Opowieść o jednym spotkaniu
Właściciele klubu George Gillett i Tom Hicks mają za sobą gorący dzień, po tym jak zostali skrytykowani przez protestujących fanów.
Amerykanie nie mieli złudzeń na temat ich relacji z kibicami the Reds, po tym jak fani urządzili demonstrację na Anfield po zwycięskim meczu z Chelsea.
Około 300 kibiców zebrało się przed wejściem na sektor dyrektorów domagając się, by Hicks i Gillett sprzedali klub, który kupili od byłego właściciela Davida Mooresa dwa lata temu.
Protest był zupełnie pokojowy, jednak dominowały głośne okrzyki, które dało się usłyszeć na stadionie długo po końcowym gwizdku, który zarządził zwycięstwo Liverpoolu.
Przez cały mecz, grupa fanów w boksie przed sektorem dyrektorów, w którym zasiadali Hicks i Gillett, trzymała banner z napisem 'Thanks but no Yanks'.
Wcześniej kilka osób z grupy Spirit Of Shankly (SOS) spotkało się w hotelu Crowne Plaza, gdzie przebywał Gillett.
Amerykanin, który odmówił wywiadu z Echo, był wyraźnie nieprzygotowany na przybycie tylu kibiców, którzy przeszli przez ochronę hotelu, by stanąć z nim twarzą w twarz.
Po kilku nerwowych chwilach, Gillett odzyskał opanowanie i zgodził się porozmawiać z przedstawicielem SOS w sali hotelowej.
Demonstranci zachowywali się nienaganny sposób i przez cały czas byli dobrze zorganizowani, chociaż na miejsce przyjechała policja, by goście hoteli mogli przechodzić bez przeszkód.
Przedstawiciel SOS Jay McKenna wyszedł z improwizowanego spotkania z Gillettem do ludzi czekających na zewnątrz, by podzielić się tym co zostało powiedziane.
- Powiedziałem mu, że wszyscy fani którzy są na zewnątrz oraz tysiące innych osób jest niezadowolonych i złych z tego w jaki sposób on i Tom Hicks prowadzą klub - powiedział Jay McKenna.
- Był w szoku i zapytał mnie dlaczego tak uważam. Odpowiedziałem mu, że doskonale wie ponieważ spotkał się z SOS przed meczem z Manchesterem United.
- Powiedziałem że 'kibice pamiętają o twoich trzech obietnicach, które nie zostały dotrzymane'. Zapytał mnie wtedy o które dokładnie chodzi.
- Pierwsza to debet klubu. Powiedziałem mu, że jego partner Tom Hicks obiecał nie wprowadzać takiej struktury jaka miała miejsce, kiedy Galzer przejmował Manchester United. Obiecał kibicom, że klub nie będzie miał długów.
- Twierdził, że nie wiedział o tym i zapytał co mam na myśli. Powiedziałem mu wtedy, że kupili klub, a dług który zaciągnęli na tą operację przeszedł na klub.
- Powiedział, że to był "warunek banków", a oni byli "w dobrej sytuacji finansowej" przy "dochodach za funta albo dolara w stosunku do długu", czym nie mógł się pochwalić żadnego inny klub.
- Kiedy zapytałem o przedłużenie debetu do lipca stwierdził, że to była nieprawda i nikt inny nie wiedział prawdy o szczegółach, ponieważ były trzymane w tajemnicy.
- Druga sprawa to popierania trenera, a później robienie czego innego. Przypomniałem, że mieli wspierać trenera, więc dlaczego rozmawiali z Jurgenem Klinsmannem na temat posady trenera?
- Stwierdził wówczas, że mieli spotkanie z menedżerem, który im powiedział, że prowadził negocjacje z "trzema innym drużynami". Spotkali się z Klinsmannem żeby pracował dla nich jako "konsultant w klubie", jeśli odejdzie Benitez.
- Spytałem ich dlaczego to zrobili, ponieważ jego dotychczasowa kariera trenera nie przyciągnęła nagle fanów.
- Dodał, że Klinsmann miał za sobą wspaniałe osiągnięcia i znakomity talent na rynku wymieniając jego powiązania z Adidasem, Nike i Reebokiem. Mówił o korzyściach, jakie mógł odnieść Liverpool, gdyby go miał.
- Zapytałem o jakie trzy kluby chodzi, ale odmówił odpowiedzi.
- Trzecia sprawa to stadion. Powiedziałem Gillettowi że sytuacja stadionu rozgniewała kibiców, ponieważ sam osobiście obiecał wbić szpadel w ziemię w ciągu 60 dni i nadal się to nie stało.
- Zaprzeczył i stwierdził, że "media sfabrykowały jego wypowiedzi" i chciałby zobaczyć ten cytat.
- Zapytałem wtedy, dlaczego przedłużali budowę stadionu, zanim ostatecznie wszystko się zatrzymało z powodu kryzysu finansowego.
- Powiedział, że wydali na stadion 100 mln funtów do tej pory i nadal pracują z projektantami i architektami.
- Chciałem się dowiedzieć, dlaczego wydawali na to pieniądze klubu, a on stwierdził że pieniądze pochodziły od niego i Toma Hicksa, a nie z klubu.
- Spytałem czy znalazłbym poparcie w tym co mówi, gdybym sprawdziłbym konto klubu i odpowiedział tak. Później stwierdził, że wszystkie transfery do dzisiaj były spełnione przez niego i Toma.
- Miałem już odejść, kiedy dodał jeszcze jedną rzecz. 'Kilka tygodni byliśmy na pierwszym miejscu. Wtedy pewna osoba w klubie zaatakowała pewną osobę z innego klubu i od tego momentu straciliśmy formę i spadliśmy na niższą pozycję'.
- Byłem w szoku. Zapytałem czy obwinia Beniteza i w rezultacie takich słów nie popiera trenera klubu?
- Zamiast potwierdzenia albo zaprzeczenia odpowiedział "to twoja aluzja". Odszedłem i wróciłem na zewnątrz do rzeczywistości.
Komentarze (0)