Lawrenson o meczu z Arsenalem
Punkt zdobyty przeciwko Arsenalowi w niedzielę mógłby okazać się dobrym wynikiem, ale nie tym razem. To było kolejne spotkanie, w którym desperacko chciałem, aby Liverpool odniósł zwycięstwo.
Dwaj napastnicy, Gerrard włączający się do ataku, dwaj skrzydłowi, włączający się boczni obrońcy nie potrafili zadać ostatecznego ciosu Arsenalowi grającemu w dziesiątkę.
To kolejna stracona okazja do umocnienia się na prowadzeniu.
Po kartce Adebayora powinniśmy grać bez zahamowań. Szczególnie, że defensywa Arsenalu wyglądała nerwowo.
Chcieli odbierać piłkę i kiedy widziałeś jak Liverpool dominował w posiadaniu, nie zamienienie tego w trzy punkty może okazać się bardzo kosztowne.
Uczucie złości potęguje fakt, że Chelsea jeszcze raz zawiodła na Goodison Park, gdyż prowadzenie mogło być teraz dużo większe.
Ze Stoke, West Ham, Fulham i Hull - jeśli w tych meczach zdobylibyśmy 3 punkty, wówczas remis na Emirates byłby świetnym wynikiem.
To najlepsza okazja, którą Rafa Benitez ma na wygranie ligi, ale wydaje się, że każdy robi wszystko, aby ją stracić.
Jeśli rywale złapią dobrą passę, stracone punkty mogą się zemścić i właśnie dlatego nie możesz tracić okazji na zwycięstwa. Po prostu mistrz tak nie robi.
Patrząc na wiadomości o tym, że Benitez jest blisko nowej umowy, dobrze, jeśli nie wątpi się jak bardzo chce prowadzić Liverpool co pokazał w niedzielę.
Nie mógł odłożyć telefonu i wspierał Sammy'ego Lee chcąc, aby objął pełną kontrolę.
Właściwie było mi trochę przykro myśląc o Sammy'm w tych okolicznościach. Albo ufa mu się, gdy prowadzi zespół, albo nie.
Z Markiem Lawrensonem rozmawiał Nick Smith.
Komentarze (0)