Rafa na konferencji przedmeczowej
Rafa Benitez ogłosił dziś, że wszyscy zawodnicy, którzy we środę grali w meczach reprezentacyjnych, wrócili do Melwood bez nowych kontuzji. Menadżer zapowiedział też, że Glen Johnson ma szansę na wyjście w podstawowym składzie przeciwko Wigan.
Anglik pozostawał poza grą od 29 grudnia, kiedy nabawił się ciężkiej kontuzji kolana w wygranym mecz z Aston Villą.
Johnson trenuje już jednak normalnie i Rafa czeka do ostatniej chwili z podjęciem decyzji o włączeniu Glena do składu na poniedziałkowe spotkanie.
- Nie mamy zbyt wielu problemów. Jedyni niedostępni to Skrtel i Aurelio, ale oni mieli urazy już wcześniej. Pozostali wrócili z reprezentacji bez kontuzji – powiedział Rafa na przedmeczowej konferencji prasowej.
- Johnson trenował z drużyną i decyzję w jego sprawie podejmiemy przed meczem.
Radość w obozie The Reds została zgaszona przez wiadomość o nowych urazach Martina Skrtela i Fabio Aurelio.
Słowak złamał kość śródstopia w rewanżowym meczu z Unireą, a Brazylijczyk naciągnął mięsień w niedzielnym starciu z Blackburn.
Rafa dodał:
- Na Skrtela będziemy musieli trochę poczekać, to może być kwestia co najmniej 4-5 tygodni. Fabio powinien wrócić za 2, może 3 tygodnie.
Fernando Torres wszedł na drugą połowę towarzyskiego meczu Hiszpanii z Francją, a wcześniej zagrał dla Liverpoolu po raz pierwszy od kontuzji odniesionej w styczni.
Zapytany, czy El Nino powróci do klubu w pełni sprawny, Rafa powiedział:
- Nie, nie sądzę. Tydzień temu nie był w idealnej kondycji, więc musiałby się zdarzyć cud, żeby w tydzień odzyskał pełną sprawność.
- Musi dalej pracować nad sobą, ćwiczył już na siłowni. Trzeba jeszcze trochę czasu, ale z każdym tygodniem jest z nim coraz lepiej.
- Poprawia się, ale tu chodzi o mecze. Czasami to nie tylko kondycja- jeśli grasz, i jeśli potrafisz znaleźć się w dobrej pozycji do strzelenia bramki, wszystko się zmienia. Istotne są nie tylko względny fizyczne.
Liverpool pojedzie na DW Stadium w poniedziałek celując w zwiększenie presji na swoich rywalach do zajęcia czwartego miejsca w lidze, bo żaden z nich nie gra w ten weekend w lidze.
W tej chwili, The Reds są na 6 pozycji, punkt za Manchesterem City i Tottenhamem. Na siódmym miejscu jest Aston Villa.
Benitez twierdzi jednak, że nie czuje żadnej dodatkowej presji mimo tego, że wszystko wskazuje na bardzo zacięty wyścig do końca rozgrywek.
- Ciąży na nas ta sama presja co zawsze. Trzeba to zaakceptować, kiedy jest się w klubie na tym poziomie.
- W zeszłym roku walczyliśmy o to, żeby być pierwsi, a teraz sytuacja wymogła, żebyśmy starali się w pucharach. Co do obciążenia, jest mniej więcej tak samo jak w zeszłym sezonie.
- Jedyna różnica to to, że tym razem walczą z nami 3 drużyny i każda może zwyciężyć.
- Będzie ciężko do samego końca. Musimy iść przed siebie i wygrywać wszystkie mecze, jakie zdołamy. Widać jednak, że Villa, City i Spurs radzą sobie naprawdę nieźle, więc musimy być pewni, że nie popełnimy żadnych błędów, bo inaczej będziemy musieli walczyć do ostatniej chwili.
