Courtois. Anfield eksplodowało z radości, a Liverpool w pełni zasłużenie objął prowadzenie 1:0.
Po zdobytej bramce tempo gry nieco spadło, a Real próbował przejąć inicjatywę, jednak dobrze zorganizowana defensywa The Reds nie pozwalała na zbyt wiele. W końcówce to gospodarze znów byli bliżej zdobycia gola. W 87. minucie Cody Gakpo stanął przed świetną szansą, lecz jego uderzenie z bliskiej odległości po raz kolejny zatrzymał niezawodny Courtois. Sekundy później Mohamed Salah miał okazję na dobicie piłki i przypieczętowanie zwycięstwa, jednak Eder Militão w ostatniej chwili zablokował jego strzał.
Do ostatniego gwizdka Liverpool kontrolował przebieg gry i nie pozwolił Realowi na stworzenie poważnego zagrożenia. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:0 dla Liverpoolu, który po kapitalnym występie odniósł cenne zwycięstwo nad rywalem z Madrytu.
