LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 964

Torres i Carra poruszyli Singapur


Singapur otrzymał wyjątkową i to od razu podwójną dawkę magii prosto z Anfield, kiedy dzisiejszego rana Fernando Torres i Jamie Carragher zabłysnęli na scenie otoczonej przez pełnych pozytywnych emocji, oddanych kibiców The Reds.

Fani gromadzili się już na wiele godzin przed rozpoczęciem spotkania, tak by być jak najbliżej swoich idoli, którzy wzięli udział w wydarzeniu, którego organizatorem był Carlsberg.

Piątek był dniem, podczas którego odbywało się wiele akcji marketingowych, związanych z druga odsłoną tegorocznego tournee Liverpoolu na dalekim wschodzie. Ci, którzy zgromadzili się w Velocity Centre, prawdopodobnie nie mogli dać wiary swojemu szczęściu, gdy przed nimi zaprezentowała się dwójka graczy będących jednymi z najbardziej rozpoznawalnych gwiazd klubu.

Gdy zawodnicy zbliżali się do głównego miejsca, a Justin, lokalny wodzirej, poinformował zgromadzonych, że już za moment ujrzą swoich idoli, kamery były w gotowości i uniesione na wysięgniku, ukazywały tłumy dalekowschodnich Kopites, którzy wstrzymywali oddech w oczekiwaniu na bohaterów The Kop.

Oczywiście mistrz ceremonii wywiązał się ze swojej roli znakomicie, rozbujawszy tłum, który zaczął nucić klubowy hymn 'You'll Never Walk Alone', a także inne przyśpiewki związane z dzisiejszymi gwiazdami, Torresem i Carragherem.

Od początku fani nie potrzebowali żadnego przekonywania do okazywania ich wielkiej pasji do The Reds i w pewnym momencie, gdy YNWA zbliżało się do końca, ludzie podnieśli liczne transparenty, machali żarliwie błyszczącymi flagami, wiwatowali i krzyczeli z radości.

- Fernando, kocham cię - krzyknęła pewna fanka z tłumu, chociaż jeszcze nie widziała swojego bohatera. Już myśl o nim, zanim jeszcze się pojawił, udowadnia jak wielkie emocje panowały na spotkaniu wśród fanów.

Wreszcie obaj zawodnicy pojawili się na prowizorycznej scenie i sprawiali wrażenie ogromnie poruszonych nieprawdopodobnym powitaniem jakie otrzymali.

Uśmiechy pojawiły się na twarzach obu naszych zawodników, co było zrozumiałe wobec tak gorącego przyjęcia, które nawet dla tak doświadczonych graczy jak Carra i Torres musiało być naprawdę bardzo szokujące.

Wizyta Liverpoolu w Singapurze może stosunkowo nie była tak kluczowa i znacząca w porównaniu ze scenami, jakie miały miejsce w Bangkoku, ale tutejsi ludzie odpowiedzieli w fantastyczny sposób i pozostawali Torresa i Carraghera bez cienia wątpliwości co do tego, że są równie kochani także w tej części świata.

Gdy pobudzony tłum zaczął się wreszcie uspokajać, po wielu minutach od przybycia zawodników, możliwe były pierwsze pytania. Gdy zostały one skierowane do zawodników, fani pochylali się do przodu i wsłuchiwali w każde słowo czy to Jamiego, czy też Fernando.

Na początek obaj zawodnicy mieli możliwość skierowania kilku słów pod adresem tutejszych ludzi i pozdrowienia ich.

- Dziękuję Ci, Singapurze - powiedział El Nino, a jego prosta, choć znacząca wiadomość była ledwie słyszalna w wyniku tak głośnej reakcji tłumu.

- Co było największą lekcją, jaką otrzymałeś, dla Ciebie jako piłkarza? - to pierwsze pytanie, jakie skierowano do Carry.

- By zawsze być pomyślnie nastawionym i zawsze dawać z siebie wszystko - krótko odpowiedział nasz stoper.

Następnie Torresa zapytano o to, co wpływa na bycie idealnym napastnikiem. Hiszpan wyglądał na nieco zakłopotanego, upierając się, że taki zawodnik nie istnieje.

Mistrz ceremonii, Justin, wtrącił wtedy sprytnie, przypominając naszemu napastnikowi, że w rzeczywistości, to właśnie on jest takim idealnym łowcą bramek, na co tłum zareagował z ponownymi głośnymi okrzykami, co zmusiło Torresa do nieśmiałego uśmiechu, związanego pewnie również z tym, że w dalszym ciągu był wyraźnie oszołomiony skalą uznania, kierowanego mu z każdej strony.

Gdy pytania zbliżały się do końca, Justin ponownie wyszedł na pierwszy plan i zaczął nawoływać do tłumu, pytając czy 19. tytuł zawita z powrotem u nas w tym sezonie.

- Czy możemy to zrobić, Liverpool?

- Tak - hucznie odpowiadał tłum.

- Możemy to zrobić? Nie słyszę was.

- Tak - wykrzyknęli kibice, dla których w większości był to najlepszy dzień w ich życiu.

Następnym celem dla duetu z Anfield był krótki spacer do baru Carlsberga, w którym wzięli udział w konferencji prasowej dla lokalnych mediów.

Siadając w rogu pubu, obaj zawodnicy zaczęli mówić o swoich nadziejach związanych ze zbliżającą się kampanią, a także o wizycie w Singapurze.

- Czy jesteście gotowi na pierwsze zwycięstwo podczas okresu przygotowawczego? - zapytał jeden z podekscytowanych reporterów.

- Mamy taką nadzieję, ale stawką niedzielnego meczu nie będą punkty - odpoweidział Carragher.

- Damy z siebie wszystko i chcemy wypaść dobrze, ale na tym etapie przygotowań trudno grać na najwyższym poziomie - jak zawsze padła rozsądna odpowiedź ze strony naszego drugiego kapitana.

Goście Carlsberga mieli później okazję, by ich obrazki, koszulki i flagi Liverpoolu zostały osobiście podpisane przez gwiazdy klubu. W międzyczasie wykorzystaliśmy chwilę, by porozmawiać z niektórymi kibicami, którzy nie spuszczali czerwonego duetu z oczu.

- Chcę zobaczyć Torresa - powiedziała jedna z dziewczyn.

- Kocham go tak bardzo.

- Torres jest moim idolem, chciałabym wyjść za niego za mąż - powiedziała kolejna. Być może nie wiedziała, że Fernando pobrał się przed kilkoma miesiącami.

Koszulki z numerem 9 i nazwiskiem Fernando były wszędzie, ale bardzo dużo wsparcia otrzymał także Jamie otoczony przez kibiców, którzy chcieli spotkać się twarzą w twarz z piłkarzami, których do tej pory widzieli jedynie w telewizji.

Gdy piłkarze po blisko dwóch godzinach szykowali się do pożegnania, kibice z Singapuru ponownie zaczęli nucić dźwięki rodem z The Kop.

Dla tych, którzy byli na spotkaniu, zostanie ono zapamiętane na zawsze. Dla zawodników była to szansa by podziękować tym fanom, dla których LFC jest wszystkim a którzy nie mogą pozwolić sobie na oglądanie gry ich ukochanego klubu na żywo w sezonie.

Dla kibiców była to tez okazja do spełnienia ich najskrytszych marzeń.

Carlsberg z reguły nie organizuje masowych spotkań, ale tego dnia postanowił zrobić wyjątek. Singapur był wniebowzięty!

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (1)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (4)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic