PODSUMOWANIE MECZU
Nadzieje Liverpoolu na jak najszybszy awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów zostały zmniejszone po tym, jak we Florencji The Reds przegrali z Fiorentiną 2:0. Piłkarze Prandelli'ego zwyciężyli zasłużenie po dwóch bramkach Jovetica z pierwszej połowy.
Wynik ten oznacza, że Fiorentina i Liverpool mają po 3 punkty w grupie E i tracą trzy oczka do liderów z Lyonu, którzy nie dali dziś szans Debreczynowi.
Wieczór rozpoczął się przyjemnym aspektem dla The Reds, bo władze Fiorentiny zdecydowały się pójść na rękę kibicom z Anglii i usunęły siatki oddzielające kibiców. Gest ten spotkał się z bardzo pozytywną reakcją przyjezdnych fanów.
W związku z tym, mecz rozpoczął się w dobrej atmosferze i to goście jako pierwsi stworzyli groźną sytuację, ale podanie od Gerrarda było zbyt mocne, aby Torres zdążył przejąć piłkę.
Siedem minut później The Reds ponownie zagrozili bramce Freya, ale były bramkarz Interu wybił piłkę na ułamek sekundy, zanim dotarła ona do Kuyta po zagraniu Torresa.
Do tego momentu, goście mogli być zadowoleni z przebiegu gry, ale pozostałe 30 minut było stopniowym przejmowaniem coraz większej kontroli przez gospodarzy. Wspaniałe podanie od Montolivo prawie wykorzystał Jovetic, ale w momencie kiedy wydawało się, że umieści piłkę w siatce, udanym wślizgiem popisał się Skrtel.
Mogło być to jedynie odroczeniem wyroku, bo już kilka minut później Viola była jeszcze bliżej zdobycia bramki. Po dobrym zagraniu z prawej strony i dośrodkowaniu Jovetica, Adrian Mutu popisał się przewrotką, po której piłka minęła o centymetry poprzeczkę bramki Reiny i wylądowała na górnej siatce.
Fiorentina radziła sobie dobrze bez swojego włoskiego gwiazdora, Gilardino. Mutu i Jovetic dobrze współpracowali z przodu, a w 26 minucie były zawodnik Chelsea podał do Czarnogórca, który pomylił się przy strzale.
Kibice zgromadzeni na stadionie żywiołowo reagowali na dobrą grę swoich idoli, a dwie minuty później Artemio Franchi eksplodowało, kiedy Jovetic wykorzystał dziurę w obronie The Reds i wykorzystał sytuację sam na sam z Reiną.
Gospodarze poczuli, że są lepsi i zanim Liverpoolczycy uspokoili grę po stracie pierwszej bramki, było już 2:0 w 37 minucie.
Juan Vargas zagrał bardzo mocno tuż na ziemią w stronę bramki Reiny, a instynktowne muśnięcie piłki przez Jovetica zmyliło bramkarza Liverpoolu i piłka wpadła do siatki przy krótkim słupku.
To była rozczarowująca połowa w wykonaniu The Reds. Frustracja była tym większa, że Fiorentina była na najlepszej drodze do przerwania niechlubnej serii spotkań w Lidze Mistrzów na własnym boisku.
W zeszłym sezonie ekipa Prandelliego przegrała wszystkie 3 mecze u siebie, a zwycięstwa we Florencji nie mogła odnieść w tych rozgrywkach od 2000 roku.
Jeżeli The Reds chcieli podtrzymać tę passę Fiorentiny, zamiast kontynuować tradycję, wedle której La Viola nigdy nie przegrała u siebie z Anglikami, musieli zdecydowanie podkręcić tempo w drugiej odsłonie.
Wszyscy oczekiwali szybkiej odpowiedzi i wtedy właśnie pojawił się Yossi Benayoun, który minutę po wznowieniu gry pomknął lewą stroną, zszedł do środka i oddał niezły strzał w światło bramki.
Później, Lucas Leiva uderzał głową po rzucie rożnym, ale mimo tego, że wokół nie było żadnego rywala, Brazylijczyk strzelił za wysoko. Następny bliski szczęścia był Torres, ale jego uderzenie odbiło się od rywala i minęło o włos słupek bramki Freya.
Nagle to Liverpool stał się stroną dominującą w meczu, a kolejny za głowę łapał się Gerrard, którego strzał został zablokowany po tym, jak bardzo dobrze opanował piłkę klatką piersiową.
Goście nie ustawali w wysiłkach, aby zdobyć bramkę kontaktową, ale kiedy po podaniu Skrtela fatalnie przestrzelił Torres było oczywiste, że to nie jest dzień Liverpoolu.
Gerrard był nawet bliżej szczęścia, ale jego podkręcony strzał, a potem uderzenie głową mijały bramkę Fiorentiny. Teraz The Reds muszą pozbierać się przed arcyważnym meczem ligowym. Już w niedzielę czeka ich wyjazd na Stamford Bridge.
Fiorentina: Frey, Gobbi, Dainelli (kapitan), Gamberini, Comotto, Vargas, Zanetti, Montolivo, Marchionni, Jovetic, Mutu. Rezerwowi - Avramov, Castillo, De Silvestri, Jorgensen, Donadel, Pasqual, Kroldrup
Liverpool: Reina, Insua, Carragher, Skrtel, Johnson, Benayoun, Leiva, Aurelio, Kuyt, Gerrard (kapitan), Torres. Rezerwowi - Spearing, Babel, Cavalieri, Kyrgiakos, Riera, Plessis, Voronin
Komentarze (0)