Unirea nie zamierza się bronić
Trener naszych jutrzejszych przeciwników, Roni Levy zamierza zaatakować Liverpool i podjąć ambitną próbę odwrócenia losów dwumeczu w rewanżu w Bukareszcie.
Po porażce na Anfield w zeszłym tygodniu mimo dobrej gry i organizacji w defensywie, Unirea będzie musiała zmienić swoje nastawienie i spróbować zaatakować.
Mecz odbędzie się na stadionie Steauy Bukareszt, ponieważ obiekt, na którym zazwyczaj gra Unirea mieści zaledwie 7 tysięcy widzów i nie spełnia warunków UEFA dotyczących spotkań w rozgrywkach europejskich. Mimo to Levy chcę w jakiś sposób wykorzystać fakt, że mistrzowie Rumunii będą gospodarzem rewanżu.
- Wierzę, że u siebie będziemy w stanie więcej atakować i przy wsparciu naszych fanów kto wie, może uda nam się zaskoczyć Liverpool.
- To dla nas bardzo ważny mecz.
Pomocnik Sorin Paraschiv, który dobrze sobie radził w obronie na Anfield i kilka razy uratował swoją drużynę w trudnej sytuacji twierdzi, że Unirea nie może sobie pozwolić na taką postawę w jutrzejszym meczu.
Jako dowód możliwości Rumunów wskazuje mecze Ligi Mistrzów, w których Unirea pokonała u siebie Sevillę, a także zremisowała 1:1 z Rangersami i Stuttgartem.
- Nie będziemy się ciągle bronić, kiedy kibice na stadionie będą zagrzewać nas do walki. Chcemy czegoś więcej w tym meczu – mówi pomocnik.
- Do tej pory dobrze radziliśmy sobie u siebie w rozgrywkach europejskich. Pokonaliśmy Sevillę, więc być może to samo uda nam się z Liverpoolem, chociaż myślę, że Liverpool jest obecnie mocniejszy od Hiszpanów.
Kolega Paraschiva z linii pomocy, Sorin Frunza, dodaje:
- Na tym poziomie nie powinno się dzielić drużyn na słabe i mocne, ale wiadomo, że Liverpool to naprawdę świetny zespół. Jeśli popełnisz jeden błąd, na pewno cię ukarzą.
Unirea będzie musiała sobie radzić bez Pablo Brandana, który jest zawieszony przez żółte kartki.
Komentarze (0)