Torres-Vidic najważniejszym starciem
To niesamowite, jak rzeczy mogą się zmienić w ciągu tygodnia. Dwa zdecydowane zwycięstwa i The Reds grają, jakby ktoś zdjął im z barków ogromny ciężar. Pozytywna mowa ciała zawodników jest dobrze widoczna. Jasne jest, że gra w piłkę znów sprawia im przyjemność.
Alberto Aquilani zrobił sporą różnicę przeciwko Portsmouth, dobrze też było zobaczyć bardziej ofensywnego Lucasa w meczu z Lille.
Po raz pierwszy od kilku miesięcy możemy obserwować rywalizację o miejsce na różnych pozycjach.
Zdrowy jest Yossi Benayoun, a Maxi Rodriguez rozegrał z Portsmouth swój najlepszy mecz w czerwonej koszulce. Poprawę pokazał także Ryan Babel.
To wspaniały tydzień dla Fernando Torresa, którego cztery strzelone gole podniosą na jeszcze wyższy poziom w meczu z United. Wygląda na to, że El Nino trafił z formą w najlepszy z możliwych momentów.
Lepiej niż zazwyczaj zagrał też Steven Gerrard. To dobry znak, bo do walki o czwarte miejsce w lidze potrzebujemy tego duetu w najwyższej formie co tydzień.
Kiedy Liverpool ma swój dzień, może pokonać każdego i jutro na Old Trafford trzeba dać z siebie to, co najlepsze.
Na całym boisku zobaczymy wiele ciekawych osobistych pojedynków, ale dla mnie najbardziej intrygujący będzie ten Fernando Torresa z Nemanją Vidicem.
Serb za każdym razem wydaje się przerażony grą naprzeciwko El Nino, przez co jest niepewny w swoich zagraniach.
W trzech ostatnich meczach z Liverpoolem dostawał czerwone kartki, a teraz ledwo zdążył powrócić po kontuzji.
To ważne, aby przycisnąć Vidica i sprawić, by grał pod presją.
Po drugiej stronie boiska musimy mieć nadzieję, że Jamie Carragher poradzi sobie z niewątpliwym zagrożeniem, jakim będzie Wayne Rooney.
Wygrana 4:1 z przed roku również daje nam psychologiczną przewagę.
Pokonaliśmy ich w trzech ostatnich meczach z rzędu, więc Diabły będą na pewno głodne rewanżu.
Jestem pewien, że przed meczem Ferguson zafunduje zawodnikom swoją słynną ‘suszarkę’, aby upewnić się, że są odpowiednio zmotywowani.
Liverpool zaczyna się jednak rozpędzać i będzie chciał podtrzymać serię dobrych występów.
John Aldridge
Komentarze (0)