Smith o obecnej sytuacji
Przedstawiamy Państwu wypowiedzi Tommy'ego Smitha dla Liverpool Echo, w których to zawarł swoje przemyślenia na temat obecnej sytuacji drużyny Liverpoolu.
Najsilniejsza jedenastka pokona Benfikę
To czy pokonamy Benfikę i awansujemy do półfinału Ligi Europy, zależeć będzie od wyboru składu.
Mogę tylko przypuszczać, że Javier Mascherano siedział na ławce w meczu na St Andrews z myślą o Benfice.
Jeśli zagramy najsilniejszym zespołem w czwartkowy wieczór, powinniśmy być wystarczająco dobrzy, aby awansować.
Czwarte miejsce wymyka się Liverpoolowi
Nienawidzę tego mówić, ale obawiam się, że czwarte miejsce i Liga Mistrzów wymyka się Liverpoolowi.
Remis z Birmingham sprawił, że przed nami bardzo dużo do zrobienia.
Przed niedzielą sugerowano, że pięć zwycięstw i jeden remis w naszych ostatnich sześciu ligowych meczach sezonu powinny zapewnić czwarte miejsce.
Teraz musimy zaliczyć pięć zwycięstw, wliczając w to wygraną z Chelsea.
Podczas, gdy będziemy liczyć na straty punktów Tottenhamu i Manchesteru City - co najprawdopodobniej się wydarzy - nie jest pewne, że Liverpool wygra każdy mecz.
Jednego tygodnia było 'tak, zakończymy sezon w najlepszej czwórce'. Następnego tygodnia było 'nie, nie zakończymy'.
Za dużo było tego 'tak' i 'nie'. To nie jest dobre.
Była możliwość podczas sezonu, aby przejąć inicjatywę, jednak nie udało nam się to.
Jesteśmy w tej chwili na skraju urwiska. Jeden zły krok i po nas.
Zejście Torresa rodzi więcej pytań, niż odpowiedzi
Jedno z najważniejszych pytań po zremisowanym 1:1 meczu z Birmingham brzmi: Dlaczego Fernando Torres opuścił boisko 25 minut przed końcowym gwizdkiem?
Nie mogłem w to uwierzyć, szczególnie patrząc na liczbę okazji, które Liverpool stworzył już po zejściu El Nino.
Największą szansę na zdobycie bramki mamy wtedy, kiedy jest on na boisku.
Spojrzenie wymienione przez Torresa ze Stevenem Gerrardem w czasie opuszczania murawy mówiło wszystko, co obaj myśleli o decyzji Rafy.
Wyglądali na zaskoczonych tak samo, jak kibice Liverpoolu, którzy przyjechali na St Andrews.
Jeśli Benitez spodziewał się, że Fernando w którymś momencie meczu poczuje zmęczenie, dlaczego nie wpuścił go tylko na drugą połowę?
Wtedy miałby znacznie większe szanse na pokonanie pomęczonych obrońców gospodarzy, a tak, miał w nogach już pierwszą połowę.
Chyba lepiej mieć Torresa na murawie pod koniec meczu, kiedy trzeba strzelić bramkę, niż grać nim od początku z intencją zdjęcia go z boiska.
Zmiana w 65 minucie nie tylko osłabiła Liverpool, ale dała też nową energię Birmingham, które nie musiało się już skupiać na pilnowaniu Nando.
Spytaj ich trenera, Aleksa McLeisha, którego z The Reds najchętniej zobaczyłby zmienionego, a bez wahania wskaże Torresa.
Czasem żal mi Davida Ngoga wchodzącego za niego przy takich oczekiwaniach. Te okazje, które zmarnował przez 25 minut obnażyły brak pewności siebie Francuza w chwili, kiedy trzeba zachować zimną krew.
Różnica między nim, a Torresem polega na tym, że kiedy Hiszpan marnuje kilka szans, wiadomo, że jest coraz bliżej wstrzelenia się i zdobycia gola.
Wiem, że Birmingham to trudny teren do grania w tym sezonie i punkty stracił tam Manchester United, Chelsea, Arsenal, Manchester City i Tottenham, ale nie obchodzi mnie gra innych drużyn, tylko to, co my zaprezentowaliśmy na St Andrews.
Gospodarze byli dobrze przygotowani do tego starcia, ale sami odebraliśmy sobie zwycięstwo w momencie, kiedy najlepszy strzelec Liverpoolu zszedł z boiska.
---
Newsa współtworzył redaktor Piotrek.
Komentarze (0)