Carra o życiu po Liverpoolu
Jeszcze przed meczem z Manchesterem City Jamie Carragher udzielił dziennikarzom bardzo szczerego wywiadu, w którym opowiada, co sądzi o trwającym sezonie i dlaczego kibice Liverpoolu mogą być dumni z niektórych aspektów trwających rozgrywek.
Poza tym dowiemy się również co Carra zrobi, kiedy nie będzie już pewniakiem do pierwszej jedenastki i przyznaje, że przenosiny do innej ligi mogą być w pewnym momencie kariery kuszące.
Zapraszamy do zapoznania się z najszczerszymi myślami Jamiego Carraghera na temat:
Dotychczasowego przebiegu sezonu
Po doświadczeniu ogromnej krytyki za wydarzenia na i poza boiskiem myślę, że kwalifikacja do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie będzie sukcesem. Na początku mieliśmy bardziej ambitne plany, ale w obecnej sytuacji bylibyśmy zachwyceni wywalczeniem 4 miejsca co pozwoliłoby nam na lepszy start przyszłego sezonu.
Teraz musimy sobie radzić z sytuacją, w której się znaleźliśmy. Uczestniczymy w trudnym wyścigu o czwarte miejsce i City może być poważnym zagrożeniem. Mancini radził sobie doskonale w Interze Mediolan, a także zdobywał trofea z Fiorentiną i Lazio. Będzie chciał potwierdzić swoją trenerską wielkość w Manchesterze City i awans do Ligi Mistrzów bardzo by mu w tym pomógł.
To dla nas niebezpieczne, bo równie dobrze możemy skończyć rozgrywki na 4 co i 7 miejscu. Mam nadzieję, że nasze doświadczenie i fakt, że w ostatnich meczach sezonu radzimy sobie zazwyczaj lepiej pozwoli nam osiągnąć cel.
Krytyki z początku rozgrywek
Musiałem przyjąć krytykę na siebie kiedy miałem słabszy okres na boisku. Mimo to byłem z zespołem w każdym tygodniu u siebie i na wyjeździe, grałem też w Carling Cup. Musiałem, bo taki jest mój obowiązek wobec drużyny.
Cały zespół spisywał się słabo na początku sezonu, ale ludzie skupiali się głównie na mnie, Gerrardzie i Mascherano. Cieszę się, że dałem radę pokonać swoje słabości tym bardziej, że pokazałem się z niezłej strony w kilku ważnych meczach.
Kiedy jesteś w moim wieku, coraz trudniej utrzymać długo dobrą formę, więc jestem dumny z każdego dobrego występu. To może brzmieć trochę dziwnie po ostatnim sezonie, ale możemy cieszyć się z niektórych osiągnięć trwających rozgrywek.
Ciężko walczyłem o odzyskanie dobrej dyspozycji. Mogłem po prostu usunąć się w cień, albo zejść z linii ognia tak, jak robi wielu piłkarzy. Chciałem po prostu udowodnić, że potrafię i teraz czuję, że podjąłem dobrą decyzję.
Myślę, że kiedy mnie i Steviego już nie będzie za jakieś pięć, może więcej lat, ludzie zaczną doceniać ile robiliśmy w ostatnich sezonach dla klubu.
To nieprawdopodobne, że niektórzy mają czelność krytykować Gerrarda mimo jego wpływu na klub i tego, jak pomógł Liverpoolowi w zdobyciu jego ostatnich pucharów.
W futbolu zazwyczaj jest tak, że zaczynasz być doceniany i pamiętany dopiero, kiedy odejdziesz z klubu.
Lojalność jest brana jako pewnik u wychowanków. Nie tylko w Liverpoolu, ale we wszystkich klubach. To od nas ludzie wymagają uporządkowania spraw w klubie, bo wiemy, ile to znaczy dla kibiców. Nie jesteś postrzegany jako gwiazda, jesteś częścią wystroju, jak mebel i ludzie nie ekscytują się tak bardzo twoją obecnością.
Wielu piłkarzy z którymi pracowałem zaczęło cieszyć się lepszą reputacją po opuszczeniu Liverpoolu. Fani mają skłonność do pamiętania dobrych czasów. Chłopaki, którzy od nas odeszli stawali się częstszym tematem rozmów, chociaż grając na Anfield wydawało się, że są niedoceniani.
Moim zdaniem nie powinno się rozwodzić nad tymi, których już nie ma w składzie. Słyszałem mnóstwo dyskusji na temat tego, co by było, gdybyśmy zatrzymali Xabiego Alonso. Jest moim dobrym kolegą i wspaniałym zawodnikiem. Byłem zawiedziony, kiedy odszedł.
Był w klubie 5 lat i sporo mu zawdzięczamy, ale nie zdobyliśmy w tym czasie mistrzostwa, prawda?
