ZAPOWIEDŹ MECZU
24. sierpnia 2009, 3. kolejka Premier League sezonu 2009/10 na Anfield Road. Już jutro o godz. 21:00 polskiego czasu Liverpool FC zmierzy się na własnym stadionie ze spragnioną gry w europejskich pucharach Aston Villą prowadzoną przez Martina O'Neilla.
Drużyna szkockiego szkoleniowca zanotowała dosyć zaskakujący start sezonu, przegrywając na własnym terenie z nieobliczalnym Wigan Athletic, a później także odnosząc porażkę na wyjeździe z Rapidem Wiedeń w ramach rozgrywek Ligi Europejskiej. Mecz z Wigan jest jedynyn spotkaniem rozegranym przez the Villans w tym sezonie Premier League przy dwóch Liverpoolu. Piłkarze w Czerwonych koszulkach przegrali na inaugurację sezonu z Tottenhamem Hotspur na White Hart Lane 1:2, by kilka dni później zmiażdżyć Stoke City 4:0.
W drużynie gospodarzy roi się w ostatnim czasie od kontuzjowanych graczy. Urazy leczą: Martin Skrtel, Daniel Agger, Nabil El Zhar i Alberto Aquilani, a dosłownie przed chwilą do treningów wrócili Fabio Aurelio z Albertem Rierą. W przypadku braku Martina Skrtela w kadrze LFC na jutrzejszy mecz, Benitez będzie mógł skorzystać z nowego nabytku, doświadczonego, 30-letniego Greka Sotiriosa Kyrgiakosa. Drużyna O'Neilla będzie musiała poradzić sobie bez Wilfrieda Boumy oraz prawdopodobnie Luke'a Younga.
Szkoleniowiec Villi przekonywał dzisiaj swoich podopiecznych, że Anfield jest fantastycznym miejscem, by wrócić na drogę zwycięstw, z kolei Rafa Benitez chce podtrzymać dobrą passę wygranych na Anfield i pokonać jutro klub z Birmingham. Liverpool w ostatnich 21. potyczkach z Aston Villą we wszelakich rozgrywkach przegrał tylko raz.
Dwie porażki Aston Villi, jedna przegrana i jedno zwycięstwo Liverpoolu. Póki co, właśnie tak wygląda bilans drużyn w tym sezonie, więc Liverpool teoretycznie ma przewagę. Chłopcom Beniteza może pomóc także fakt, że goście jutrzejszego meczu zagrali na razie tylko jeden mecz w lidze angielskiej i niektórzy piłkarze mogą być jeszcze nierozgrzani. Jutro na Anfield obejrzymy naprawdę ciekawy mecz, miejmy nadzieję, że z dużą ilością bramek i emocji, tak więc już teraz zapraszam na to spotkanie.
C'mon u Reds!
Komentarze (0)