ZAPOWIEDŹ MECZU
Niesamowity prezent sprawili dziś piłkarze Fulham kibicom oraz drużynie Liverpoolu. Manchester United poległ dziś 2-0 w swoim zaległym spotkaniu, a to oznacza tylko jedno - pościg za tytułem czas zacząć! Warunek? Skorzystać z podknięcia United i pokonać jutro Aston Villę na Anfield.
Ostatnie wyniki The Reds są niezwykle imponujące. 4-0 z Realem Madryt i 4-1 z Czerwonymi Diabłami - lepiej być nie mogło.
Nastroje w drużynie z pewnością są wspaniałe, tak więc chyba wszyscy kibice Liverpoolu głęboko wierzą, że w jutrzejszym spotkaniu znakomita passa nie zostanie przerwana.
Aston Villa zajmuje obecnie 4 pozycję w tabeli Premier League i nie da się ukryć, że piłkarze Martina O'Neilla sprawili nie lada sensację w obecnym sezonie. Ich ostatnia forma nie jest już jednak tak zadowalająca, o czym świadczy chociażby zeszłotygodniowa porażka z Tottenhamem na własnym stadionie. Mimo to, lekceważenie The Villans może okazać się tragiczne w skutkach, ponieważ jest to na pewno zespół z potencjałem i kilkoma bardzo dobrymi piłkarzami.
Siłą Villi jest formacja ataku. Ocierający się o kadrę narodową Gabriel Agbonlahor i zawsze groźny John Carew zaleźli już za skórę niejednemu stoperowi opozycji. Dobrze spisuje się również były cel transferowy Rafy Beniteza - Gareth Barry. Odkąd odzyskał sympatię kibiców wraz z opaską kapitana wstąpiły w niego nowe siły i z pewnością pozostawienie mu przestrzeni na boisku nie będzie mądrym posunięciem.
Słabości? Zdecydowanie formacja obronna. Piłkarze pokroju Larssena czy też Younga powinni mięć ogrome problemy z upilnowaniem dwóch tuzów Liverpoolu - Torresa i Gerrarda.
Ci ostatni prezentują się ostatnio genialnie. Gerrard zdobył w zeszłym tygodniu 3 bramki, El Nino tylko jedną mniej. Jeśli wyżej wspomniana dwójka zagra na swoim poziomie, wówczas w jutrzejszym meczu wynik powinien być tylko jeden.
Formacja obronna również imponuje formą. Tutaj specjalnie wyróżnienie należy się Fabio Aurelio, który praktycznie w pojedynkę powstrzymał Cristiano Ronaldo. Sami Hyypia mimo iż wiekowy, nadal potrafi zaipomowować kibicom. Martin Skrtel i Carra nie schodzą poniżej swojego poziomu, a w razie potrzeby wspiera ich niezmordowany Javier Mascherano.
Na papierze wygląda to więc dość jednostronnie. Problem w tym, że forma The Reds ma niestety w zwyczaju się wahać, jednak dzisiejsza niespodzianka w meczu lidera tabeli z Fulham powinna jedynie dodatkowo zdopingować piłkarzy Beniteza. Mają oni wyjątkową szansę pokazania, że mają potencjał godny mistrza Anglii, a o tym laurze marzą chyba wszyscy piłkarze The Reds, nie wspominając już o kibicach.
Rafael Benitez bez wątpienia pośle jutro do boju wypoczętych i świetnie przygotowanych piłkarzy, którzy mają jedynie jedno zadanie - nie pozwolić rywalom wywieść choćby punktu z Anfield Road. Tytuł jeszcze nie przepadł, wystarczy jedynie w to uwierzyć.
Komentarze (0)