LIV
Liverpool
Premier League
05.01.2025
17:30
MUN
Manchester United
 
Osób online 1563

100 ważnych wspomnień

Pozycja w rankingu
22

Opis

To była środa, 8 grudnia 2004 roku, kiedy Steven Gerrard strzelił kapitalnego gola w samej końcówce spotkania, a Liverpool odrobił straty i pokonał Olympiakos, czym zapewnił sobie awans do następnej fazy Champions League. Ten moment to numer 22 na liście 100 najważniejszych wydarzeń w historii klubu.

Olympiakos szybko objął prowadzenie, kiedy Rivaldo po imponującym rajdzie został sfaulowany i zdobył bramkę z podyktowanego rzutu wolnego. To oznaczało, że Liverpool potrzebował trzech goli do awansu, ale nieprawdopodobny powrót rozpoczął się w 47 minucie, kiedy Florent Sinama Pongolle zamienił dośrodkowanie Harry'ego Kewella na bramkę. W 81 na prowadzenie the Reds wyprowadził Neil Mellor, strzelając gola z okolicy piątego metra.

Ponownie Gerrard przybył Liverpoolowi na ratunek na zaledwie cztery minuty przed zakończeniem meczu. Zgranie głową Mellora przed pole karne dało Stevenowi możliwość oddania piekielnie silnego strzału obok bramkarza Olympiakosu, co doprowadziło Anfield do szaleństwa a jego ukochany Liverpool wprowadziło do 1/8 Champions League. Ten mecz zostanie zapamiętany jako jeden z najwspanialszych wieczorów w historii klubu z Anfield.

Po meczu w rozmowie z oficjalną stroną internetową Liverpoolu Gerrard tak opisał swoje trafienie, "Byłem zachwycony po strzeleniu zwycięskiej bramki. Kiedy piłka upadła, kręciła się i myślałem, że mój strzał skończy gdzieś w trybunach, jednak nieźle ją trafiłem i wpadła do bramki. To absolutnie jeden z moich najlepszych goli, jakie kiedykolwiek strzeliłem."

Felietonista This is Anfield, Ste Speed, tak opisał swoje wspomnienia po niesamowitym strzale Gerrarda:

"Czekałem na lot z powrotem do Liverpoolu, po spędzeniu poprzednich dwóch lat na podróżowaniu po Australazji i Tajlandii. Siedziałem na lotnisku sącząc jedyny napój, na jaki było mnie stać i z talerzem frytek, który pewien chojny współpasażer mi kupił. Byłem w koszulce Liverpoolu otoczony amerykańskimi biznesmenami, oglądając ESPN bez głosu. Nie mogłem uwierzyć własnemu szczęściu, kiedy na ekranie pojawił się mecz Liverpoolu z Olympiakosem. Pojawiłem się na lotnisku kilka godzin przed lotem z powodu braku funduszy. Poprosiłem o włączenie dźwięku i usiadłem by obejrzeć niewiarygodny mecz.

Pamiętam, że mój głośny, hałaśliwy entuzjazm wyrażany w trakcie meczu zaczął przyciągać uwagę amerykańskich biznesmenów, którzy zaczęli oglądać ze mną. Jak każdy kibic the Reds na świecie miałem w brzuchu pełno motyli, kiedy kończył się czas a wynik wciąż brzmiał 2-1, co nie było wystarczające, by zakwalifikować się do fazy pucharowej. Kiedy cudo Gerrarda wpadło, przeżyłem jeden z najbardziej ekscytujących momentów w życiu. Wyskoczyłem z krzesła i biegałem w koło jak lunatyk, przybijałem "piątki" z amerykanami. Po wszystkim zaczęli kupować mi drinki, bo byli tak rozbawieni moimi meczowymi reakcjami. Nie jestem największym fanem komentowania meczów przez Andy'ego Graya, ale jego krzyk "You beauty, what a hit son" ("Piękne, co za uderzenie synu") pamiętany będzie jako jeden z najwspanialszych goli Liverpoolu w historii.

Również członek forum This is Anfield opisał swoje wspomnienia z tamtego wieczoru:

"Musieliśmy wygrać dwoma bramkami, co nie wydawało się nierealne na początku meczu, ale kiedy Rivaldo strzelił na początku meczu wszyscy zaczęliśmy się martwić. Co mnie urzekło w czasie tego wieczoru to dwaj mniej znani bohaterowie, Mellor i Pongolle. Obydwaj strzelili bardzo ważne bramki będąc jedynie członkami składu, co pozwala myśleć, że Nemeth czy Pacheco również mogliby to zrobić. Czy kiedykolwiek zapomnimy Andy'ego Graya z tamtej nocy? Stambuł zawsze opisywany jest jako najwspanialsza noc w historii klubu, ale gdzie bylibyśmy teraz bez "lovely cusioned header for Gerrard"? Każdy fan Liverpoolu wie, gdzie był tamtej nocy i nigdy tego nie zapomni."



Liverpool FC: Chris Kirkland, Jamie Carragher, Steve Finnan, Sami Hyypia, John Arne Riise, Djimi Traore, Harry Kewell, Steven Gerrard , Antonio Nunez, Xabi Alonso, Milan Baros.