Podsumowanie meczu
Gol Diego Forlana w doliczonym czasie gry przekreślił marzenia Liverpoolu o finale Ligi Europy. The Reds, mimo zwycięstwa 2-1, stracili szanse na jakiekolwiek trofeum w tym sezonie. Do odrobienia strat z Estadio Vincente Calderon przyczynił się gol Alberto Aquilaniego po wspaniałym podaniu Yossiego Benayouna z 44. minuty meczu.
Była to jedyna bramka regulaminowego czasu gry, dlatego wszystko musiało rozstrzygnąć się w dogrywce. W czwartej minucie doliczonego czasu wynik na 2-0 podwyższył Yossi Benayoun, tym samym wprowadzając drużynę do finału Ligi Europy. Radość kibiców the Reds nie trwała jednak długo, gdyż zaledwie osiem minut później dzięki bramce Diego Forlana z awansu do finału cieszyć się mogli fani z Madrytu. 12 maja Atletico zmierzy się w Hamburgu z Fulham.
To również Urugwajski napastnik zapewnił zwycięstwo swojej drużynie w pierwszym półfinałowym spotkaniu. Liverpool jednak przyzwyczaił nas, nie tylko w tym sezonie, ale także w całej swojej historii, że potrafi świetnie odrabiać straty.
Przed tym spotkaniem the Reds dziewięciokrotnie przegrywali pierwsze spotkania w fazie pucharowej europejskich rozgrywek 1-0, jednak za każdym razem potrafili odrobić straty i awansować dalej.
Wyjściowa jedenastka Rafaela Beniteza została wzmocniona powrotem Dirka Kuyta, który zmagał się z kontuzją łydki. Hiszpański szkoleniowiec zdecydował się także przetasować nieco szyki obronne – Javier Mascherano i Glen Johnson mieli grać po bokach obrony. W pierwszym składzie wyszedł również Yossi Benayoun.
W porównaniu z jedenastką zaczynającą ostatni ligowy mecz przeciwko Burnley Rafa Benitez dokonał dwóch zmian.
Kibice the Reds mając z pewnością w pamięci finał Pucharu UEFA z 2001 roku, który również miał miejsce w Niemczech, ile sił w płucach odśpiewali głośne "You’ll never walk alone" podczas gdy ich ulubieńcy wchodzili na murawę Anfield Road.
Na taki doping Liverpool odpowiedział bardzo szybko, gdyż już w pierwszych dziesięciu sekundach spotkania bramce strzeżonej przez Davida da Geę poważnie zagroził Yossi Benayoun. Nastąpiła seria rzutów rożnych, a miejscowi fani mieli nadzieje, że jest to zapowiedź gradu bramek i pewnego awansu do finału w Hamburgu.
Gra, z początku dynamiczna i ofensywna, wkrótce zaczęła się nieco uspokajać. W 19. minucie groźny strzał w stronę bramki Pepe Reiny oddał Raul Garcia, jednak piłka po jego uderzeniu została zablokowana przez jednego z obrońców Liverpoolu.
Potem przebudzili się jednak gospodarze i po wspaniałej wymianie podań pomiędzy Stevenem Gerrardem, Aquilanim i Kuytem piłka dotarła do szalejącego na prawej flance Mascherano. Argentyńczyk zdecydował się na zagranie do Kuyta, ten jednak poślizgnął się i piłka poszybowało wysoko nad bramką.
Chwilę później kibice the Reds przeżywali kolejne chwile grozy, gdy piłka zagrana przez Reyesa znalazła się w samym środku pola karnego pod nogami Sergio Aguero, który, na szczęście, został zmuszony do błędu przez Pepe Reinę i jego podanie nie zdołało dotrzeć do dobrze ustawionego Diego Forlana.
Dokładnie w 30. minucie meczu podopieczni Rafy Beniteza zaczęli cieszyć się z wyrównującego straty z poprzedniego meczu gola. Piłkę po rzucie wolnym wykonywanym przez Stevena Gerrarda umieścił w siatce Daniel Agger, sędzia jednak dopatrzył się spalonego i bramka nie została uznana.
Chwilę później na mocne uderzenie z dystansu zdecydował się nasz kapitan, jednak piłka po jego strzale odbiła się nieszczęśliwie od nóg Yossiego Beanyouna i poszybowała obok bramki.
Na minutę przed końcem pierwszej połowy piłkę w siatce po podaniu Benayouna umieścił Alberto Aquilani i tym samym odrobił straty z Vincente Calderon.
Po rozpoczęciu drugiej części meczu na boisku nadal było gorąco – uderzenie Paulo Assuncao o centymetry minęło bramkę Pepe Reiny, a świetną okazję miął również Benayoun, który po głębokim podaniu od Ryana Babela nie zdołał opanować piłki i całą sytuację wyczyścił Antonio Lopez.
Liverpool przeszedł do gry z kontrataku, jednak i to nie przyniosło efektów – świetny rajd Dirka Kuyta zablokował bramkarz gości, De Gea, a kolejnej dobrej sytuacji nie wykorzystał Yossi Benayoun.
Atletico również nie mogło znaleźć drogi do siatki rywali – strzału z dystansu dwukrotnie nieskutecznie próbował Garcia.
Na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry groźnie z lewej strony uderzał Glen Johnson, zmuszając golkipera Atletico do piąstkowania.
Przed końcem czasu idealnej sytuacji na zdobycie dającego awans gola nie wykorzystał Diego Forlan.
Tłum na Anfield z radością i aplauzem przyjął wiadomość podaną przez spikera przed rozpoczęciem dogrywki o zwycięstwie Fulham nad Hamburgiem 2-1. Myśl o angielskim finale miała zdeterminować the Reds do jeszcze bardziej wytężonej pracy w tym doliczonym czasie gry.
I faktycznie zdeterminowała, gdyż już w 94. minucie Liverpool podwyższył na 2-0 za sprawą Yossiego Benayouna, który umieścił piłkę w siatce po znakomitym podaniu Lucasa Leivy tuż za linię obrony Atletico. Futbolówka znalazła się dokładnie pod nogami Izraelczyka, który znakomicie uderzył lewą nogą z woleja tak, że ta poszybowała dokładnie w dalszy dolny róg bramki strzeżonej przez Davida de Geę.
Radość the Reds nie trwała jednak zbyt długo. Z pojedynku Johnsona i Reyesa w lewym rogu pola karnego Liverpoolu zwycięsko wyszedł były skrzydłowy Arsenalu, który dośrodkował do Diego Forlana, a Urugwajczyk możliwie najprostszym sposobem umieścił piłkę w bramce Pepe Reiny.
To oznaczało, że Liverpool chcąc awansować do finału musiał zdobyć jeszcze jednego gola. Niestety, potworne zmęczenie zawodników the Reds sprawiło, że nie zdołali oni poważnie zagrozić bramce Atletico. Tym samym zakończyły się marzenia wszystkich Czerwonych o grze w finale europejskich rozgrywek
Liverpool musi się teraz skupić na niedzielnym pojedynku z Chelsea i utrzymaniu nadziei na czwarte miejsce w lidze.
Komentarze (0)