PODSUMOWANIE MECZU
Dzięki bramkom strzelonym przez Fernando Torresa i Davida Ngoga, Liverpool w znakomitym stylu odniósł bardzo ważne zwycięstwo nad Manchesterem United i powrócił tym samym do walki o mistrzowski tytuł.
Torres, który wrócił do składu po kontuzji, znakomicie radził sobie zarówno w ataku, jak i defensywie. W 65. minucie spotkania w swoim stylu wykorzystał świetne podanie Benayouna i mimo asysty ze strony Ferdinanda strzelił tak, że Van der Sar był bez najmniejszych szans na obronę. Natomiast w ostatnich sekundach meczu, zwycięstwo The Reds przypieczętował Ngog, który ze stoickim spokojem wykorzystał kontrę Liverpoolu i asystę Lucasa Leivy.
Na minutę przed końcem regulaminowych 90 minut, drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną, obejrzał Nemanja Vidic [była to jego 3. czerwona kartka w 3. kolejnym meczu z LFC - przyp. red], a United nie pomógł nawet były idol kibiców z Anfield, Michael Owen, który zmienił Berbatova.
Jedynym rozczarowaniem dotyczącym The Reds była druga żółta kartka dla Javiera Mascherano, którą Argentyńczyk otrzymał za niepotrzebny faul na bramkarzu rywali.
Dzięki temu rezultatowi The Reds tracą tylko 6 punktów w ligowej tabeli do londyńskiej Chelsea, która została nowym liderem. Co ważne, wygrana ta znacząco poprawia także nastroje wokół Anfield po bardzo trudnym miesiącu dla klubu.
Drugi sezon z rzędu, do pojedynku z gośćmi z Old Trafford drużyna Liverpoolu przystępowała bez swojego kapitana, Stevena Gerrarda, który w dalszym ciągu zmaga się z urazem, jakiego nabawił się w ostatnim meczu z Lyonem w Lidze Mistrzów. Na szczęście, Rafa Benitez podczas swojego 200. meczu z LFC w Premier League mógł liczyć na Fernando Torresa i Glena Johnsona, którzy w ostatniej chwili zdołali przejść testy sprawnościowe.
Liverpool potrzebował w tym meczu zaledwie 5 minut, by po raz pierwszy zagrozić defensywie przyjezdnych. Po dwójkowej akcji Dirka Kuyta i Yossiego Benayouna, w dogodnej okazji do oddania strzału znalazł się będący na skraju pola karnego Lucas. Uderzenie Brazylijczyka zostało jednak w ostatniej chwili zablokowane, a piłka odbiła się na rzut rożny. To wystarczyło, by The Reds nabrali większej pewności w swojej grze.
Atmosfera na Anfield była bliska eksplozji po kolejnych 15 minutach, kiedy to po faulu Patricka Evry na Torresie do piłki podszedł Fabio Aurelio. Sytuacja wyglądała niemal jak kopia tej z ostatniej potyczki obu zespołów na Old Trafford - niemalże takie samo miejsce i odległość od bramki i ten sam zawodnik. I rzeczywiście, Aurelio był bardzo bliski skopiowania swojej marcowej bramki, ale tym razem Van der Sar nie dał się zaskoczyć i w ostatniej chwili, końcami palców wybił piłkę z okienka bramki. Dobitka Kuyta, a także strzał Torresa okazały się nieskuteczne i United wyszło cało z poważnej opresji.
Kilka chwil później kapitalnym przeglądem pola popisał się Lucas, który na połowie gości przechwycił piłkę, po czym bardzo dobrze wyłożył ją Kuytowi. Holender zmarnował jednak znakomitą okazję na objecie prowadzenia.
Czerwone Diabły miały problem ze znalezieniem właściwego rytmu do 20. minuty pierwszej połowy. Wówczas dzięki zagraniu Rooneya z Berbatovem, sporo przestrzeni zyskał Valencia, który zdołał dośrodkować w pole karne Pepe Reiny. Rooney co prawda strącił piłkę, ale Reina bez najmniejszych problemów sobie z tą sytuacją poradził.
Pod koniec pierwszej części gry, Jamie Carragher świetnym wejściem powstrzymał wbiegającego w pole karne Carricka.
Mimo, że w końcówce to goście naciskali, w perspektywie całych 45 minut Liverpool był stroną przeważającą.
Na dowód tego, na 10 minut przed przerwą po dośrodkowaniu Yossiego Benayouna piłka minęła obu defensorów z Manchesteru, ale uderzenie głową Fabio Aurelio pewnie wybronił Van der Sar.
