PODSUMOWANIE MECZU
Liverpool wygrał na wyjeździe 1:0 z Debreczynem, ale mimo tego pożegnał się z tegoroczną edycją Ligi Mistrzów. Jedyną bramkę w meczu strzelił w 4 minucie David N'gog.
Identycznym wynikiem zakończył się mecz we Florencji, gdzie Fiorentina podejmowała Lyon. Gospodarze pokonali pewnych awansu Francuzów i zapewnili sobie drugie miejsce w grupie. Liverpoolowi pozostaje gra w Lidze Europejskiej.
Przeciwnikami the Reds mogą być m.in. takie drużyny jak Valencia, Benfica i Everton - z którym Liverpool zmierzy się w najbliższym meczu ligowym.
Szybka bramka Davida N'goga dała kibicom Czerwonych nadzieję, że oto mogą być świadkami kolejnego europejskiego cudu. Okazało się jednak, że droga do Madrytu przemieniła się w drogę do Hamburga.
Jutrzejsze nagłówki w gazetach nie będą zapewne przepełnione superlatywami, dotyczącymi Rafy Beniteza i jego drużyny, ale zarówno Jamie Carragher, jak i Steven Gerrard mają bardzo pozytywne wspomnienia, dotyczące gry w mniej prestiżowych rozgrywkach kontynentalnych, pochodzące z 2001 roku.
Carragher powiedział przed meczem, że najgorszym, z możliwych scenariuszy, jest korzystny wynik we Florencji, przy jednoczesnym niepowodzeniu Liverpoolu.
Już w 4 minucie doskonale było widać, że Liverpool nie ma najmniejszego zamiaru dopuścić do takiego rozwoju wydarzeń. Po dośrodkowaniu Fabio Aurelio główkował Carra, a David N'gog, w akrobatyczny sposób, wpakował piłkę do siatki z najbliższej odległości.
W 10 minucie powinno być 2:0. Dirk Kuyt rzucił się do piłki wrzuconej przez Gerrarda, ale Holendrowi zabrakło trochę centymetrów.
Liverpool miał zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, a w 30 minucie wyprowadził kolejny groźny atak. Kuyt posłał prostopadłe podanie do N'goga, a strzał młodzieżowego reprezentanta Francji obronił Vukasin Poleksic.
Kilka chwil wcześniej z Florencji nadeszły wiadomości, że gospodarze objęli prowadzenie. Jedyne, co mógł zrobić Liverpool, to upewnić się, że wywiezie zwycięstwo z Debreczyna.
Kolejną szansę miał N'gog, ale ponownie zatrzymał go bramkarz mistrzów Węgier.
Golkiper gospodarzy wykazał się jeszcze raz, gdy w 58 minucie poradził sobie ze strzałem Stevena Gerrarda.
Niedługo potem zawodnicy Debreczyna domagali się rzutu karnego. Gergely Rudolf upadł po starciu z Emiliano Insuą, ale sędzia Bjorn Kuipers nie podyktował jedenastki.
12 minut przed zakończeniem regulaminowego czasu gry, Jamie Carragher miał szansę poprawić swój nikły dorobek bramkowy. Wice-kapitan Liverpoolu popisał się dobrym wyczuciem czasu i przestrzeni, ale po jego główce piłka nie trafiła do bramki.
Okazję do wyrównania miał Adamo Coulibaly, Reina obronił jednak jego strzał.
Myśli kibiców Liverpoolu biegły zapewne w stronę Florencji, gdzie mecz miał kilkominutowy poślizg, w stosunku do tego, rozgrywanego na Węgrzech.
Ostatni gwizdek we Florencji zakończył tegoroczną przygodę Liverpoolu z Champions League, ale ten fakt nie uciszył zgromadzonych na stadionie w Debreczynie kibiców LFC, którzy teraz będą mieli świetną okazję, by nieco poszerzyć swoje doświadczenia, z odwiedzania europejskich stadionów.
Debreczyn - Liverpool 0:1
SKŁADY:
Liverpool: Reina, Insua, Agger, Carragher, Johnson, Aurelio, Mascherano, Leiva, Kuyt, Gerrard (kapitan), Ngog. Subs - Cavalieri, Aquilani, Spearing, Dossena, Benayoun, Kyrgiakos, Skrtel
Debreczyn: Poleksic, Bodnar, Fodor, Szelesi, Meszaros, Mijadinoski, Kiss (kapitan), Szakaly, Czvitkovics, Laczko, Rudolf. Subs - Pantic, Ramos, Dombi, Komlosi, Bernath, Varga, Coulibaly
Sędziował: Bjorn Kuipers
Liverpoolfc.tv Man-of-the-Match: Javier Mascherano
Komentarze (0)