TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1625

Okiem Scousera - część VII


Zapraszamy Państwa do lektury kolejnej części Naszej kolumny. Dziś przeczytać będzie można kilka cierpkich słów o mało zrozumiałych ruchach Beniteza, analizę naszych ofensywnych niepowodzeń oraz podjęty zostanie temat dominacji Liverpoolu w Lidze Europy.

Dziwne zagrywki Beniteza

Zostało kilka kolejek do końca sezonu a my musieliśmy wygrać wszystkie mecze. I co się dzieje? Dwa razy mimo całkowitej dominacji kończymy mecze remisami. Z naszym dużym doświadczeniem i wieloma reprezentantami w składzie powinniśmy zakończyć te mecze wysokimi zwycięstwami. Tymczasem nasi rywale demonstrują siłę rozbijając kolejnego rywala i pewnie kroczą do zajęcia czwartego miejsca w lidze.

Nie da się ukryć, że słaba forma Torresa z Birmingham i jego brak z Fulham to główne przyczyny naszej nieskuteczności. Jednak nawet bez niego mieliśmy całą masę sytuacji, z których powinniśmy przynajmniej kilka wykorzystać. Jednak zamiast tego zostało duże rozczarowanie, bo młody Ngog marnował kolejne sytuacje, a to on jest według Beniteza naszym drugim napastnikiem. Nie chcę skreślać Francuza za szybko, ale z każdym takim meczem traci sympatię kibiców. Dziwi mnie jednak, że jeszcze nie gotowy do gry pod dużą presją młody chłopak prowadzi nasz atak w tak ważnym momencie. Tylko, że trudno winić piłkarza za to, kiedy to trener postanawia lepszych graczy zostawić na ławce.

To jednak nie jedyne dziwne zagranie Beniteza. Zaskoczył on wszystkich ściągając Torresa wcześnie z Birmingham, kiedy potrzebowaliśmy bramki. To była słuszna decyzja, bo Fernando nie grał wtedy dobrze i widocznie brakowało mu sił. Jednak później z Benficą oszczędził go dopiero jak był pewny zwycięstwa. To jasno pokazuje nasze priorytety: Ligę Europy ustawiliśmy wyżej niż walkę o awans do LM, w której nie wszystko zależy od nas. Jeszcze dziwniejsze było to, że wszedł Ngog, kiedy na ławce pozostali Aquilani i Babel. Obu w ciemno ustawiłby każdy inny trener wyżej w hierarchii od Ngoga. Przecież na boisku był także Kuyt, którego można było przestawić do ataku, robiąc miejsce dla świeżego gracza. To mnie bardziej zirytowało niż zejście Torresa. Oczywiście wystarczyłoby, żeby Francuz wykorzystał jedną sytuację i byłby wtedy razem z Rafą chwalony, ale skoro zawiódł jeszcze mocniej narazili się kibicom.

Mecz z Fulham wyglądał podobnie. Pełna kontrola, sporo sytuacji i duża nieskuteczność. I znowu Rafa zadziwił zmianami. Przede wszystkim co dało zdjęcie Aquilaniego, który stanowił motor napędowy naszych ataków? W ataku bardzo słabo prezentował się Ngog i aż się prosiło o jego zmianę na Kuyta. Ten niestety wszedł za Włocha a za Francuza na ostatnie aż 10 minut wszedł Pacheco, którego już dawno przesunąłbym wyżej na liście napastników. Niestety nasz napór osłabł po tych dziwnych zmianach i im bliżej końca tym mniej tworzyliśmy zagrożenia pod bramką Schwarzera.

Nie jest to pierwszy raz, kiedy Benitez nie imponuje swoimi zmianami. Sądzę, że jego utarte metody przestały dobrze funkcjonować. Już normą stało się to, że czeka z roszadami do ostatnich minut zamiast w słabych momentach próbować odmienić grę. Poza finałem w Stambule, kiedy musiał zejść Finnan, Rafa chyba nie zrobił zmiany w przerwie. To akurat można zrozumieć, bo przy odpowiednim zmotywowaniu można wyjść na drugą połowę odmienionym, ale czasami niektórzy grają tak słabo, że nie zasługują na powrót na boisko. Podwójne zmiany to też rzadkość. Jednak głównym problemem jest to, że często zawodnik z ławki wchodzi na ostatnie 5 czy 10 minut i co w tak krótkim czasie może on zrobić? Przecież przygotowany jest spokojnie na pół godziny gry na najwyższych obrotach a mimo tego jego energia jest marnowana. Czasami zdarzają się takie mecze, że wszyscy grają dobrze i wtedy przy dobrym wyniku schodzą najbardziej znaczący czy zmęczeni piłkarze, ale to w tym sezonie rzadkie zjawisko.

