Marcotti rozgryza Włochów
Dzisiejszego wieczora ekipa Rafaela Beniteza podejmuje na wyjeździe Fiorentinę - ale ile wiesz na temat Violi? Felietonista Il Corriere dello Sport i współpracownik The Times, Gabriele Marcotti postara opowiedzieć nam więcej o drużynie z Florencji. Zapraszamy do lektury!
By zrozumieć relacje, jakie łączą kibiców z klubem, wystarczy spojrzeć na banner, jaki dwa lata temu klubowi Ultrasi wywiesili podczas jednego z ligowych meczów, by oddać cześć zmarłej żonie trenera Claudia Cesare Prandelliego, Manueli.
Termin "klub rodzinny" może wydawać się nieco nadużywany, lecz im bardziej ludzie związani z Violą się angażują w różnego typu akcje, tym bardziej można rzec, że w ich przypadku użycie tego terminu wydaje się jak najbardziej uzasadnione. Prandelli nie mógł powstrzymać łez, kiedy dziękował Ultrasom i reszcie kibiców Fiorentiny za wspaniały gest wykonany w jego stronę.
Z drugiej strony, fani ci należą do jednych z najbardziej wymagających w całych Włoszech. I mimo że Fiorentinę a chociażby Milan czy Juventus dzieli finansowa przepaść, a samo miasto jest znacznie mniejsze niż Rzym czy Neapol, od klubu oczekuje się, by zawsze walczył o najwyższe cele.
Z tym jednak może być problem, zwłaszcza w sezonach takich, jak obecny - w lecie klub stracił jedną ze swych największych gwiazd, Felipe Melo, i nie zastąpił go kimś odpowiednim, czym doprowadził do wściekłości swych fanów.
Bramkarz Fiorentiny, Sebastian Frey jest jednym z mocniejszych punktów swej drużyny. Kompetentny, barwny, grający agresywnie i nie bojący się interweniować w polu karnym zawodnik zakończył w 2008 roku reprezentacyjną karierę, poświęcając się grze w klubie.
Linia obronna jest dowodzona przez Alessandro Gamberiniego. W języku włoskim jego nazwisko znaczy dosłownie "osoba niskiego wzrostu", lecz jest zupełnie na odwrót - to wysoki, silny i nadzwyczaj zwrotny jak na kogoś o jego wzroście obrońca. Partnerować mu będą albo Per Kroldrup, były defensor Evertonu, który przeżył koszmar na Goodinson i po pół roku wrócił do Florencji, albo - i to jest bardziej realna opcja - weteran Dario Dainelli, który jest solidnym obrońcą, lecz z racji wieku nie należy do najszybszych.
Lorenzo De Silvesteri dołączył do zespołu z Lazio tuż przed zamknięciem letniego okienka transferowego. 21-latek występuje na prawej stronie obrony, jest uzdolniony technicznie i mówi się o nim jako o jednym z bardziej obiecujących młodych graczy w Serie A, mimo że jego rozwój został zahamowany przez kontuzje w przeciągu ostatnich dwóch sezonów.
Kto wybiegnie w podstawowym składzie z lewej strony, tego nie wiadomo - Prandelli ma do wyboru albo Massimo Gobbiego (przemianowany pomocnik), albo śmiałego Manuela Pasquala.
Riccardo Montolivo jest liderem drugiej linii. 24-latek jest znany ze swych celnych podań i groźnych strzałów z dystansu, zahacza także o reprezentację Włoch, dla której zagrał 9-krotnie. Nie rozwinął się tak szybko, jak wg niektórych powinien, lecz miało to związek z aferą Calciopoli, w którą zamieszana była Fiorentina.
Wespół z nim środek pomocy tworzyć będzie Marco Donadel, solidny, choć mało spektakularny pomocnik, bądź Cristiano Zanetti, który przybył tego lata z Juventusu Turyn.
