Lee z szacunkiem o przeciwnikach
Asystent Beniteza wypowiedział się dzisiaj o swoim podziwie i szacunku dla trenera Fulham, Roya Hodgsona i kapitana The Cottagers, Danny’ego Murphy’ego. Już dziś po południu dwóch półfinalistów Ligi Europy zmierzy się na Anfield w walce o ligowe punkty.
Do tej pory Fulham wygrało zaledwie jeden mecz wyjazdowy w Premier League, ale Lee jest świadomy zagrożenia ze strony przyjezdnych.
- Są prowadzeni przez świetnego trenera, są bardzo dobrze zorganizowani i grają ładny futbol. Zasługują na to, żeby być w półfinale europejskiego pucharu.
- Mam dużo szacunku i sympatii do Hodgsona. Jest bardzo miły, to po prostu dobry człowiek. Zna ten sport na wylot, więc trzeba szanować jego umiejętności trenerskie.
- To będzie bardzo ciekawy mecz, w którym musimy wykonać nasze zadanie i wygrać. Nic innego nas nie interesuje.
- Kiedy patrzysz na statystyki, mogą one powiedzieć wszystko, a jednocześnie nic. Nie zamierzamy brać nic za pewnik, nawet znając ich dotychczasowe rezultaty na wyjeździe.
- Jesteśmy w pełni świadomi wszystkich ich słabości i zalet, mamy to rozpracowane. Tak właśnie przygotowujemy się do meczów.
Sammy Lee jak mało kto zna Danny’ego Murphy’ego, którego szkolił zarówno w Liverpoolu jak i reprezentacji Anglii. Sammy jest wielkim fanem pomocnika Fulham.
- Nasi kibice szanują piłkarzy, a Danny jest bardzo dobrym graczem. Zawsze wkłada serce w swoją grę, stara się słuchać i cały czas uczyć. Poza tym jest świetnym kompanem.
- Nikt nie zapomni jego wspaniałych bramek, które dawały nam zwycięstwa na Old Trafford. Zasługuje na bardzo miłe przyjęcie i jestem pewien, że takie właśnie zgotują mu fani.
- Fulham ma w składzie kilku bardzo dobrych zawodników takich jak Damien Duff, Brede Hangeland, Simon Davies i Clint Dempsey. Są mocni, co udowodnili przez cały trwający sezon.
Mimo faktu, że Liverpool musi liczyć na stratę punktów przez Manchester City, Lee nawołuje o koncentrację na własnym meczu i nie przejmowanie się wynikami innych.
- Mecze nie są rozgrywane na papierze i nie obchodzi nas, co robią inni. To będzie ciężki finisz dla każdego i liczy się to, co my musimy zrobić. Nie to, czy ktoś wygra, albo przegra swój mecz.
- W naszym klubie zawsze jest o co grać. Nie zamierzamy nikogo zwodzić. Wiemy, że ten sezon nie był wspaniały z różnych powodów, ale mamy jeszcze do zagrania kilka spotkań i musimy dać z siebie wszystko w każdym z nich.
- Jesteśmy to winni kibicom, samym sobie i klubowi. Jak zawsze mówię, nie przygotowujemy się do porażek.W Liverpool Football Club zawsze chodzi tylko o sukces.
Forma The Reds na Anfield jest ostatnio wspaniała, ale na wyjazdach to zupełnie inna historia. Lee wskazał to jako jeden z głównych powodów, dla których Liverpool nie znajduje się w tym momencie w pierwszej czwórce Premier League.
- Kwestia formy poza Merseyside jest dla nas bardzo ważna i wiemy, że nie radziliśmy sobie tak, jak powinniśmy. W końcu na koniec rozgrywek ma się rozegranych tyle samo meczów u siebie, co na wyjeździe.
- Bez cienia wątpliwości musimy się poprawić na wyjazdach. Teraz mamy przed sobą dwa mecze na Anfield i naszym obowiązkiem jest wywalczenie w nich kompletu punktów.
Komentarze (0)