Ogólnie przez ostatnie lata Benitez zmieniał styl i doszedł do czegoś, co raczej wygląda na koniec pomysłów i zniechęcenie. Od początku nie żałował rotacji i ciągle coś zmieniał. Od poprzedniego sezonu zaczął grać praktycznie jednym składem i dało to dobre efekty, ale jak zaczęły się poważne problemy w tym sezonie niewiele zmieniał i usilnie trzymał się swojego składu, chociaż nic się nie poprawiało. Bardzo długo kibice czekali na to, żebyśmy grali z jednym tylko defensywnym pomocnikiem i jak w końcu Rafa wystawił skład, jakiego wszyscy oczekiwali od dawna, momentalnie rozegraliśmy najlepsze spotkanie w sezonie. Nie śledziłem dokładnie jego Valencii, ale dziwi mnie, że nie potrafi wprowadzić konsekwencji w Liverpoolu. Teraz już zbliżamy się do końca. Zostało tylko kilka spotkań, z czego najważniejsze będą te w Lidze Europy. Jeśli popełnimy błąd i zostawimy Beniteza po tym sezonie aż strach pomyśleć co może on latem wymyślić jak znowu nie dostanie pieniędzy takich, jakich oczekuje. Jego coraz dziwniejszy posunięcia i zagrywki mocno odbijają się na naszym zespole.

Panowie, nauczcie się strzelać!

Liverpool znowu bez Fernando Torresa męczy się pod bramką rywala niemiłosiernie. Nie jest on warunkiem koniecznym do zdobywania trzech punktów, ale z nim wydaje się to dużo prostsze. Nawet jak jest bez formy jego ustawianie się i skupianie na sobie obrony daje mnóstwo korzyści. Tymczasem bez niego nie ma kto wziąć na siebie odpowiedzialności za zdobywanie bramek.

Fernando to fenomen i marzeniem byłoby mieć takich kilku więcej. Jednak czemu reszta wygląda tak słabo, jeśli chodzi o zdobywanie bramek. Czemu Torres jest taki wyjątkowy? Bo przy nienagannej technice ma niezbędny luz w swojej grze. Tymczasem reszta naszych graczy robi się nerwowa przy zbliżaniu się do bramki rywala. Mamy ludzi zdolnych do zdobywania bramek, ale nie robią tego w tych ważnych momentach.

Z bólem oglądam kolejne słabe próby naszych piłkarzy. Od dawna nie ma już w grze typowego Gerrarda i przestałem na niego liczyć do rozpoczęcia nowego sezonu, do którego mam nadzieję przystąpi w całkiem odmiennej formie fizycznej. Jednak na pozostałych też nie można polegać. Maxi z Babelem mają swoje szanse, ale wciąż są tylko ‘blisko’. Agger czy Kyrgiakos walczą przy rożnych, ale ciągle niedokładnie. Mascherano, Lucas i Aquilani razem zdobyli aż jedną bramkę z dystansu. O Ngogu nie warto wspominać, bo nie jest obecnie odpowiednią osobą, aby prowadzić nasz atak.

Tymczasem oglądając Arsenal, United czy Chelsea widzi się tam poza czołowymi strzelcami kilku też niezłych egzekutorów. Arszawin, Fabregas, Nasri, Eduardo, Bendtner odciążają van Persiego, Lampard, Anelka, Malouda Drogbę, Fletcher, Berbatov, Owen, Nani, Valencia Rooneya. Musimy mieć więcej opcji w ataku, bo sam Torres nie udźwignie całego zespołu, szczególnie, że kontuzje mu przeszkadzają.

Dlatego właśnie nie martwi mnie przyjście Jovanovica, bo każda nowa siła w ataku jest nam niezbędna. Ngog nie wiadomo czy kiedykolwiek wskoczy na wysoki poziom, a wciąż nie wiemy jak w lidze poradziliby sobie Pacheco i Nemeth. Rok temu byłem pewny, że Yossi i Riera są nam niezbędni. Dziś wiem, że odejście obu jest całkiem możliwe. Babel gra regularnie i wychodzi mu to nieźle, ale czemu gra ciągle na lewej stronie? Potrzeba nam zmian. Nie możemy znowu zacząć sezonu z Torresem i wielką dziurą za nim.