Weteran Zanetti, były reprezentant Italii, jest graczem utalentowanym, walczącym o każdą piłkę. Jego kariera została zahamowana przez liczne kontuzje (dość powiedzieć, że w ciągu 12 lat profesjonalnej kariery w Serie A zagrał nieco ponad 200 razy).
Fiorentina gra systemem 4-2-3-1, gdzie główną rolę grają skrzydłowi, zazwyczaj Marco Marchionni i Juan Vargas. Marchionni, lat 29, to błyskotliwie grający skrzydłowy, lubujący się w dryblingach i długich podaniach w pole karne. Jednak to Peruwiańczyk Vargas okupuje ostatnio czołówki gazet.
Kiedy trafił trzy lata temu do Catanii, był praktycznie nikomu nie znany. Mimo to w ciągu tego czasu zdążył sobie wyrobić markę jednego z najlepszych graczy występujących na skrzydle w całej Serie A. Jest groźny zwłaszcza, gdy stara się ściąć do środka i obsłużyć któregoś z napastników podaniem w uliczkę.
Tuż za napastnikiem ustawiony jest Adrian Mutu, kiedyś Chelsea Londyn. Mutu jest obdarzony niezłą techniką i kąśliwym uderzeniem; jest to gracz kreatywny, który dużo pracuje na boisku. Jednakże zaliczył kiepski początek sezonu (spowodowany również tym, że federacja FIFA nałożyła na rumuńskiego piłkarza karę finansową w wysokości 17 milionów euro - sumy, której nie posiada - za zażywanie kokainy podczas gry w Chelsea). Dobre wieści dla Liverpoolu brzmią: Rumun nie grał na swoim poziomie od końca zeszłego sezonu.
Najlepszym strzelcem ekipy Viloli jest Alberto Gilardino, który rzecz jasna nie wystąpi dzisiejszego wieczora w starciu z The Reds za czerowną kartkę, którą ujrzał podczas spotkania z Lyonem w minionej kolejce Ligi Mistrzów. Jest to kolejna dobra wiadomość dla The Reds: Włoch, od kiedy odszedł z Milanu, strzelał jak na zawołanie, ostatnio będą w świetnej dyspozycji.
Jego miejsce na szpicy zajmie zapewne 19-letnie "złote dziecko czarnogórskiej piłki" Stefan Jovetić. Napastnik reprezentacji Czarnogóry już teraz jest porównywany do swojego legendarnego ziomka, Dejana Savicevicia. I jak na razie te porównania mogą wydawać się przedwczesne, tak zaraz mogą być uzasadnione, gdyż Jovetić jest graczem nieobliczalnym, z osobliwą łatwością do znajdywania przestrzeni w polu karnym.
Fiorentina będzie chciała go jak najdłużej zatrzymać u siebie, lecz jemu już teraz potrzeba regularnej gry w pierwszym składzie i prawdopodobnie będzie musiał opuścić Florencję.
Tak jak najmłodsi gracze potrafi być chimeryczny, lecz niech to was nie wprawi w błąd - on jest zdolny do prawdziwych czarów na boisku.
Podsumowując, Fiorentina jest zespołem ze sprytnym managerem i paroma niezwykłymi indywidualnościami, lecz także rzucającymi się w oczy słabościami. Absencja doświadczonego napastnika, takiego jak Gilardino (Jovetić ma talent, lecz to nie jest ten czas, w którym przejąłby taką odpowiedzialność na swoje barki), może okazać się strzałem w stopę dla ekipy Violi.
Niech was nie zmyli także wynik z poprzedniego weekendu - wymęczone zwycięstwo 1-0 nad Livorno było spowodowane faktem, że Prandelli dał odpocząć paru ważniejszym graczom przed wtorkowym starciem w Lidze Mistrzów.
Wszystko może się zdarzyć, lecz ciężko jest sobie wyobrazić Liverpool wracający z Toskanii bez choćby jednego punktu, czy nawet więcej.
Komentarze (0)