The Reds zachowali czyste konto siedmiu z ostatnich 10 ligowych wyjazdów i boss uważa, że poprawiona defensywa jest głównym powodem lepszej formy, jaką jego podopieczni złapali po świętach.
- Ciężka praca to coś, co musimy kontynuować. Czasami gra się lepiej, ale kiedy nie wygrywasz spotkań, musisz zachować jedność i uszczelnić obronę.
- Jesteśmy lepsi z tyłu jako zespół. Nie znaczy tu, że mamy być silniejsi fizycznie. Trzeba szczególnie pokazywać charakter. To właśnie zrobili nasi zawodnicy.
- Jesteśmy mocni w defensywie. Tracimy mało bramek, a dzięki temu można wygrywać mecze. Kiedy masz w ataku zawodników z jakością, szanse na bramki przychodzą same, a takie szanse trzeba wykorzystywać.
Znany na całym świecie fizyczny charakter Premier League stał się w tym tygodniu tematem ożywionej dyskusji, po tym jak nogę w dramatyczny sposób złamał Aaron Ramsey w trakcie meczu ze Stoke City.
Zapytany, czy zespoły z dolnych części tabeli grają zbyt brutalnie w pojedynkach z najlepszymi ekipami, Benitez powiedział:
- Angielska liga zawsze była twarda i jeśli chcemy zostawić tak, jak jest, to wszystko zależy przecież od sędziów.
- Trzeba to ostrożnie przeanalizować. To prawda, że zdarza się zbyt wiele poważnych kontuzji. Na szczycie znajdują się ludzie, którzy powinni zadecydować, co jest najlepsze dla rozgrywek.
- Chcielibyśmy jak najwięcej grać w piłkę, ale czasami gra jest zbyt brutalna i stąd kontuzje, ale to w końcu nie moja decyzja.
Benitez ma nadzieję, że w poniedziałek podopieczni Martineza pozwolą, żeby o rezultacie spotkania zadecydowały umiejętności pokazane na boisku, a nie przepychani.
Dziennikarze chcieli się dowiedzieć, czy Rafa spodziewa się po Wigan innego podejścia niż to, które pokazało Blackburn w niedzielę.
- Blackburn to dobry zespół, ze wspaniałą grupą kibiców. Nic do nich nie mam.
- Wigan skupia się bardziej na grze. Mają mieszany styl. W ich składzie są silni zawodnicy, lubiący grać siłowo, ale też tacy, którzy wolą mieć piłkę przy nodze.
- Niektórzy trenerzy starają się sprawić, aby ich drużyny grały przede wszystkim atrakcyjną dla oka piłkę. Trzeba jednak pamiętać, że w tym sporcie chodzi o wygrywanie. Czasami ładna gra jest niemożliwa, innym razem nie da się grać fizycznie. Kluczem jest znalezienie równowagi.
Spotkanie na DW Stadium będzie starciem dwóch hiszpańskich menadżerów Premier League i Rafa nie krył szacunku do swojego rodaka.
- Dobrze sobie radzi. W klubie, który zmienia menadżera, walczy w dole tabeli i nie ma do dyspozycji wielkich pieniędzy, zawsze jest ciężko. Sam tego doświadczyłem w Hiszpanii – chwalił Benitez.
- Przede wszystkim musimy kontynuować naszą pracę do samego końca. Jeśli masz pomysł na to, co robić, jest łatwiej osiągnąć swoje cele.
Trener The Reds zaprzeczył także, jakoby jego drużyna zamierzała potraktować poniedziałkowy mecz jako łatwe 3 punkty:
- Myślę, że teraz każdy mecz w lidze będzie bardzo ważny. Patrząc na tabelę można pomyśleć to będzie łatwe’. Mamy jednak doświadczenie z Portsmouth, które uczy nas, że musimy pozostać gotowi, skoncentrowani i bardzo skupieni – kończy Rafael Benitez.
Komentarze (0)