Oczekiwania fana Burnley
Beniaminek Premier League, Burnley, przygotowuje się do sobotniej wyprawy na Anfield, a redaktorzy liverpoolfc.tv spotkali wieloletniego fana Bordowych, Alastaira Campbella, i zadali mu kilka pytań na temat zbliżającego się pojedynku. Zapraszamy do lektury!
Żurnalista i spin doktor Campbell jest znany przede wszystkim z tego, że był rzecznikiem rządu Tony'ego Blaira.
W tym wywiadzie 51-latek opowiada o tym, jak cieszy się świetnym startem Burnley w tym sezonie - mając na koncie zwycięstwa z Man United i Evertonem na Turf Moor - i czego oczekuje po wizycie na Anfield.
Alastair, Ty, jak i każdy kibic Burnley, musisz być bardzo zadowolony w tym momencie?
Cóż, dostanie wciry od Chelsea nie było zbyt przyjemne, chociaż mogliśmy się tego spodziewać. Muszę przyznać, z tych czterech zespołów, z którymi graliśmy jak do tej pory, oni byli zdecydowanie najlepsi. Lecz ogólnie ten rok jest fantastyczny. Nie można sobie wymarzyć trudniejszego startu sezonu, lecz mamy na koncie już dwa zwycięstwa, przeciwko United i Evertonowi.
Przyjazd na Anfield jest być kolejnym ciężkim spotkaniem na tej liście?
To zdecydowanie jedno z największych. Ostatnim razem, gdy byłem na Anfield oglądając Burnley, był rok 1990, jakiś pojedynek pucharowy. Nie pamiętam już, czy to był Puchar Anglii czy Puchar Ligi, lecz pamiętam, że przegraliśmy. A ostatnim razem, jak graliśmy z wami, było nieco inaczej i Djimi Traore wykonał ten fenomenalny rajd z piłką do własnej bramki, dzięki czemu wygraliśmy.
A co powiesz na temat zwycięstwa z United na Turf Moor? Jak wysoko plasuje się to w twoich meczach the Clarets?
Bardzo, bardzo wysoko. Muszę przyznać, że ciężko było uwierzyć. To prawda, że gazety pisały potem, że United mieli zły dzień, lecz mimo to grali nieźle - ale my świetnie. Myślę, że tego można się spodziewać po Burnley - gramy niezły futbol i próbujemy grać piłką. Całe miasto czekało na ten mecz od czasu fazy play-off i nie mogliśmy liczyć na lepszy start sezonu.
W terminach populacji miasta, Burnley należy do najmniejszych, jeśli nie jest najmniejszym, klubem w historii Premier League. Czy możesz przybliżyć nam nieco, jak miasto zareagowało na te cztery mecze?
Myślę, że - w pewnym sensie - Burnley pokonało ciążęnie jego historii. Nie ma powodu, dla którego małe miasto miałoby kibicować topowej drużynie piłkarskiej, szczególnie w tym wieku. Szczerze mówiąc, nawet najwięksi optymiści byli nieco przygnębieni przez historię ostatnich 20-30 lat, i w końcu udało się powrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej. Od tego momentu, atmosfera w mieście jest fantastyczna. Niedługo zabranie biletów na mecze domowe do końca sezonu, a na mecze przychodzi mniej więcej jedna czwarta miasta. Jak podkreśla Owen Coyle, całe miasto zmieściłoby się na Old Trafford. Bardzo specyficznie jest żyć w małym mieście z klubem, które nie tylko może być dumny ze swojej historii, ale także z wielkiego serca i dobrych managerów oraz piłkarzy.
Czy przybędziesz na Anfield w ten weekend, Alastair?
Oczywiście!
Twoje realistyczne oczekiwania?
Z natury jestem odrobinę pesymistyczny. Może to dlatego, że wychowywałem się w okresie, gdy Burnley nie grało najlepiej, lecz na szczęście po meczu z United mam przeczucie, że coś wielkiego może się wydarzyć w tym sezonie. Gdy graliśmy z Chelsea, miałem bardzo silne przeczucie, że dostaniemy łomot, i dostaliśmy. A teraz mam przeczucie, że uda nam się conieco ugrać.
Komentarze (0)