Keegan odebrał nagrodę
Kevin Keegan został uhonorowany nagrodą imienia Billa Shankly'ego, największego menadżera w historii klubu, którego określił jednocześnie jako jedną ze swoich najważniejszych inspiracji.
To była przejmująca noc dla Keegana, jednego z najlepszych graczy w historii Liverpoolu, który otrzymał wspaniałą owację od wszystkich zgromadzonych w Crowne Plaza, gdy wychodził na scenę po odbiór statuetki.
Przy stoliku Keegana usiedli jego dobrzy znajomi z boiska, Tommy Smith, Ian Callaghan, Chris Lawler oraz Ron Yeats. Na ekranie pokazywano zdjęcia laureata z czasów jego kariery zawodniczej, nie obyło się również bez nagrań wypowiedzi Shanksa.
- To wielki honor - powiedział Keegan.
- Oglądanie nagrań z tym facetem sprawia, że wszyscy czujemy się poruszeni. Miałby dziś prawie 97 lat, mógłby być nadal z nami.
- Był dla mnie inspiracją od pierwszego dnia mojej przygody z Liverpoolem. Kiedy odszedł, dla mnie było to tak, jakby umarła część klubu, ponieważ znaczył tak wiele dla każdego.
- To wyjątkowa noc, a otrzymana nagroda sprawia, że czuję się bardzo dumny, szczególnie kiedy widzisz, jakie osobistości zostały wyróżnione w przeszłości.
Keegan podążał śladem Shankly'ego gdy jego wspaniała kariera dobiegła końca, ale zapytany przez mistrza ceremonii, Raya Stubbsa o to, jakie wskazówki wyciągnął od swojego mentora, odpowiedź była przewidywalnie cięta i dowcipna.
- Nigdy wystarczająco dużo wygranych, to na pewno, ale nie można mieć przecież wszystkiego - powiedział Keegan, który obecnie pracuje jako główny ekspert w stacji ESPN.
- Szanował zawodników, traktował ich odpowiednio i bezustannie powtarzał, że fani są zawsze najważniejsi dla klubu.
- Jedni zawodnicy przychodzili, inni odchodzili - spójrzcie na mój stolik. Wszyscy już dawno temu przestaliśmy grać w zespole, ale zawsze będziemy częścią klubu, właśnie dzięki kibicom. To jest tak wspaniałe i wyjątkowe.
Komentarze (0)