Ablett zadowolony z drużyny
Trener drużyny rezerw pochwalił swoich podopiecznych za błyskawiczną reakcję na wczorajszą bramkę dla Evertonu. Piłkarze Liverpoolu właściwie sami dali tego gola rywalom, ale potem odrobili stratę i mecz zakończył się wynikiem 1:1.
Pierwszy gol w meczu padł, gdy piłka wpadła do bramki po fatalnym błędzie Martina Hansena, który przepuścił piłkę uderzoną z połowy boiska przez Scotta Spencera.
Na szczęście, już 4 minuty później po dograniu z rzutu wolnego Daniego Pacheco, skrzydłowy Evertonu uderzył głową do własnej siatki.
Gol dla Evertonu padł po błędzie bramkarza, ale w swojej wypowiedzi Ablett skupia się raczej na chwaleniu całego zespołu, a nie winieniu Hansena za stratę bramki.
- Myślę, że sam Hansen nie do końca rozumie, co się stało w tamtym momencie.
- Na chwilę stracił z oczu piłkę, bo chciał jak najszybciej ją opanować i wprowadzić z powrotem do gry, ale jak wiemy przeleciała mu między nogami i wpadła do siatki.
- Sędzia widział, co się stało i myślę, że był równie zszokowany jak my wszyscy. Byliśmy trochę rozczarowani, tracąc bramkę w ten sposób, ale takie rzeczy zdarzają się w piłce.
- Martin ma zaledwie 18 lat i ma czas, aby uczyć się właśnie na tego typu błędach. Trzeba mu oddać, że nie załamał się po błędzie i dobrze bronił do końca spotkania.
- Nie ma co myśleć o straconych bramkach tylko starać się odrabiać straty i jestem bardzo dumny z moich zawodników, bo potrafili się podnieść po straconej bramce.
- Przy golu dla nas, najważniejsze było dośrodkowanie Daniego, które było naprawdę najwyższej klasy. Wiem, że piłka odbiła się od któregoś z rywali, ale samo dośrodkowanie było wspaniałe i zmusiło obrońców do błędu.
Ablett był ewidentnie zadowolony ze zdobytego punktu: - Z naszego punktu widzenia, remis jest sprawiedliwym wynikiem. Mniej zadowolony może być Everton, który gola stracił po samobóju i dwa razy trafił w poprzeczkę.
- Przed meczem powiedziałem chłopakom, że rezerwy Evertonu zagrają tak jak ich pierwszy skład niedawno. Myślę, że nie pomyliłem się w wyborze taktyki na to spotkanie,
- Dobrze utrzymywaliśmy się przy piłce, przez większość meczu graliśmy na wysokim poziomie. Na koniec spotkania, piłkę meczową miał Everton, ale na szczęście jej nie wykorzystali.
- Everton również grał bardzo dobrze i ciężko było nam przebić się przez ich obronę, jednak, kiedy już nam się to udawało, stwarzaliśmy dobre sytuacje podbramkowe.
O wczorajszym meczu wypowiedział się także pomocnik Liverpoolu, Jay Spearing:
- Nie widziałem bramki dla Evertonu. W tym momencie rozmawiałem akurat z Pacheco i nagle wszyscy zaczęli krzyczeć. Nie wiedziałem, co się dzieje.
- Odwróciłem się i spytałem kogoś, co się stało. Powiedział, że Martin przepuścił piłkę między nogami i przegrywamy 1:0. Powiedział też, że trzeba wziąć się do roboty, a poza tym, pokazać wsparcie Hansenowi.
- Myślę, że Martin zrehabilitował się w drugiej połowie, bo gdyby nie kilka jego wspaniałych interwencji, z pewnością byśmy ten mecz przegrali. Sparował jeden ze strzałów na poprzeczkę, co wcale nie było łatwe.
Spearing przyznał, że mecze derbowe rządzą się własnymi prawami i pogratulował Evertonowi dobrej gry w drugiej połowie.
- Każdy mecz pomiędzy Liverpoolem i Evertonem jest czymś wyjątkowym. Poziom spotkania był bardzo wysoki, a w takim przypadku jedyne, co możesz zrobić to wznieść się na jeszcze wyższy poziom i grać swoje.
- Przez pierwsze 20 minut graliśmy bardzo dobrze podaniami z klepki. Everton gubił się przy takiej grze, ale zawsze brakowało nam tego ostatniego podania lub strzału.
- W drugiej części meczu sami utrudnialiśmy sobie grę, ale też Everton bardzo ściśle trzymał swoje formacje i nie pozwalał nam na wiele.
Komentarze (0)