A może to wina Beniteza? Dobrze wiemy jak kocha on dyscyplinę i stawia na ostrożną taktykę. Może właśnie tysiące jego wytycznych i instrukcji odbierają naszym ofensywnym graczom luz? Może po prostu mamy słabszych piłkarzy, którzy muszą mieć idealnie ułożoną piłkę za nim uderzą? Po części jedno i drugie. Jeszcze może być tak, że tak jak licząc przez ostatnie lata ciągle na Gerrarda nasi piłkarze nie potrafią brać na siebie odpowiedzialności, tak licząc na Torresa ciągle szukają partnera zamiast samemu zaryzykować.

Ostatnie dwa ligowe bardzo frustrujące remisy były bardzo dotkliwe. Całkowicie zdominowaliśmy te mecze a mimo tego nie wygraliśmy ich. Nie ma na to logicznego wytłumaczenia, ale przy wielu dogodnych sytuacjach musimy przynajmniej jedną czy dwie wykorzystać. Jeśli taki mecz zdarzy się w środku sezonu denerwuje, ale teraz mamy ważną końcówkę, w której potrzebowaliśmy samych zwycięstw i zawodzimy. Smutne to i niedopuszczalne w przyszłości!

Wygrajmy przynajmniej ten puchar

Jeśli można było mieć wątpliwości przy naszej słabej postawie w Lidze Mistrzów to dominacja w Lidze Europy nie pozostawia złudzeń. Jesteśmy zdecydowanie najlepsi z pozostałych drużyn, ale nie ma pewności co do końcowego zwycięstwa. Teraz czeka nas ciekawy dwumecz z Atletico, co będzie nagłaśniane głównie jako powrót Torresa, ale rewanż na Anfield daje nam przewagę.

Unirea miała się nas nie bać i łatwo przegrała, Lille miało odważnie grać na Anfield i odjechali z podkulonym ogonem, w końcu Benfica była dość pewna siebie i dostała zasłużone lanie. Poziom trudności rósł z każdym szczeblem aż trafiliśmy na Portugalczyków grających najlepiej w swojej lidze z całej stawki LE. Gdyby nie dziwne zachowanie Babela i skandaliczne sędziowanie już po pierwszym meczu moglibyśmy mieć spokojny awans. Jednak wysokie zwycięstwo w rewanżu smakowało świetnie.

Liverpool potrzebuje zwycięstw, potrzebuje pucharów, a ten wydaje się wyjątkowo blisko. No cóż, szczerze należy przyznać, że tytułów nam mocno brakuje. Od przyjścia Beniteza zdobyliśmy dwa bardzo ważne i dwa pomniejsze puchary, ale od kilku lat wciąż zostajemy z niczym. Można się pogodzić z odpadnięciem z Ligi Mistrzów, bo to bardzo trudne rozgrywki, można nie wygrać ligi, bo to długi wyścig wymagający lepszej kadry i konsekwencji, ale w Anglii rozgrywa się jeszcze dwa krajowe puchary, w których spisujemy się co najmniej wstydliwie, odpadając dużo za wcześnie. Dlatego musimy wykorzystać okazję, która wcześniej wydawała się upokarzająca.

Może wybiegam za daleko w przyszłość, ale ciekawi mnie jak zareagowalibyśmy na naszą wygraną w majowym finale. Tabela ligowa nie kłamie. Mamy już tylko teoretyczne szanse na awans do LM i szykuje nam się najgorsze miejsce na koniec od kilku ładnych lat. O twarz i dumę już nie gramy, więc musimy w obecnej sytuacji skupić się na europejskim pucharze. Co da nam wygrana? Miejsce w historii jako pierwsi zwycięzcy w nowej formule, lekko uratowalibyśmy tragiczny sezon i zapewnilibyśmy sobie miejsce w Superpucharze. Jednak nie możemy się oszukiwać, że to sukces, bo nasze cele przed sezonem były całkowicie odmienne. Mam na myśli to, że nie możemy zapomnieć o wyciągnięciu surowych konsekwencji za słaby rok.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Jak Merseyside stało się 51. stanem USA  (0)
21.12.2024 20:57, Kubahos, The Athletic
Alisson o nowych trenerach bramkarzy  (0)
21.12.2024 20:34, FroncQ, liverpoolfc.com
Zubimendi o powodach odrzucenia oferty The Reds  (5)
21.12.2024 15:00, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed starciem ze Spurs  (0)
21.12.2024 14:56, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Tottenham: Przedstawienie rywala  (0)
21.12.2024 14:52, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Keïta o obecnej formie Liverpoolu  (2)
21.12.2024 13:10, K4cper32, liverpool.com
Sytuacja kadrowa Liverpoolu i Tottenhamu  (0)
21.12.2024 11:22, BarryAllen, liverpoolfc.com
Darwin Nunez bliski zawieszenia  (5)
21.12.2024 10:51, Tomasi, thisisanfield.com