LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1152

Rush o najnowszych wydarzeniach


Zapraszamy Państwa do przeczytania kolejnej porcji przemyśleń najlepszego napastnika w historii Liverpool Football Club, Ian’a Rusha. Legendarny snajper porusza kwestie walki o czwarte miejsce, kontuzji Torresa i doniesień o nowym właścicielu.

Przed LFC bardzo ciężkie zadanie

Remis z Fulham był bardzo rozczarowujący. Musimy pokonywać takich, jak oni jeśli chcemy walczyć o grę w Lidze Mistrzów.

Gra ofensywna była w porządku, ale nie wchodziliśmy w ich obronę tak szybko i głęboko, jak potrzebowaliśmy. Racja, ich bramkarz miał kilka bardzo dobrych momentów, ale stworzyliśmy za mało pewnych okazji, żeby wpędzić ich w prawdziwe kłopoty.

Nie zapominajmy też o umiejętnościach Roya Hodgsona, który świetnie zorganizował swoją drużynę na ten mecz. Powinien być faworytem do nagrody Menadżera Roku za to, co zrobił w tym sezonie awansując z Fulham do półfinału Ligi Europy.

Jednak te sytuacje, które mieliśmy, też powinny być wykorzystane. To główny powód, dlaczego na Anfield został jeden punkt, a nie trzy.

Kiedy nie tworzysz sobie szans, masz poważny problem. Mieliśmy ich jednak wystarczająco dużo, aby spokojnie wygrać to spotkanie. Zagrożenie sprawiali Javier Mascherano, Ryan Babel i Alberto Aquilani. Blisko szczęścia był też Maxi Rodriguez.

To było całkiem ofensywne ustawienie i można było zaobserwować kilka pozytywnych sygnałów. Kiedy Torres nie gra, trzeba się nauczyć wbijać piłkę do siatki samemu.

Oto różnica między kończeniem sezonu w pierwszej czwórce, a próbowaniem.

Matematyczne szanse na utrzymanie się w TOP 4 nadal są, ale liczenie na duże poślizgi aż 3 klubów to chyba za dużo.

Podobnie jak Tottenham i Manchester City, Aston Villa będzie teraz grać swoje zaległe mecze. Jeśli je wygrają, będziemy na końcu stawki.

Byłem pewien, że jeśli pokonamy Fulham i wygramy pozostałe cztery mecze, zagramy w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów. Jednak z każdym meczem bez zwycięstwa następny jest jeszcze trudniejszy.

Tak samo było po Birmingham, ale potem był jeszcze świetny występ przeciwko Benfice.

To napełniło nas nadzieją i pewnością przed niedzielnym meczem. Musimy jednak pamiętać, że nasza obecna pozycja w tabeli nie jest konsekwencją tylko kilku meczów.

Wróćmy do porażek z Wigan, Portsmouth, czy tej z pierwszego mecz u z Fulham. To one tyle nas kosztowały w tym sezonie.

Liverpool musi dbać o Torresa

Kiedy piszę te słowa, nie znam jeszcze szczegółów dotyczących stanu kolana Fernando Torresa. Po starciu z Benfiką, na pewno była pokusa, aby mimo wszystko wpuścić go na murawę z Fulham.

Wszyscy się chyba zgodzą, że z Orłami El Nino nie zagrał najlepszego meczu w karierze, a mimo to strzelił dwie bramki pokazując, jak niebezpiecznym piłkarzem jest w każdym momencie.

Pamiętamy, jak mocno został skopany na stadionie Benfiki. Być może teraz tamte zdarzenia zbierają swoje żniwo, ale Fernando nadal ustala coraz wyższe standardy.

Ktokolwiek wchodzi na boisko za niego, musi się zmierzyć z tymi standardami, co nie jest proste, a tego właśnie oczekują kibice.

Nawet kiedy Torres ma drobny uraz lub powraca po kontuzji, zawsze jest argument, żeby wstawić go do składu.

Tylko sztab medyczny wie na pewno, czy zupełnie nie był w stanie zagrać w niedzielę, czy może miał szansę, ale bali się ryzyka.

Oczywiście cały czas pracują nad nim i starają się zachować Torresa sprawnego do samego końca rozgrywek.

Jest też możliwość, że Benitez czuł, że The Reds są obecnie wystarczająco silni, aby rozprawić się z Fulham bez El Nino.

Nie możemy jednak przez cały sezon polegać tylko i wyłącznie na Torresie.

Nie chcemy doprowadzić do sytuacji, że kiedy tylko Torres nie może grać, Liverpool przestaje wygrywać.

To zbyt wiele jak na jednego zawodnika. Dlatego konieczne jest inwestowanie w skład i piłkarzy, którzy zagwarantują, że kiedy niektóre gwiazdy nie będą mogły wystąpić, nie ucierpi na tym forma LFC.

Nowy wspólnik dobrym rozwiązaniem dla Liverpoolu

Przysłuchiwanie się informacjom dotyczącym zatrudnienia w klubie nowego prezesa, Martina Broughtona, było naprawdę interesujące.

Ostatnio było mnóstwo zamieszania wokół tego, co dzieje się na samym szczycie władzy w Liverpool Football Club, ale ten krok wydaje się nareszcie działaniem w dobrą stronę.

Być może Tom Hicks i George Gillett przestaną nareszcie wchodzić sobie w drogę w każdej sytuacji i popchną sprawy w dobrym kierunku powierzając ster niezależnemu prezesowi, który na chłodno poszuka chętnych do kupna Liverpoolu.

Były głosy, że kiedy tylko jeden z Amerykanów próbuje coś zmienić, drugi od razu z całych sił stara się to zablokować.

To nie jest droga postępu i dobrego interesu klubu. Miejmy nadzieję, że teraz wszystko zostanie lepiej zorganizowane.

Mamy już na miejscu Christiana Purslowa, który moim zdaniem wykonuje fantastyczną robotę. Potrzebujemy ludzi, którym zależy na dobru Liverpoolu i kibiców.

Nie stanie się to z dnia na dzień, ale z punktu widzenia fana może pojawiło się właśnie światełko w tunelu.

Tutaj nie liczą się indywidualności. Tu liczy się Liverpool Football Club.

Ian Rush

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Klopp: Mogą mnie skreślić z listy abonentów  (2)
04.05.2024 14:36, B9K, thetimes.co.uk
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (25)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com