LIV
Liverpool
Premier League
02.11.2024
16:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1751
Fulham
FUL
Premier League
12.05.2013 16:00
1:3
Liverpool
LIV

Bramki

33 Berbatow
36 Sturridge
62 Sturridge
85 Sturridge

Składy

Fulham

Schwarzer, Riether, Hughes, Hangeland, Richardson (16 Emanuelson), Duff, Enoh, Karagounis (82 Riise), Kačaniklić (71 Petrić), Ruiz, Berbatow
Etheridge, Rodallega, Frimpong, Senderos.

Liverpool

Reina, Johnson, Downing, Wisdom (46 Enrique), Coates, Carragher, Lucas, Henderson, Shelvey (76 Borini), Coutinho (87 Coady), Sturridge
B. Jones, Assaidi, Suso, L. Jones.

Opis

Craven Cottage po raz kolejny okazało się być bardzo gościnne dla futbolowych przybyszów z miasta Beatlesów. Po wspaniałym hattricku autorstwa Daniela Sturridge'a 3 punkty powędrowały razem z drużyną i kibicami nad rzekę Mersey.

Nad stołecznym Fulham ostatnimi czasy lubią się pastwić piłkarze Liverpoolu. Najpierw piewcą dramatu ekipy Martina Jola został Maxi Rodriguez, następnie peany na swoją cześć po demolce the Cottagers mógł wysłuchiwać Luis Suarez, a teraz zaś przyszła kolej na Daniela Sturridge'a.

Gospodarze wczorajszego pojedynku przechodzą ostatnio poważny regres formy. Po 37 kolejce przedłużyli swą niechlubną passę porażek z rzędu, zwiększając ją do 4 spotkań. Nie bez kozery Londyńczycy zajmują dopiero 15 miejsce w ligowej tabeli.

Przyjezdni natomiast są na swoistej sinusoidzie samopoczucia. Po kapitalnym meczu przeciwko Newcastle przyszło spore rozczarowanie w związku z postawą w derbowym pojedynku z Evertonem. Z tym samym Evertonem w 35 kolejce grało też Fulham, ulegając the Toffies 1:0 i nie podnosząc nawet rękawic do boju oddało zwycięstwo niemalże bez walki.

The Reds musieli wystąpić w tym spotkaniu bez kontuzjowanych Stevena Gerrarda i Daniela Agger, co skłoniło Brendana Rodgersa do eksperymentów z wyjściową jedenastką i nie tylko. Pierwszym aspektem rzucającym się w oczy było zestawienie i samo uformowanie linii defensywy. Obok pełniącego rolę kapitana Jamie'go Carraghera, który rozegrał swój ostatni mecz wyjazdowy w karierze, zagrali Andre Wisdom i Sebastian Coates.

System 3-5-2 (bądź też 3-6-1) był kilkukrotnie stosowany przez Irlandczyka z Północy, toteż mecz z Fulham był idealny do szukania idealnej ,,kompozycji'' i testowania składu, jakkolwiek dziwacznie to nie brzmi mając na uwadze przedostatnią kolejkę ligową.

Na ławce rezerwowych usiedli młokosy z Akademii: Conor Coady a także kompletny żółtodziób, obrońca Lloyd Jones.

Pierwsza połowa w wykonaniu obu zespołów była nieco senna. Pierwszy doraźny zastrzyk emocji wybudził wszystkich z marazmu, gdyż gospodarze dzięki niemu wyszli na prowadzenie. W 33 minucie spotkania po powolnie konstruowanej akcji Fulham, Sasha Riether otrzymał podanie z prawej strony pola karnego i wrzucił do wbiegającego w drugie tempo Dimitara Berbatowa. Kompletnie zagubiona była nasza obrona - Bułgar wbiegając w pole karne aż podskakiwał pokazując, że jest niepilnowany i mimo to zabrakło asekuracji i spokojnie umieścił głową piłkę w siatce obok bezradnego Pepe Reiny.

