Maxi o dotychczasowym pobycie
Maxi Rodriguez wierzy, że agresywny styl Premier League ujawni jego najlepsze cechy. Argentyński skrzydłowy rozegrał już 6 meczów w Liverpoolu, odkąd przybył z Atletico Madryt.
Zamiast być zdenerwowanym wojowniczym stylem gry w Anglii, Maxi przyznaje, że jest to coś, czym się delektuje.
- Jak na razie wszystko układa się fantastycznie. Nie myślałem, że tak będzie. Życie tu bardzo różni się od tego w Madrycie. Jest tu lepiej, niż się spodziewałem – powiedział Maxi.
- Stopniowo przyzwyczajam się do codziennego życia w mieście. Myślę, że będzie tu jeszcze lepiej ze zbiegiem czasu.
- Jest tu zupełnie inna piłka, niż w La Liga. Z pewnością zdajesz sobie sprawę, że jest bardziej fizyczna, silna i agresywna, a to są duże różnice.
- Jednak gdziekolwiek grasz w piłkę na świecie, ona ciągle jest okrągła, więc przyzwyczajasz się do tego.
- Co więcej, bardzo lubię walkę, fizyczny aspekt gry. Myślę, że mój styl pasuje tutaj i cieszę się tym.
Nie ma wielu bardziej fizycznych spotkań, niż derby Merseyside, jednak Maxi poradził sobie z tym, a Liverpool wygrał.
Dirk Kuyt zdobył gola głową w drugiej połowie i Rodriguez przyznaje, że the Kop odegrało kluczową rolę w pobudzeniu ekipy Rafaela Beniteza.
- Kocham derby. Bardzo się cieszę, ponieważ wygraliśmy i zdobyliśmy bardzo ważne 3 punkty.
- Dawno nie grałem w meczu z tak wysokim, intensywnym tempem i tą atmosferą.
- Wszystkie mecze u siebie są specjalne dla graczy i fanów, jednak przy takich okazjach grasz z sercem, ponieważ wiesz, ile to znaczy dla fanów.
- To coś specjalnego, słyszeć fanów śpiewających You'll Never Walk Alone.
- Byłem tutaj z Atletico, jednak oczywiście byłem po stronie rywali. Naprawdę doceniam tę tradycję, ponieważ wiesz, że kibice są po twojej stronie i śpiewają w twoim imieniu.
- To piękny moment zarówno dla fanów, jak i piłkarzy. To naprawdę motywuje i jest to coś, co musi być kontynuowane. To jest wyjątkowe i specjalne.
Maxi podczas powitania w Melwood, spotkał kilka znajomych twarzy, a w szczególności Javiera Mascherano.
- Javier był bardzo pomocny dla mnie, zwłaszcza przy nauce języka.
- Gdy przechodzisz do innego kraju, nie rozumiesz języka, więc ważne jest, aby ktoś ci go wytłumaczył.
- Jednak najważniejsze jest, aby próbować samemu, więc wychodzę na zewnątrz i próbuje się uczyć. Mam nauczyciela i biorę lekcje, więc stopniowo przyzwyczaję się do mówienia.
- Jak na razie mówienie jest trudne, jednak moje rozumienie jest coraz lepsze.
Rodriguez został zaproszony do Liverpoolu przez byłego kolegę z Atletico Madryt – Fernando Torresa.
Para ta bardzo się przyjaźniła podczas pobytu na Vicente Calderon i Maxi jest chętny, aby ponownie nawiązać porozumienie na boisku.
- Fernando i ja mamy kilka dobrych wspomnień z gry dla Atletico. On tak samo, jak jest dobrym piłkarzem, tak też jest dobrym człowiekiem.
- Oczywiście mamy naprawdę silny skład, jednak zawsze będziesz tęsknił za kimś takim, jak on.
- Kiedy wróci, będzie to prawdziwe wzmocnienie. Z niecierpliwością czekam na ponowną grę z nim.
Maxi grał od początku w dwóch ostatnich meczach, jednak w czwartek będzie zmuszony zasiąść na trybunach.
W tym sezonie grał z Atletico w Lidze Mistrzów i dlatego nie będzie mógł uczestniczyć z Liverpoolem w Lidze Europy.
- Gdy dowiedziałem się, że nie będę mógł grać w Europie, to rozbolał mnie brzuch.
- Zawsze chcesz grać, brać udział, a gdy tego nie możesz robić, czujesz się jakbyś opuścił kolegów z drużyny. Właśnie mam z tym do czynienia i muszę to przezwyciężyć.
- Jestem zadowolony jak do pory. Myślę, że dobrze zrobiłem.
- Przybyłem tu, aby pomóc drużynie. Muszę popracować nad siłą fizyczną, aby móc być pewnym, że wytrzymam przez 90 minut grać na 100%. Piłka różni się, jednak myślę, że jak na razie wszystko idzie dobrze.
Zawodnik wyjawił także, dlaczego chce mieć na koszulce napis 'Maxi', a nie 'Rodriguez'.
- Czuję się dobrze z 'Maxi', jednak fani mogą mnie nazywać, jak chcą.
- W Argentynie mamy skłonności do posiadania wielu przezwisk. Moje to 'La Fiera", a Javiera 'The boss' lub 'El Jefe'. Tam właśnie tradycją jest to, że piłkarze mają przezwiska.
Komentarze (0)