ZAPOWIEDŹ MECZU
W najbliższą sobotę, gdy na naszych zegarach wybije godzina 16.00, na Anfield Road rozpocznie się spotkanie w ramach 7. kolejki Barclays Premier League, w którym na przeciw siebie staną drużyny Liverpoolu i Hull City. Fani, jak i sami zawodnicy pamiętają rozczarowujący remis 2-2 na własnym stadionie z zeszłego roku, dlatego możemy być pewni, że The Reds uczynią w tym meczu wszystko, aby ta historia się tym razem nie powtórzyła.
W grudniu zeszłego roku, wszyscy zgromadzeni na trybunach Anfield przecierali oczy ze zdumienia, gdy na tablicy wyników było już 0-2 dla beniaminka. Co prawda, jeszcze w pierwszej odsłonie spotkania za sprawą Gerrarda udało się doprowadzić do wyrównania, jednakże pomimo usilnych ataków w kolejnych 45 minutach, drużyna Rafy Beniteza nie była w stanie zdobyć kompletu punktów. Mimo, iż wynik ten był bardzo rozczarowujący, nie możemy jednak zapominać o tym, że ekipa Hull City była rewelacją pierwszej części sezonu 2008/09, przez długi czas utrzymując się w pierwszej piątce tabeli. Później w grze "Tygrysów" coś się jednak zmieniło i gdyby nie pomyślne wyniki ostatniej kolejki, z pewnością Hull City nie byłoby naszym jutrzejszym rywalem, bo po prostu zabrakłoby ich w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii.
Jeśli chodzi o sezon obecny, początek kampanii w wykonaniu Hull już tak pomyślny nie był. Zespół Phila Browna zajmuje aktualnie przedostatnie miejsce w tabeli, z dorobkiem zaledwie 4 punktów w 6 spotkaniach. To, co w pierwszej części ubiegłego sezonu było najsilniejszą bronią Hull - obrona - w tym sezonie zdaje się być ich piętą achillesową. Dowodzi temu fakt, iż nasi jutrzejsi przeciwnicy mają największą liczbę straconych bramek w lidze - aż 13 razy musieli wyciągać piłkę z własnej siatki. W ofensywie także bez rewelacji - 5 strzelonych goli. Najlepszym snajperem "Tygrysów" jest jak do tej pory Stephen Hunt, który zaliczył 2 ligowe trafienia.
Jeśli chodzi więc o statystyki, The Reds prezentują się bez porównania lepiej. Bilans bramkowy 16-9, 12 punktów i 3. miejsce w tabeli, to najlepsze tego dowody. Z każdym meczem Liverpool znajduje się w coraz lepszej formie i z całą pewnością będzie chciał odnieść 6. zwycięstwo z rzędu.
Co bardzo istotne, Rafa Benitez ma powody do zadowolenia, nie tylko ze względu na dobre wyniki drużyny w ostatnich spotkaniach, ale także ze względu na personalia - szczególnie jeśli chodzi o formację defensywną. Boss już tydzień temu mógł skorzystać z Fabio Aurelio, a na dodatek do zdrowia powraca Daniel Agger i prawdopodobnie zobaczymy go przynajmniej na ławce rezerwowych. Pod znakiem zapytania pozostaje powrót Nabila El Zhara, natomiast jedynym pewnym nieobecnym jest Alberto Aquilani.
Na pewno nasza drużyna jest zdecydowanym faworytem sobotniej potyczki, ale pamiętajmy, że w Premier League nie ma łatwych spotkań. Możemy być pewni, że Hull City nie podda się bez walki i będzie bardzo zmotywowane. Nie mniej jednak z optymizmem oczekujemy na pierwszy gwizdek i liczymy na kolejne 3 cenne punkty!
Komentarze (0)