Harris: Liverpool musi zostać przejęty
Keith Harris jest uznawany za absolutny numer 1. jak chodzi o przejęcia klubów piłkarskich, znajdując niejednego kupca z Bliskiego Wschodu na Liverpool, więc wie niemało na temat sytuacji klubu z Anfield. Oto wiedza, którą zechciał się z nami podzielić. Zapraszamy do newsa!
Szef działu wysoko ocenianego banku Seymour Pierce rozmawiał z ESPN Soccernet o sytuacji, której doświadczają ostatnio giganci piłkarscy, z punktu widzenia nadchodzącego wielkimi krokami spotkania z drugim gigantem, Man United, na Anfield w najbliższą niedzielę.
Harris z banku inwestycyjnego Seymour Pierce powiedział:
- Liverpool to jedna z największych marek w światowym futbolu - i aktualnie sporo traci.
- Liverpoolowi ciężko jest rywalizować z resztą pretendentów do tytułu, ponieważ nie ma takiej publiki podczas meczów. Anfield ma jedynie 45362 miejsca i bez możliwości poszerzenia tej liczby miejsc, środki generowane przez stadion nie będą w stanie zapewnić klubowi niezbędnego wpływu.
- Liverpool wymaga dalszego doinwestowania drużyny, i z tego względu wymaga się więcej od właścicieli, który mogliby zainwestować i dać klubowi wsparcie w budowie nowego stadionu, którego tak bardzo potrzebuje.
Nikt nie zna lepiej skali problemu, jakim jest przejęcie klubu takiego, jak Liverpool. Harris szukał nowych inwestorów, znalazł ich z Kuwejcie - gotowych przeznaczyć niemałe środki na dobro klubu. Oferta z Kuwejtu była drugą, obok Dubajskiego DIC, która miała być przedstawiona do rozważań Hicksa i Gilleta.
Harris, były szef Football League, powiedział:
- Mieliśmy tę możliwość sezon temu, gdy w ostatnich dniach lipca Kuwejtczycy złożyli tę ofertę.
- Problem Liverpoolu jest prosty - krótkoterminowy kredyt, który ogranicza możliwości inwestycji w nowy stadion i skład. To krępuje niejeden zespół z Premier League, ciągnące się pożyczki i niepewna sytuacja na rynku światowym.
- Liverpool nie osiągnął sukcesu w lidze od wielu lat. To prawda, wygrali parę lat temu Ligę Mistrzów, lecz klub potrzebuje regularnych sukcesów na dużą skalę, a to się nie dzieje.
Część fanów domagało się głowy Rafaela Beniteza po meczu z Lyonem w ramach Ligi Mistrzów, lecz jeden z właścicieli, Goerge Gillett, stanął za nim murem, choć drugi z nich - Tom Hicks - wciąż milczy.
30 milionów funtów, jakie corocznie wpływają do kas klubów z tego elitarnego grona, stanęło pod znakiem zapytania, a ich brak może być dla Liverpoolu ogromnym ciosem.
Nikt na Anfield nie spodziewał się, że zespół, który do ostatniej kolejki walczył o tytuł mistrzowski w ubiegłym sezonie, będzie w tym sezonie okupował odległą, ósmą, lokatę, z niewielkimi nadziejami na przełamanie niefortunnej passy, a przede wszystkim - z finansowego punktu widzenia - zespołem zagrożonym ukończenia ligi poza czołową czwórką.
Ta otoczka może sprawić, że potyczka z Manchesterem United to będzie coś więcej, niż tylko największe derby Europy - to mecz o życie.
Komentarze (0)