Koniec pięknej serii rezerw
Rezerwy Liverpoolu nie zrównają się punktami z prowadzącym w tabeli Manchesterem United, gdyż przegrali dziś 3:2 z Wigan w meczu Północnej Ligi Rezerw.
W połowie pierwszej części spotkania Gerardo Bruna dał The Reds prowadzenie spokojnie wykorzystanym rzutem karnym, podyktowanym za faul Adama Buxtona, który powalił wbiegającego z lewej strony w szesnastkę Alexa Coopera.
Gospodarze wyrównali jednak na samym początku drugiej połowy, kiedy kilka sekund po przerwie dobrym wykończeniem popisał się rezerwowy Kelvin Hare.
Tuż po upływie godziny gry Wigan zapewniło sobie trzy punkty strzelając dwa gole w minutę, ale bramka kontaktowa Nikolaja Kolherta zapewniła bardzo emocjonująca końcówkę.
Ten rezultat oznacza, że zawodnicy McMahona przegrali w lidze po raz pierwszy od pierwszej kolejki, kiedy ulegli Blackburn i są 3 punkty za Manchesterem United z jednym meczem w zanadrzu.
Liverpool podszedł do tego meczu ze świadomością, że wygrana ustawi ich w komfortowej sytuacji w walce o tytuł mistrzowski i ta dodatkowa motywacja była widoczna w pierwszej połowie.
Po pięciu minutach Francisco Duran był bliski szczęścia strzałem z dystansu, a chwilę później Mavinga uderzył głową po rzucie rożnym, a piłka spadła na górną siatkę.
Wigan odpowiedziało jedynym dobrym atakiem w pierwszej połowie. Callum McManaman pokazał umiejętności, które uczyniły pewnego Stevena sławnym i czczonym na The Kop. Skrzydłowy minął kilku obrońców i uderzył podkręconą piłkę tuż obok prawego słupka bramki Gulasciego w 22 minucie.
Gospodarze poczuli, ze mogą coś ugrać w tym meczu, ale ich nadzieję zostały stłumione, kiedy 4 minuty później Liverpool objął zasłużone prowadzenie.
Niezwykle aktywny Cooper doszedł do podania Bruny i popędził w pole karne, gdzie spóźnioną interwencją próbował powstrzymać go Buxton. Do jedenastki podszedł Bruna, zmylił bramkarza i pewnie umieścił piłkę w siatce.
W pierwszych 45 minutach istniał właściwie tylko Liverpool, ale istniało ryzyko, że Wigan przyspieszy po przerwie, ponieważ The Reds nie udało się strzelić drugiej bramki, która uspokoiłaby ich grę.
Rzeczywiście, wprowadzony w przerwie Hare wyrównał stan meczu strzelając bramkę w pierwszej akcji, chociaż Gulasci był bliski wyjścia z sytuacji obronną ręką po trzech fantastycznych interwencjach w przeciągu kilku sekund.
Liverpool dalej naciskał i bardzo bliski odzyskania prowadzenia był Lauri Dalla Valle, który uderzył w ekwilibrystycznym stylu tuż obok słupka po tym, jak zagranie Coopera odbiło się od obrońcy.
Następnie w pole karne wpadł Gerardo Bruna i powinien dograć albo do Dalla Valle, albo Brouwera, ale nie wybrał żadnego z nich i jego odbity strzał minął bramkę w bezpiecznej odległości.
Był to decydujący moment, który mógł zmienić dalszy przebieg meczu, ale w 67 minucie na prowadzenie wyszli gospodarze dzięki bramce Tomasza Kupisza, a już kilka sekund później było 3:1 i znów Polak miał udział przy golu, idealnie podając do Daniela Redmonda.
Kohlert dał jeszcze Liverpoolczykom nadzieję strzelając gola 10 minut przed końcem meczu niedługo po wejściu z ławki, ale goście mieli już za mało czasu na skuteczną pogoń i 3 punkty zostały w Wigan.
Liverpool: Gulacsi, Mendy, Cooper, Mavinga, Palsson, Irwin, Duran (Kolhert 78), Amoo (Saric 70), Bruna, Brouwer, Dalla Valle (Kacaniklic 62). Rezerwowi: Oldfield, Sokolik.
Man of the Match wg. Lfc.tv: Alex Cooper- świetny występ w pierwszej połowie.
Komentarze (0)