Opinie prasy o meczu
"Rafa oszalał" - to jeden z najlżejszych nagłówków, jakie można przeczytać. Takie rzeczy mogą Cię spotkać, jeśli nie zechcesz rozstrzygnąć losu punktów szybko. Ostatniej nocy późny gol wyrównujący Wigan to drugi raz, gdy Reds tracą 2 punkty w samej końcówce.
Mistrzostwo zdaje się wymykać z rąk podopiecznych Beniteza - zamiast dumnie spoglądać na resztę ze szczytu tabeli, zostali zepchnięci na trzecią pozycję. Pytania o późne wejście Keane'a, zdjęcie Torresa, nie wstawienie w jego miejsce napastnika wciąż się mnożą. A jak dzisiejsze gazety wypisują, także dlaczego aspiracje Liverpoolu na ten sezon spaliły na panewce.
Oliver Kay z The Times, po wnikliwym obejrzeniu meczu zdaje sobie sprawę, że każda drużyna aspirująca o mistrzostwo powinna była to spokojnie wygrać. Nawet, pomimo przeciętnej gry. Lecz to największa słabość Liverpoolu - nieumiejętność przemienienia w trzy punkty jednego. Słabość, która nie przemija.
- To siódmy remis Liverpoolu w ostatnich dziesięciu meczach Premier League i, gdy Benitez podejmuje najdziwniejszą możliwą decyzję o zdjęciu Gerrarda moment po strzeleniu gola przez Mido, zaczynam się zastanawiać, jakim cudem ta drużyna radziła sobie tak dobrze wcześniej. Benitez zaczął gadać i zachowywać się nieodpowiedzialnie, jego zwyczajowy stoicki spokój człowieka, który nie czuje presji, zniknął i pokazał inną twarz, lecz, podobnie jak w poprzednim meczu ligowym przeciwko Evertonowi dziewięć dni wcześniej, przyznał, że jego zespół powinien był wygrać - brzydko, bo brzydko, ale wygrać - a nie stało się tak ze względu na pojedyncze momenty dekoncentracji i błędy w sędziowaniu w końcowym etapie spotkania.
Jon Culley z The Independent zwrócił uwagę na pomeczową wypowiedź Rafy, który określa grę mianem "szalonej".
- Nieoczekiwy wybuch, z powtarzającym się jak refren słowem "szaleństwo" nie przysporzy mu opinii trzymającego rękę na pulsie, Boss odmówił sprecyzowania, co jest powodem takich, a nie innych, wyników jego podopiecznych, chociaż w zagadkowym odniesieniu do Sir Alexa Fergusona przypomniał o tym, jak wielki wpływ na wszystko ma boss Man Utd.
Culley powątpiewa, czy Beniteza stać na doprowadzenie Liverpoolu do mistrzostwa w tym sezonie.
- Pytania o wybory Beniteza i jego taktykę namnożyły się w momencie, gdy presja związana z próbą odzyskania utraconego 19. lat temu tytułu grozi unicestwieniem planu, a ten opowiada o tajemniczych siłach stojących zespołowi i jemu na przeszkodzie.
Alan Nixon z Daily Mirror również podkreślił wagę pomeczowej konferencji Rafy, pytając, czy ten zgubił wątek tego, co sam rozpoczął.
- Hiszpan stał się celem skandowanego ostatnio hasła: "Wypalił się!" od momentu ataku na Sir Alexa Fergusona a ostatniej nocy owe wyzwiska tym bardziej wzmogły na sile, gdy Liverpool został zepchnięty na trzecie miejsce w walce o tytuł.
- Boss Reds był niezadowolony z poziomu sędziowania i uważał, iż wpływ Fergusona na oficjeli jest wciąż zauważalny. Lecz ten akurat fragment wypowiedzi pomeczowej był spójny i logiczny.
Chris Wheeler z Daily Mail uważa, że Keane mógł z takim samym pożytkiem oglądać ten mecz w domu.
- Wigan wciąż jeszcze nie stać na zwycięstwo nad jakimkolwiek klubem Wielkiej Czwórki, lecz już stać na zadanie bolesnego ciosu Benitezowi i jego osaczonym piłkarzom. "Szaleństwo" - tak boss Liverpoolu opisywał ten mecz po fakcie. Keane na pewno nie mógł się nie zgodzić.
Wszystkie pytania o referencje Beniteza są co najmniej śmieszne. Jest w tym momencie jedynym człowiekiem, który może dać nam upragnione zwycięstwo w Premier League. Musimy wciąż trwać w wierze. Tak, jest wiele powodów do bycia niezadowolonym, lecz jest także wiele pozytywów w ostatnim czasie. Wciąż jesteśmy aktywnym uczestnikiem wyścigu o tytuł. Mamy dwa punkty straty do lidera i wciąż wiele meczów do końca sezonu, oraz szansę na odkupienie win w niedzielnym spotkaniu z Chelsea.
Komentarze (0)