Nie wiadomo, czy z Xabim w składzie zdobylibyśmy w tym sezonie mistrzostwo. Składa się na to znacznie więcej czynników.
Ciągłe patrzenie w przeszłość nie przynosi nic dobrego. Chciałbym, żebyśmy mieli w składzie Kenny’ego Dalglisha i Iana Rusha, ale sama ich obecność też nie gwarantowałaby nam sukcesu.
Marzeniu o tytule
Jestem tak samo jak zawsze zdesperowany, aby wygrać ligę. Na początku przyszłego sezonu na pewno usłyszycie, jak wszyscy nasi piłkarze będą zapowiadać walkę o tytuł. Żeby to zrobić, musimy wzmocnić drużynę. Musimy być realistami i uświadomić sobie, że nie można wystawiać tej samej wyjściowej jedenastki przez cały sezon. Potrzebujemy naprawdę silnej ławki.
Jestem pewien, że w lecie zobaczymy kilka zmian kadrowych, ale najważniejsze to zatrzymać najmocniejszych graczy.
Czasami można odnieść wrażenie, że znacznie ustępujemy takim klubom jak Manchester United czy Chelsea, ale wystarczą minimalne wzmocnienia, żebyśmy znów liczyli się w walce o mistrzostwo, jak rok temu. Powiedziałbym, że potrzebujemy dwóch-trzech nowych zawodników żeby pokazać wszystkim, że nie jesteśmy słabsi od reszty.
Musimy być lepsi. Wiem, że w przyszłym roku nie chcemy znowu walczyć o miejsce w czwórce. Pokazaliśmy już w tym sezonie, że kiedy podstawowa jedenastka jest gotowa do gry, możemy walczyć z każdym. Pokonaliśmy przecież Manchester United, Tottenham, Evertonu i Aston Villę.
Są drużyny, które chcą zająć nasze miejsce w TOP 4, ale póki co dobrze bronimy swojej pozycji.
Jestem jednak na takim etapie, kiedy na brak mistrzostwa będę musiał spojrzeć z filozoficznego punktu widzenia. Wiem, że latka lecą.
Osiągnąłem wiele w swojej karierze i mimo wszystko nie zamieniłbym moich medali Ligi Mistrzów na medale Premier League. Bez szans.
Braku występów w pierwszym składzie
Po raz pierwszy zagrałem w drużynie kiedy miałem 5 lat. Przez całe życie wiedziałem, że w najbliższym tygodniu będę miał jeden albo dwa mecze do rozegrania. Myśl o usunięciu się w cień po prostu mnie przeraża. Wiem, jaki jestem kiedy nie gram. Jeśli trenuję cały tydzień, a w sobotę nie mogę zagrać, nie wiem, co ze sobą zrobić.
Patrzę na pozycję Ricardo Carvalho w Chelsea i myślę, że odpowiadałaby mi taka rola. Gra mniej więcej pięć spotkań z rzędu, potem odpoczywa i znów wraca do składu.
Trochę inaczej jest ze świadomością, że jesteś pewniakiem w składzie, niż kiedy jesteś na zapleczu drużyny i z występami musisz czekać, aż ktoś inny będzie kontuzjowany. Nie pasuje mi określenie ‘zawodnik kadry’.
Swoim życiu po Liverpoolu
Boję się myśli, że kiedyś może przyjść czas gry w innym miejscu niż Liverpool. Tak długo, jak jestem wystarczająco dobry żeby tu grać i czuję się dobrze psychicznie i fizycznie, nie chcę być gdziekolwiek indziej.
Jednak jak każdy na tym etapie kariery, muszę myśleć o tym, co będzie później. Przez całe życie znam tylko jeden klub, ale interesuje mnie, jak działają inne. W piłce nożnej istnieje nie tylko Droga Liverpoolu i chętnie poznałbym inne spojrzenia na futbol.
Możliwości gry za granicą
Kusi mnie taka opcja. Jednak jedyna sytuacja w której mógłbym się przenieść, to jeśli rodzina będzie chciała się przeprowadzić.
Podoba mi się pomysł, że kiedy dojdę do końca swojej drogi w Liverpoolu, mógłbym spróbować tak zupełnie innego doświadczenia jak gra za granicą.
Czasami czujesz, że coś nowego byłoby ekscytujące. Myślę, że jeśli miałbym opuścić Merseyside, najchętniej wybrałbym się poza Anglię. Nie z powodów piłkarskich, ale chęci spróbowania czegoś nowego. Nie wydaje mi się, żebym mógł wynieść jakieś pozytywy z gry w średniaku Premier League lub klubie walczącym o utrzymanie. Nie czerpałbym z tego satysfakcji i nie widzę w tym najmniejszego sensu. Po prostu potrzebuję walki.
Komentarze (0)