Tym samym gospodarze w zupełności przejęli inicjatywę na murawie... i stracili bramkę. Okopany pod własnym polem karnym Liverpool za sprawą genialnego długiego podania Andre Wisdoma do osamotnionego na szpicy Sturridge'a zdołał przedostać się pod szesnastkę Marka Schwarzera. Dalej byliśmy świadkami popisu Czerwonego numeru 15. Daniel doszedł do crossowego zagrania młodszego kolegi z drużyny, przerzucił sobie piłkę na Hughes'em, po czym świetnym odejściem zostawił go w blokach startowych i zrobił sobie miejsce do oddania strzału - nie byle jakiego strzału! Potężna bomba z prawej nogi poszybowała pod samą poprzeczkę nie dając szans golkiperowi the Cottagers.

Przed gwizdkiem Marka Halsleya oznajmiającego przerwę wynik 1:1 utrzymał się również dzięki Pepe Reinie, który w fenomenalny sposób powstrzymał strzał głową po rzucie rożnym w 43 minucie gry.

By odwrócić losy pojedynku potrzebne były gruntowne zmiany, bowiem taktyka nie spełniła swych założeń i to Fulham było stroną zdecydowanie przeważającą. Zszedł Andre Wisdom i w jego miejsce zameldował się Jose Enrique.

Druga odsłona była koncertem gry Liverpoolu. Miejscowa ekipa została totalnie stłamszona i tylko rozregulowane celowniki graczy Rodgersa sprawiły, że ostatecznie licznik zatrzymał się tylko na 3 trafieniach.

W 62 minucie nasze ,,zimowiaki'', czyli transfery przeprowadzone w styczniowym okienku transferowym dały o sobie znać z wymiernym rezultatem. Coutinho oddał strzał, który po rykoszecie trafił pod nogi Sturridge'a. Ten z zimną krwią umieścił ją przy dalszym słupku i mógł zatańczyć przed ,,podróżującym'' The Kop.

Chwilę później niemiłosiernie ogrywany Hangeland stracił futbolówkę na skraju pola karnego, lecz tym razem z konfrontacji Schawrzer - Daniel S. górą okazał się ten pierwszy.

Nie minęło 5 minut a nasz napastnik znów stanął oko w oko z Australijskim bramkarzem. Szybka kontra Liverpoolu i rajd prawym skrzydłem Sturridge'a spowodował, że the Reds wychodzili niemalże trójką graczy przeciwko Schwarzerowi, który nijak mógł liczyć na pomoc ze strony spóźnionych w tej sytuacji obrońców Fulham. Instynkt snajpera i wizja hattricka podsyciła egoizm świetnie spisującego się Daniela i w tej sytuacji podjął złą decyzję - uderzenie wybronił bramkarz i pewna 3 bramka została odłożona w czasie.

Kolejne okazje zmarnowali Jonjo Shelvey, który tak nieporadnie zbierał się do uderzenia z piątego metra, że nawet amator zrobiłby to z większą gracją. Szczęścia nie miał wprowadzony z ławki rezerwowych Fabio Borini, który opukał piłką słupek.

W 85 minucie Sturridge dokończył dzieła zniszczenia. Fenomenalne, cudowne, przepiękne, nadzwyczajne (mógłbym tak do rana rzucać epitatami) zagranie zewnętrzną częścią stopy Coutinho do Daniela zakończone zostało bardzo ładnym lobem nad Schwarzerem. Australijczyk popełnił błąd przy tej bramce, ponieważ nie powinien był wychodzić do tego zagrania.

Tym samym końcowy rezultat to tak naprawdę najmniejszy wymiar kary. Goście w drugiej połowie pokazali niesamowity futbol. Na pochwały zasługuje oprócz rzecz jasna strzelca trzech bramek i pierwszego asystenta Merseyside Coutinho także mocno krytykowani w tym sezonie Reina i Johnson.

Oprócz nich na wielkie uznanie zapracowali sobie... fani Liverpoolu, którzy stworzyli fenomenalną atmosferę na meczu. ,,Podróżujące The Kop'' chapeau bas!

Sędzia: Mark Halsey
Frekwencja: 25 640

Linki

Skrót