Rafa zostanie, przyjdą inwestorzy?
Agent Rafaela Beniteza potwierdził, że poważny inwestor z Chin przymierza się do kupna klubu z Anfield i chce, aby Rafa pozostał na stanowisku menagera Liverpoolu.
Odpowiadając na ostatnie spekulacje wokół przyszłości Hiszpana, aManuel Garcia Quillon przyznał, że tajemniczy inwestor, który skontaktował się z nim bezpośrednio aby wyrazić poparcie dla Rafy, zamierza też włączyć się w sprawy klubu.
- Chińczycy, którzy się z nami skontaktowali powiedzieli, że warunkiem przejęcia klubu od panów Hicksa i Gilletta jest pozostanie Beniteza na stanowisku.
Rafa stał się ostatnio celem Juventusu i Realu Madryt, które bacznie obserwują wszystkie wydarzenia na Merseyside.
Mówi się, że klub z Turynu wyznaczył Rafie 10 dni na decyzję, czy chce zastąpić Alberto Zaccheroniego jako trener Starej Damy.
Z kolei Real kusi Hiszpana powrotem do klubu, gdzie rozpoczynał karierę trenerską w drużynach młodzieżowych i rezerw. Królewscy potwierdzili, że Benitez jest na szczycie ich listy życzeń w związku ze słabymi wynikami Manuela Pellegriniego, który prawdopodobnie odejdzie po sezonie.
Rafa wolałby jednak pozostać na Anfield, gdzie wypełnił dopiero rok z podpisanego pięcioletniego kontraktu.
Mimo to, sam trener przyznaje, że denerwują go ograniczenia finansowe nałożone przez amerykańskich właścicieli Liverpoolu. Jak wszyscy wiemy, dzięki Hicks’owi i Gillett’owi na klubie ciąży teraz dług 237 milionów funtów.
Benitez zapowiedział, że chce zainwestować w skład 60 milionów funtów w letnim okienku transferowym, aby przywrócić pozycję Liverpoolu w walce o najwyższe trofea.
Po zeszłorocznym wicemistrzostwie kraju i zdobyciu rekordowej w historii klubu ilości 86 punktów, Liverpool zawiódł w obecnych rozgrywkach i wygląda na to, że w przyszłym sezonie nie zagra nawet w Lidze Mistrzów.
Hicks i Gillett mają wkrótce wystawić klub na sprzedaż, a Quillon uważa, że ‘przyszłość Beniteza może być powodem wahań w sytuacji finansowej klubu’.
- Na ten moment Madryt nie wykonał żadnego ruchu, ale Juventus nie będzie czekał wiecznie.
Przyjście do klubu nowego, niezależnego prezesa w postaci Martina Broughtona powinno zostać oficjalnie potwierdzone w najbliższych dniach.
Członek zarządu British Airways został sprowadzony w nadziei na pomoc w sprzedaży klubu nowemu inwestorowi.
Trwające rozmowy dotyczące dokładnej roli Broughtona w rządzeniu klubem opóźniły przedstawienie go jako trzeciego wspólnika.
Wiadomości o tym pojawiły się pod koniec zeszłego tygodnia i już wtedy spodziewano się oficjalnego oświadczenia na dniach, ale do tej pory ono nie nastąpiło.
To zrozumiałe, że tak istotne i szczegółowe rozmowy muszą potrwać. Kompleksowe dyskusje o funkcji Broughtona, zmiany sytuacji finansowej klubu i szczegółów zarządzania, również będą kontynuowane w tym tygodniu.
Komentarze (0)