Rush o meczu z Arsenalem
Ian Rush wierzy, iż Liverpool może znacząco zwiększyć swoje szanse na miejsce w czołowej czwórce podczas środowego meczu. Ostrzegł jednak „The Reds” przed zlekceważeniem będącego w słabej formie Arsenalu.
Zespół Rafy Beniteza może zredukować do trzech punktów przewagę, jaką ma nad nim Arsenal, po ewentualnym pierwszym w historii zwycięstwie na Emirates Stadium. Rush sądzi, iż zawodnicy Liverpoolu mają wielką szansę kontynuowania dobrej passy.
- Byłoby źle dać się ponieść emocjom, po tym jak zwycięstwo w derbach Merseyside pozwoliło przedłużyć naszą serię meczów bez porażki do siedmiu, lecz istnieje szansa na to, że trzecie miejsce, nie wspominając o czwartym, jest wciąż w naszym zasięgu – powiedziała legenda Liverpoolu.
- Oczywiście wiele zależy od wyniku jutrzejszej potyczki na Emirates i pomimo porażki w dwóch ostatnich meczach przeciwko Chelsea i Manchesterowi United, to Arsenal będzie faworytem spotkania.
- Są groźnym przeciwnikiem, zespołem który gra prawdopodobnie najładniejszą piłkę w Premier League.
- Z drugiej strony „The Reds” pokazali, jak bardzo zdolni są do wywalczania zwycięstw. Sukces w meczu z Evertonem polegał w całości na wysiłku i zaangażowaniu wniesionym przez zespół.
Liverpool udaje się do stolicy na fali imponującego zwycięstwa odniesionego przy grze w osłabieniu nad Evertonem podczas derbów Merseyside. Rush uważa, iż jego dawny klub całkowicie zasłużył na wygraną i jest pewny, iż teraz zawodnicy sami uwierzyli, iż mogą wygrać walkę z pozostałymi rywalami o miejsce w czołowej czwórce.
- Ludzie mówili, iż to były typowe, ostre derby - pełne agresji i toczone w niezwykle gorącej atmosferze. Jednak według mnie wspaniale było je oglądać i pomimo początkowej dominacji Evertonu, myślę, iż Liverpool sprawił, że wyglądali później bardzo przeciętnie.
- Jeśli z takiego meczu nie czerpiesz pewności siebie, nie mam pojęcia co może ci ją dać. Pozostaje jednak wrażenie, iż Liverpool jest w dobrej formie i wreszcie złapali wiatr w żagle.
- Czwarte miejsce to minimalny cel i fakt, iż jesteśmy już jedną nogą na nim, dzięki idącym po naszej myśli wynikom podczas weekendu, może okazać się kluczowy.
- Powiedziałem kilka tygodni temu, że Manchester City, Aston Villa i Tottenham będą wkrótce żałować swoich porażek, gdy Liverpool był w słabszej formie i fakt, iż Liverpool zaczyna odnosić zwycięstwa, oznacza, że wkrótce czeka ich spadek w tabeli.
- Kluczem jest zapewnienie, iż nie roztrwonimy całej ciężkiej pracy i Rafa Benitez będzie mógł obudzić się w czwartek w dobrym nastroju z powodu tego, czego dokonał w środę.
- Gdy to stanie się faktem, wizja Liverpoolu kończącego sezon na trzeciej pozycji nabierze realnych kształtów. Kto odważyłby się to powiedzieć miesiąc temu?
Jednym z zawodników liczących na podtrzymanie dobrej formy jest Dirk Kuyt. Holender zdobył cztery gole dla Liverpoolu podczas czterech ostatnich meczów. W sobotę trafił po raz pięćdziesiąty w czerwonej koszulce i Rush nie mógł się nachwalić jednego z cichych bohaterów klubu.
- Dirk może się czuć bardzo dumnym z powodu pięćdziesiątego trafienia, lecz jeszcze bardziej z ogólnych osiągnięć.
- Jedyną rzeczą której nigdy nie możesz mu odmówić, jest zaangażowanie jakie wkłada w grę, widoczne nawet, gdy jego forma spadła podczas wcześniejszych spotkań.
- Gol przeciw Evertonowi był nagrodą za ów wysiłek i każdy zespół chcący odnosić zwycięstwa, potrzebuje piłkarza jego pokroju.
- Wielka odpowiedzialność spadła na jego barki, gdy okazało się iż Fernando Torres będzie zmuszony do dłuższej przerwy w grze. Kuyt jednak sprostał wyzwaniu, jak pokazały jego gole. Kolejny, wbity jutro, byłby bardzo miłą niespodzianką.
Komentarze (0)