Degen wraca, rezerwy remisują
Rezerwy Liverpoolu nie dały rady strzelić gola swoim odpowiednikom z Manchesteru United i mecz skończył się remisem 0:0. Swój pierwszy występ do kontuzji zaliczył Philipp Degen.
Remis nie poprawi słabej sytuacji ligowej rezerw, ale podopieczni Abletta nadal mają komfort patrzenia na Manchester z wyższego miejsca.
Liverpoolczycy, grający w niecodziennym ustawieniu 4-1-3-2, mogli oczekiwać trochę więcej po wyniku, ale nie dali rady przełamać obrony Manchesteru.
Już w drugiej minucie spotkania, Nabil El Zhar podał piłkę wzdłuż bramki United, ale nie było nikogo w środku pola karnego, aby wpakować piłkę do siatki.
Po 23 minutach gry, swoją szansę miał David Ngog, który zdobył 2 gole przeciwko rezerwom Middlesbrough dwa tygodnie temu. Francuz miał kilka opcji do wyboru, ale zdecydował się obrócić z piłką i uderzyć na bramkę. Strzał ten został łatwo wybroniony przez Kuszczaka.
Obie strony zaczęły atakować bardziej zdecydowanie i już przed przerwą dwóch piłkarzy Manchesteru zostało ukaranych żółtymi kartkami.
Najpierw, kartonik obejrzał Lee Martin za symulowanie w polu karnym. Po chwili Federico Macheda zdobył bramkę, ale okazało się, że uderzał po gwizdku sędziego sygnalizującym spalonego.
Najciekawszym momentem początku drugiej połowy, było zdecydowanie zagranie Ngoga, który próbował powtórzyć słynny wyczyn Maradony z 1986 roku, czyli strzelił gola ręką. Na nieszczęście dla Francuza, sędzia był bardziej spostrzegawczy niż jego odpowiednik z meczu Anglia-Argentyna i ukarał Ngoga żółtą kartką.
Pozytywnym aspektem w grze Liverpoolu, była postawa Degena. Szwajcar zagrał zaledwie 45 minut, ale zdążył pokazać się w kilku interwencjach w obronie, oraz rajdach prawą stroną.
Po zejściu z boiska w przerwie, Degen mógł tylko patrzeć, jak przeciwnicy Liverpoolu podkręcają tempo spotkania.
Najprawdopodobniej Manchester wyszedłby na prowadzenie, gdyby nie wspaniała obrona strzału Machedy z bliskiej odległości przez Gulasci'ego.
Najlepszą okazję dla Liverpoolu w drugiej połowie miał David Ngog, ale nie trafił bramkę strzałem z woleja po podaniu El Zhara.
Rzadko można zobaczyć drużyny Liverpoolu i Manchesteru w dolnych partiach tabeli ligowej, ale obecny sezon jest rozczarowaniem zarówno dla graczy Abletta i Ole Gunnara Solskjeara. Nie dziwi więc, że oprócz kilku akcji oglądaliśmy raczej przeciętne spotkanie.
Ostatnią okazję na przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę miał Liverpool, kiedy Nabil El Zhar minął obrońcę i uderzył mocno z ostrego kąta. Jego strzał minął niestety bramkę strzeżoną przez Tomasza Kuszczaka.
Gracz meczu według Liverpoolfc.tv: Nabil El Zhar
Ukarani kartkami gracze Liverpoolu: Damien Plessis, David Ngog.
Skład Liverpoolu: Gulacsi, Degen (Mendy 45), Darby (kapitan), Kelly, Spearing, Plessis, El Zhar, Pacheco, Ngog, Simon (Palsson 72), Bruna (Weijl 61). Pozostali rezerwowi: Bouzanis, Antwi.
Komentarze (0)