Sagi z Baskiem ciąg dalszy
Przyszłość Xabiego Alonso w Los Blancos znów maluje się w czarnych barwach. Mimo iż wczoraj media donosiły o znacznym zbliżeniu stanowisk Liverpoolu i Realu Madryt, w rzeczywistości negocjacje zostały zamrożone. Niedzielne spotkanie pomiędzy dyrektorami wykonawczymi obu klubów, Christianem Purslowem i Jose Angelem Sanchezem, przebiegało w bardzo serdecznej atmosferze, jednak nie pomogło w odblokowaniu rozmów o transferze.
The Reds żądali 40 milionów euro, a po rozmowie dyrektorów postanowili zmniejszyć postulowaną kwotę transferu zaledwie o 2 miliony, do 38 milionów euro. Real Madryt uznał tę "obniżkę" za zniewagę. W madryckim panuje przekonanie, iż liderzy Liverpoolu, po sugestii ze strony Rafy Beníteza, chcą zrobić Królewskich "w konia".
Nie trzeba chyba mówić, iż Florentino Pérez nie zamierza wydawać na ten transfer 38 milionów euro. Prezes Realu Madryt dał zalecenie, aby pod żadnym pozorem nie zmieniać oferty opiewającej na 27 milionów, którą klub złożył już ponad miesiąc temu. Los Blancos mogliby, co najwyżej, dodać do tej kwoty trzy miliony euro za spełnienie określonych celów.
Zatem dystans pomiędzy żądaniami Liverpoolu a propozycją Realu Madryt wynosi 8 milionów i ta kwota może pokrzyżować transfer Xabiego na Bernabéu. W tym momencie od razu przychodzi na myśl transfer Davida Villi, który nie trafił do Madrytu z powodu 5-milionowej różnicy.
Podczas gdy w negocjacjach na linii Anfield - Bernabéu w dalszym ciągu panuje stagnacja, Real Madryt uruchamia super-plan. Belgijski pomocnik, Steven Dafour, zdaniem Marki jest pierwszą opcją, z której skorzystają włodarze Los Merengues, jeśli transfer hiszpańskiego rozgrywającego ostatecznie zakończy się fiaskiem.
Komentarze (0)