LIV
Liverpool
Premier League
02.11.2024
16:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1763
Zenit
ZEN
Europa League
14.02.2013 18:00
2:0
Liverpool
LIV

Bramki

69 Hulk
72 Semak

Składy

Zenit

Malafeev, Anyukov, Neto, Lombaerts, Hubocan, Denisov, Shirokov , Witsel, Hulk, Danny (54 Semak), Kerzakov (82 Fayzulin)
Djordjevic, Evseev, Lukovic, Rodic, Zhevnov,

Liverpool

Reina, Johnson, Carragher, Skrtel, Enrique, Allen, Henderson, Gerrard, Sterling (78 Lucas), Downing, Suarez
Jones, Coates, Borini, Shelvey, Suso, Wisdom,

Opis

Liverpool w kiepskim stylu uległ Zenitowi Sankt Petersburg 2:0 w pierwszym wyjazdowym meczu 1/32 finału Ligi Europy, czym znacznie utrudnił sobie szanse awansu do kolejnej rundy.

Mecz z krezusami z zachodniej Rosji był przed jego startem uważany przez kibiców The Reds za arcytrudny - nie tylko ze względu na daleką podróż jaką musieli przebyć gracze Brendana Rodgersa oraz na aurę panującą w lutym na wschodzie Europy.

Główne obawy budził rzecz jasna poziom sportowy prezentowany przez Zenit Sankt Petersburg, jeszcze niedawnego uczestnika Ligi Mistrzów.

Podopieczni Luciano Spalettiego zajęli dosyć niespodziewanie dopiero 3 miejsce w swej grupie Pucharu Mistrzów. Ponad klubem sponsorowanym przez potentata, Gazprom, uplasowały się włoski Milan oraz rewelacja rozgrywek hiszpańska Malaga.

Tym samym Zenit znalazł się w pucharowej stawce Ligi Europy i los chciał, że już na pierwszym szczeblu fazy ,,knockout'' skrzyżowały się drogi Liverpoolu i właśnie zajmującej obecnie 3 miejsce drużyny rosyjskiej Premier Ligi.

Zenit, podobnie jak pozostałe drużyny rosyjskie, długo odpoczywał od futbolu. Ostatnią kolejkę rodzimej ligi rozegrali 10 grudnia podejmując Anży Machaczkałę u siebie i remisując 1:1.

Jednak nikt w Merseyside nie ważył się lekceważyć z podobnych pobudek kolosa ze wschodu. Przecież w swym składzie ma kupionych za krocie Hulka z FC Porto oraz Axela Witsela. Oprócz nich na szpicy szaleje odzyskawszy formę Aleksandr Kerżakow, który błyszczał w ekipie Zenitu w 2005 roku, gdy ta zdobywała Puchar UEFA, poprzednika Ligi Europy.

Brendan Rodgers po szokującym niepowodzeniu w spotkaniu z West Bromwich na Anfield zapowiedział, że na stadionie Pietrowskim ujrzymy silnie obsadzony skład Czerwonych.

Faktycznie, obyło się bez zbędnych kalkulacji. Jedyne co przed pierwszym gwizdkiem pozostawiało wiele do życzenia to stan murawy oraz poza boiskowe ekscesy pseudokibiców w błękitnych szalikach.

Jedynymi nieobecnymi były Liverpoolskie ,,żółtodzioby'' - a mianowicie Daniel Sturridge a także Phillipe Coutinho. Obaj nie mogą być zarejestrowani do rozgrywek, gdyż brali udział w grach pod banderą UEFA w swych byłych zespołach.

Zarówno piłkarze Spalettiego, jak i zawodnicy reprezentujący barwy najbardziej utytułowanego angielskiego klubu chcieli uzyskać w Walentynki jak najkorzystniejszy wynik. Zenit marzył o zwycięstwie i o czystym koncie na ,,tyłach'', natomiast The Reds pewnie ucieszyliby się nawet z remisu, najlepiej bramkowego.

