Wywiad z fanem Aston Villi
Już jutro, na Anfield przyjedzie ekipa Aston Villi, z zamiarem urwania punktów goniącemu Manchester Liverpoolowi. Prezentujemy Państwu wywiad z Jamesem Laishleyem, fanem Aston Villi, w którym opowiada o nastrojach przed meczem.
Jak tam nastroje na Villa Park?
Pewność siebie zawodników i kibiców spada przed przyjazdem na Anfield. Smutna prawda jest taka, że nie wygraliśmy w lidze o siódmego lutego. W czym tkwi problem? Myślę, że w zmianie ustawienia na boisku, na 4-3-3, którego O'Neil dokonał żeby zmieścić w składzie Emile'a Heskeya. Zamiast grać 4-3-3 z Agbonlahorem i Youngiem zaraz za plecami Carowa, gramy teraz Agbonlahorem i Heskeyem z przodu i ofensywnymi skrzydłowymi. Wcześniej, w dziewięciu meczach wyjazdowych z rzędu nie zaliczyliśmy żadnej porażki, co stało się nowym rekordem klubu. W tym momencie, jesteśmy daleko od tamtej formy.
Wydajesz się załamany. Jak według ciebie zakończy się wyścig o czwarte miejsce?
Chciałbym myśleć, że wciąż mamy przewagę, która pozwoli nam zagrać w Lidze Mistrzów. W najbliższych tygodniach czekają nas mecze z Liverpoolem, Manchesterem United i Evertonem, ale później możemy spokojnie patrzeć na pojedynki Arsenalu z Liverpoolem, Manchesterem i Chelsea. Fakt, że jesteśmy tak wysoko na tym etapie rozgrywek jest naprawdę dużym osiągnięciem. Awans do Pucharu UEFA był dla nas wielkim sukcesem, ale przed sezonem gra w Lidze Mistrzów była czymś, o czym baliśmy się marzyć.
Jakie są twoje wspomnienia z meczów Villa-Liverpool na Anfield?
W latach dziewięćdziesiątych te wyjazdy to była tragedia. Przegrywaliśmy 0:3 za każdym razem. Teraz nastąpiła drobna poprawa, ale nasze osiągnięcia na Anfield Road nie budzą zachwytu. Zawsze jest to jeden z najbardziej oczekiwanych wyjazdów, ze względu na atmosferę, która otacza to spotkanie.
Jak idzie aklimatyzacja Emile'a Heskeya?
Szczerze? Niezbyt dobrze. Z tego, co pamiętam, strzelił jednego gola w 10 meczach. Owszem, dobrze przyjmuje i rozgrywa piłkę, ale napastnik powinien umieć sam sobie stwarzać okazje. Kiedy Torres dostaje piłkę, biegnie z nią na bramkę przeciwnika. Nie czeka na Babela, Gerrarda albo hm, Dossenę aż przyjdą mu z pomocą.
Jakie są wasze słabości w tym momencie?
Atak. Przykładem może być to, że ani Heskey, ani Agbonlahor nie strzelili gola w ostatnich siedmiu meczach. Trochę się skomplikowała jego sytuacja, odkąd został powołany do reprezentacji Anglii. Na tyłach jesteśmy bardzo mocni, głownie dzięki Luke'owi Youngowi, który fantastycznie spisuje się na prawej obronie.
Kogo powinniśmy się bać?
Ashley Young gra świetnie na skrzydle. Zakora z Tottenham, który powstrzymywał takich zawodników jak Ronaldo czy Downing musiał być zmieniony po 35 minutach gry przeciwko Youngowi. On będzie bardzo dobrym skrzydłowym dla reprezentacji Anglii.
Kogo z ekipy Beniteza boicie się najbardziej?
Jak chyba każdy, duetu Torres-Gerrard. W drugiej połowie sezonu, świetnie spisuje się także Fabio Aurelio. Myślę, że jest waszym najlepszym obrońcą, który włącza się też w akcje ofensywne. Widziałem, jak strzelił gola z wolnego przeciwko Manchesterowi. Będzie grał przeciwko Milnerowi, który w ostatnim czasie był jednym z najlepszych naszych graczy. Ich pojedynki będą bardzo interesujące.
Czego możemy się spodziewać po przyjezdnych kibicach?
Właściwie, byłem trochę zawiedziony postawą kibiców w ostatnim meczu na Villa Park. Moim zdaniem, nigdy nie można buczeć na swoich piłkarzy, a to właśnie przytrafiło się w przypadku Agbonlahora i Cuellara. Poziom kibicowania pewnie wzrośnie na wyjeździe i narobimy sporo hałasu. Na koniec dnia na pewno będziemy mogli być zadowoleni. Nawet, jeżeli nie awansujemy do pierwszej czwórki, walka o to miejsce jest dużym osiągnięciem.
Jaki wynik obstawiasz?
Strzelałbym w 1:1. Piłkarze dostaną kopniaka od O'Neila, żeby się poprawili i na pewno będą chcieli uniknąć wygwizdania przez kibiców. Mam nadzieję, że w pierwszym składzie wyjdzie Carew i to on zdobędzie dla nas bramkę.
Komentarze (0)