Druga część gry zaczęła się w zbliżony sposób do pierwszej. Benayoun po raz kolejny dobrze poradził sobie z obrońcami Diabłów i wyłożył piłkę Dirkowi. The Kop spodziewało się strzału, ale Holender zdecydował się jednak na ponowne odegranie do Izraelczyka, jednak w tym momencie i Ferdinand, i Vidić byli już na swoim miejscu i zapobiegli niebezpieczeństwu.
Następnie Torres świetnie wybiegł zza obrońców po lewej stronie, ale zdecydował się na dośrodkowanie, a nie typowe dla siebie zejście do środka i posłał piłkę tam gdzie niestety nie było nikogo. Wynik w dalszym ciągu się nie zmieniał.
Liverpool znakomicie się bronił i atakował z odpowiednią siłą. Carragher wrócił do swojej normalnej, wysokiej dyspozycji, a w środku nikt nie był w stanie przejść Javiera Mascherano.
W 65. minucie całe Anfield uniosło się jakby do góry, kiedy w pełni zasłużonego pierwszego gola w meczu zdobył nie kto inny jak niezawodny w takich sytuacjach, Fernando Torres. El Nino otrzymał rewelacyjne prostopadłe podanie od Benayouna i mimo asysty Ferdinanda, który rozpaczliwie starał się powstrzymać naszego napastnika, uderzył pod poprzeczkę, obok bezradnego Van der Sara. The Kop oszalało.
W 71. minucie mogło być 2-0, ale Lucas nie wykorzystał bardzo dobrej sytuacji po rzucie rożnym. Po jego strzale lewą nogą, piłka poszybowała ponad poprzeczką. Niewiele zabrakło, a kibice by tego nie zauważyli, gdyż wszyscy skupili swoją uwagę, na Michaelu Owenie, który przy linii bocznej kończył swoją rozgrzewkę i szykował się do wbiegnięcia na murawę.
W 74. minucie Owen pojawił się na boisku, mając z pewnością nadzieję na przełamanie swojego zerowego konta w meczach przeciwko zespołowi, w którym się wychował.
United podkręcało tempo z myślą o zdobyciu wyrównującej bramki, ale Liverpool czekał na nich i bardzo groźnie wyglądał w swoich kontratakach. Benayoun był bliski podwojenia rezultatu, gdyż świetnie minął Evrę i miał trochę miejsca w polu karnym MU, ale w ostatniej chwili został skutecznie powstrzymany przez Vidicia.
W 84. minucie United miało najlepszą okazję w meczu na zdobycie bramki, ale tym razem na drodze stanęła poprzeczka, od której piłka odbiła się po strzale Antonio Valencii.
W końcówce spotkania oba zespoły straciły po jednym zawodniku. W 89. minucie Vidic na połowie boiska nieprzepisowo powstrzymał wychodzącego na czystą pozycję Kuyta, za co otrzymał drugą żółtą kartkę (gdyby Dirkowi udało się minąć Vidicia, miałby przed sobą już tylko Van der Sara). Natomiast w doliczonym czasie gry, także drugą żółtą kartkę otrzymał Javier Mascherano, który na 35. metrze od bramki nieprzepisowo zaatakował wychodzącego do piłki golkipera naszych rywali.
Dosłownie chwilę później wątpliwości odnośnie tego, jak zakończy się ten mecz rozwiał David Ngog, który w 81. minucie zmienił zmęczonego Torresa. Po kontrze, Lucas świetnym podaniem minął Ferdinanda i zostawił otwartą drogę do bramki młodemu Francuzowi, dla którego pokonanie Van der Sara okazało się jedynie formalnością. Zwycięstwo The Reds stało się faktem!
Składy:
Liverpool: Reina, Insua, Agger, Carragher (c), Johnson, Aurelio, Mascherano, Leiva, Benayoun, Torres, Kuyt.
Rezerwowi: Cavalieri, Voronin, Babel, Ngog, Skrtel, Spearing, Degen
Manchester United: Van der Sar, Evra, Ferdinand, Vidic, O'Shea, Giggs (c), Carrick, Scholes, Valencia, Berbatov, Rooney.
Rezerwowi: Foster, Neville, Fabio, Evans, Anderson, Nani, Owen
Sędzia: Andre Marriner
Widownia: 44,188
Gracz meczu wg Liverpoolfc.tv: Jamie Carragher
Komentarze (0)