Spotkanie rozpoczęli z wysokiego C przyjezdni. Już po upływie 90 sekund, Luis Suarez znalazł się w polu karnym Małafiejewa, zakręcił Neto i oddał uderzenie w kierunku długiego słupka, jednak ostatecznie chybił celu.

W 4 minucie odgryźli się gospodarze. Hulk znalazł lukę między formacjami Czerwonych, ruszył w stronę bramki Reiny i strzelił z 20 metra po ziemi, jednak Hiszpan strzegący bramki Liverpoolu wyciągnął się jak struna i wybił piłkę na rzut rożny.

12 minut później koszmarny błąd popełnił Lombaerts, którego podanie w poprzek boiska ,,przeczytał'' El Pistolero. Przejął piłkę i ruszył sam na sam z Małafiejewem. Wszak i ta okazja nie zakończyła się golem dla gości, bowiem Urugwajczyk zbyt długo zwlekał z podjęciem decyzji i sytuacja bramkowa spaliła na panewce.

Po upływie niemal dwóch kwadransów gry ponownie gorąco zrobiło się w polu karnym Pepe. Wrzutka Witsela trafia wprost pod nogi Allena, aczkolwiek Walijczyk miał spore kłopoty z opanowaniem futbolówki i ta znalazła się w pobliżu rozpędzonego Hulka. Brazylijczyk bez namysłu huknął z lewej nogi, jednak nasz numer 25 był na posterunku i z trudem sparował piłkę.

W 40 minucie nie przed 100%, a 200% szansą na gola stanął Suarez. Dośrodkowanie na długi słupek autorstwa Joe Allena odbiera Sterling. Młokos wypatrzył zupełnie niepilnowanego na 5 metrze Luisa. Urus jednak uparł się na strzał niekonwencjonalny, z piętki, który minął o milimetry słupek bramki Zenitu.

Arbiter Velasco Carballo zakończył pierwszą połowę. Na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis. Widowisko dla postronnego i nie tylko postronnego widza było ciężkie do zdzierżenia, gdyż katastrofalny stan płyty boiska determinował masę błędów i niedokładności.

W 60 minucie Suarez po raz 3 zmarnował dogodną sytuację. Rozpędzony Stewart Downing ściął z prawej flanki do środka, zostawił piłkę najskuteczniejszemu graczowi Liverpoolu, który z 16 metra wewnętrzną częścią stopy starał się umieścić piłkę w siatce. Małafiejew mógł tylko obserwować, jak mija ona jego bramkę dosłownie o kilka centymetrów.

Niecałe 10 minut później padł pierwszy gol. Denisov odebrał piłkę Hendersonowi w środkowej strefie boiska. Przekazał ją Hulkowi, który przebiegł z nią kilkanaście metrów i oddał strzał marzenie przy biernej postawie naszego bloku defensywnego. Piłka wpadła w samo okienko bramki Reiny.

W 72 minucie gospodarze zanotowali drugie trafienie. Anyukov posyła niemrawe, płaskie dośrodkowanie w pole karne. Z piłką mijają się Kerżakow i będący tuż za nim Skrtel. Lecz na nieszczęście dla Rodgersa, jego podopiecznych i kibiców The Reds akcję zamykał Igor Semak (krycie byłego reprezentanta Sbornej odpuścił Johnson), który pojawił się na boisku 15 minut wcześniej. Rezerwowy Zenitu spokojnie pokonał naszego golkipera.

Do końca konfrontacji nieudolnie Liverpoolczycy starali się odrobić straty. Godne uwagi było jedynie uderzenie z rzutu wolnego Suareza z 83 minuty, z trudem wybronione przez Małafiejewa.

Na podsumowanie tej potyczki należy się wstrzymać do pojedynku rewanżowego. Jak mawiał trener Kazimierz Górski ,,Dopóki piłka w grze...''. Przed Czerwonymi nie lada ciężkie wyzwanie, lecz wszystko przy odrobinie szczęścia może się zdarzyć. Szczęścia, którego zabrakło na stadionie Pietrowskim.

Sędzia: Carlos Velasco Carballo
Frekwencja: 19748

Linki

Skrót