PODSUMOWANIE MECZU
Tegoroczna kampania Liverpoolu w Lidze Mistrzów rozpoczęłą się skromnym zwycięstwem 1-0 nad debiutującym w tych rozgrywkach mistrzem Węgier, VSC Debreczynem. Gola na wagę trzech punktów zdobył Dirk Kuyt, dobijając strzał Torresa.
The Reds pokazali cierpliwy, pewny futbol podczas potyczki z węgierskim zespołem, notujac tym samym setne zwycięstwo w Pucharze Europy dzięki bramce niezmordowanego Holendra, Kuyta, z 46. minuty.
To oznacza, że jubileusz Rafaela Beniteza, mecz numer 300 we wszystkich rozgrywkach, zakończył się zwycięstwem i zapewnił przyzwoity start kampanii w grupie E.
Uszczęśliwieni ostatnim wysokim zwycięstwem nad Burnley, 4-0 w ostatnią sobotę, the Reds, pięciokrotni zwycięscy tego trofeum - co oczywiście nie mogło nikogo zdziwić - przejęli kontrolę nad meczem od pierwszej minuty.
Najpierw Fernando Torres próbował szczęścia strzałem z ponad 20 metrów, nim Laszlo Bodnar zablokował głową strzał Lucasa.
Obydwie te okazje przyszły w przeciągu pierwszych pięciu minut i były zwiastunem tego, czego można się spodziwać po tym meczu - Liverpool kontynuował próby, a Debreczyn czekał na swoje szanse i koncentrował się na obronie.
W 13. minucie Kuyt wykorzystał miejsce stworzone przez Alberta Rierę dzięki szybkiemu wykonaniu rzutu wolnego, co zakończyło się strzałem obok słupka, a chwilę później próba wykorzystania przez Debreczyn ofensywnego usposobienia Johnsona została skontrowana przez Gerrarda i Rierę, lecz ten drugi uderzał niecelnie.
Gra toczyła się do jednej bramki, jak przewidywano, chociaż goście próbowali wykorzystać swoje szanse, jak rzuty rożne, i pokazali pazur, dzięki niezłemu dopingowi ze strony węgierskich kibiców.
Odgłosy radości i oklaski rozległy się parę minut później, gdy Bodnar groźnie uderzał na bramkę z 16 metra po nie do końca zniwelowanym zagrożeniu ze strony rzutu wolnego Petera Czvitkovicsa.
Te próby dodały wiary we własne możliwości podopiecznym Andrasa Herczega i Czvitkovics był bliski zdobycia bramki, wymuszając piękną robinsonadę od Pepe Reiny. Bramkarz the Reds został wywołany do odpowiedzi jeszcze raz, w 33. minucie, gdy spokojnie wyłapał uderzenie Bodnara z ponad 30 metrów z rzutu wolnego.
Kolejne próby gości tylko rozzłościły gospodarzy i jeszcze przed końcem połowy byliśmy świadkami kilku ataków, wszyscy bowiem liczyli na możliwie szybką bramkę.
Riera wykorzystał dodatkowy pressing i uderzał silnie z dystansu, lecz jego uderzenie sparował bramkarz. Dobitka Kuyta do niemal pustej bramki została wybita jednak przez stojącego na linii bramkowej obrońcę.
Hiszpański skrzydłowy wydawał się być w gazie i kolejne jego uderzenie z dystansu zostało nieźle wybronione, a chwilę później nasz kapitan uderzał głową ponad bramką rywali.
Liverpool kontynuował próby i po niezłej akcji dwójkowej Insuy i Riery, do dośrodkowania Hiszpana doszedł wbiegający na drugie tempo Steven Gerrard, lecz o milimetry chybił, uderzając z 16. metra.
To była połowa niecelnych uderzeń, lecz gdy goście myślami byli już w szatni, Liverpool wykorzystał ich niezdecydowanie i w końcu przełamał swą niemoc.
Wspaniały obrót z piłką i uderzenie Torresa zostało wybite przez Poleksica, ale do piłki pierwszy dopadł Kuyt i wbił piłkę obok bezradnego Czarnogórca. To trzeci gol Holendra w tym sezonie i uderzenie, które zapewniło mu trzecie miejsce w klubowej klasyfikacji strzelców w Europie.
Humory na stadionie momentalnie się poprawiły, i kibice mogli mieć jeszcze więcej powodów do zadowolenia, gdy niesamowity wolej Gerrarda z 54. minuty otarł się o poprzeczkę.
Później szczęścia próbował strzelec hat-tricka w ostatnim meczu, Benayoun, niemal podwajając prowadzenie po fenomenalnym rajdzie, podczas którego minął jak tyczki trzech obrońców Debreczyna, i mając kolejnych dwóch na karku podczas oddawania kąśliwego strzału z ostrego kąta. Poleksic po raz kolejny sparował piłkę, rzut rożny.
Pomocnik od razu wykonał ten stały fragment gry, a Lucas uderzał głową, niestety, zabrakło nieco celności.
Dominacja Liverpoolu nie była odzwierciedlona przez tablicę wyników i the Reds zostali niemal skarceni za swoją indolencję w wykańczaniu akcji, gdy Adamo Coulibaly nie dał się złapać na pułapkę ofsajdową i próbował przelobowa Reinę.
Benayoun miał jeszcze okazję podwyższyć prowadzenie w sytuacji bliźniaczo podobnej do tej, w której znalazł się Gerrard w pierwszej połowie. Pressing Babela, który pojawił się na boisku parę minut wcześniej i został ustawiony na prawym skrzydle, przyniósł efekt, pognał on z piłką, wyłożył ją do Torresa, a ten oddał do wbiegającego Kuyta. Holender nie opanował piłki, ale na drugie tempo wbiegał kapitan Izraela, niestety - jego uderzenie przeleciało nad bramką.
Pod koniec meczu pojawili się jeszcze dwaj powracający po nieobecnościach spowodowanych kontuzjami zawodnicy: Fabio Aurelio i Javier Mascherano, i niezdecydowanie tego drugiego w ostatnich sekundach doprowadziło do rzutu rożnego. Strata prowadzenia w tym momencie byłaby tym bardziej bolesna, lecz na szczęście piłkę udało się wybronić.
Składy
Liverpool: Reina, Insua, Carragher, Skrtel, Johnson, Riera, Gerrard (K), Leiva, Benayoun, Kuyt, Torres.
Ławka - Aurelio, Babel, Cavalieri, Kyrgiakos, Mascherano, Spearing, Voronin
Debrecen: Poleksic, Fodor, Komlosi, Meszaros, Bodnar, Szakaly, Kiss (K), Ramos, Czvitkovics, Coulibaly, Leandro.
Ławka - Bernath, Feczesin, Katona, Laczko, Olah, Pantic, Szucs
Sędzia: Pedro Proenca (Por)
Warunki: N/D
Widownia: N/D
Gracz Meczu wg Liverpoolfc.tv: Dirk Kuyt
Komentarze (0)