WYWIAD z TOMEM HICKSEM
Prezentujemy Państwu chat ze współwłaścicielem Liverpoolu, Tomem Hicksem, spisany w formie wywiadu. Amerykanin wypowiadał się głównie o nowym kontrakcie Beniteza, ale nie zabrakło też innych tematów.
Po pierwsze, co czujesz wiedząc, że przyszłość Beniteza jest już jasna i nie będzie więcej plotek o jego odejściu?
Jestem oczywiście bardzo zadowolony. Nigdy nie wątpiłem w to, że uda nam się dojść do porozumienia, bo Rafa chciał tu zostać, a my chcieliśmy jego. Kwestie finansowe ustaliliśmy już dawno temu. Cieszę się, że mamy to wszystko już za sobą i myślę, że ta wiadomość to doskonałe podsumowanie wspaniałego tygodnia.
Właściwie wszędzie, kibice zareagowali wielkim zadowoleniem. W Liverpoolu, więź między kibicami a trenerem jest szczególna. Czy choć trochę cię to zdziwiło?
Wszyscy chcemy tego samego, czyli kolejnych trofeów. Myślę, że Rafa daje największe nadzieje na zrealizowanie celów. Udało mu się to w 2005 roku w Lidze Mistrzów, prawie powtórzył sukces przegrywając dopiero w finale w 2007, a rok temu byliśmy w półfinale. Kto wie, jak daleko zajdziemy w tym roku? Świadomość, że Rafa będzie z nami przez kolejne pięć lat daje nam stabilność, potrzebną do budowania czegoś naprawdę wyjątkowego.
Wielu fanów jeszcze w styczniu martwiło się, że nowa umowa nie dojdzie do skutku. Wtedy zapewniłeś wszystkich, że zrobisz wszystko, aby rozwiązać ten problem. Czy kiedykolwiek myślałeś, że Benitez odejdzie?
Nigdy mnie to nie martwiło. Patrzyłem mu w oczy, rozmawiałem jak mężczyzna z mężczyzną i wiem, co mu siedzi w sercu. Rafa ma dobrych prawników, my mamy dobrych prawników, a długoletnie kontrakty są bardzo skomplikowaną sprawą, ale nigdy nie martwiłem się o podpis.
W trakcie negocjacji, które prowadziliście z Rafą, ujawniły się w nim pasja do klubu, kibiców i Liverpoolu ogólnie?
Oczywiście. Był przez jakiś czas sfrustrowany sytuacją, ale dokonaliśmy kilku zmian w umowie, które jak sądzimy musiały zostać dokonane żeby rozwiązać pewne nie porozumienia. Wyprzedzając wydarzenia myślę, że teraz nasza współpraca będzie jeszcze ściślejsza. Co do transferów, będzie przedstawiał swoje zdanie i propozycje, ale ostateczne decyzje należeć będą do zarządu.
Możesz powiedzieć, że w trakcie negocjacji relacje między wami trochę się ociepliły?
Wydaje mi się, że więź pomiędzy nami umocniła się przez ostatni rok. Myślę, że te małe spory pomiędzy nami w przeszłości były wynikiem złego przepływu informacji. Nauczyliśmy się jednak ze sobą rozmawiać i kontaktujemy się poprzez e-maile, rozmawiamy przez telefon, a kiedy przyjeżdżam na Anfield, zawsze spotykamy się twarzą w twarz.
Teraz ważne pytanie, na które odpowiedź chciałoby poznać na pewno wielu kibiców. Czy to naprawdę długoterminowy plan i szansa na rozwój klubu zarówno na boisku jak i poza nim?
Rafa wie, że do zdobywania pucharów potrzebna jest szeroka kadra i perspektywiczna młodzież. Będzie sprawował pełną kontrolę nad Akademią, bo tam będzie mógł dobierać młodych zawodników, których potrzebuje do pierwszego składu. Będziemy dalej wykładać pieniądze na transfery tak, jak robimy to od przyjścia do klubu. Udało nam się ściągnąć takich piłkarzy jak Torres, Benayoun, Babel, Skrtel, Mascherano i Dossena. Nie wyszło tylko z Keane'em, ale musimy kontynuować naszą drogę. Nie możemy zapomnieć, o szkoleniu młodych, ale na tym Benitez zna się jak mało kto, więc jesteśmy spokojni. Z niesamowitą historią, kibicami i reputacją Liverpoolu, młodzi sami będą chcieli do nas trafić.
Powiedziałeś wcześniej, że wiadomość o kontrakcie Beniteza to wspaniałe podsumowanie ostatniego tygodnia. Jak świętowałeś zwycięstwa nad Realem i Manchesterem?
W ostatnią sobotę, byłem bardzo szczęśliwy. Byłem akurat na weselu mojego syna w Cabo San Lucas w Meksyku. Swojej żonie oświadczył się na murawie Anfield mniej więcej półtora roku temu. Impreza trwała do późnego wieczora, a potem musiałem wstać o 5:45 lokalnego czasu, żeby obejrzeć mecz. Oprócz mnie, w hotelu było jeszcze dziesięciu kibiców Liverpoolu. Wspaniale było oglądać to historyczne zwycięstwo w takim towarzystwie. Jeden z nich nawet naciągnął sobie mięsień skacząc z radości!
Osobiście, łatwo było ci uwierzyć w wynik pokazywany po 90 minutach na tablicy świetlnej?
Przejmującym widokiem był pustoszejące Old Trafford, kiedy kibice wiedzieli, że to Liverpool wygra mecz. Mamy niesamowitą drużynę szczególnie, kiedy na boisku są Gerrard i Torres, bo przenoszą wszystkich na jeszcze wyższy poziom.
Wszyscy najbardziej pragniemy mistrzostwa Anglii, jeżeli nie w tym sezonie, to w następnym. To realistyczna wizja?
Oczywiście, że tak. Mieliśmy trochę pecha z powodu serii remisów i kontuzji w pewnym momencie sezonu. Interesuję się także sportem w USA i wiem, jak kontuzje mogą wpłynąć na przebieg rozgrywek, trzeba to zaakceptować. W jednym sezonie, każda drużyna ma do rozegrania 38 spotkań w Premier League. Czasem mogą zdarzyć się kryzysy zdrowotne jeszcze przed końcem rozgrywek.
Niedawno Liverpool został ogłoszony najlepszą drużyną Europy na przestrzeni ostatnich pięciu lat. Możemy utrzymać tą pozycję?
Oczywiście. Myślę, że mecze w Europie są naszą największą siłą. Byłem bardzo dumny z tego, że zaledwie 3 miesiące po przejęciu klubu siedziałem na stadionie w Atenach oglądając Liverpool w finale Ligi Mistrzów. Wtedy, nie udało się wygrać, ale jestem gotów na podróż do Rzymu!
Komentarze (0)