Liverpool nie zawaha się decyzji
Rafa Benitez poinformował swoich najbliższych przyjaciół, że coraz bardziej skłania się ku temu, by odejść z Anfield. Hiszpan przez ostatni tydzień stracił linię porozumienia z zarządem. Obie strony kierują wobec siebie oskarżenia o sposób postępowania - czytamy w kolejnym artykule the Times.
Benitez jest zaniepokojony kierunkiem w jaki zmierza klub pod wodzą amerykańskich właścicieli. Hiszpan martwi się również o to, że Liverpool nie może rywalizować z najlepszymi zespołami na rynku transferowym z powodu długu jaki zaciągnęli na konto klubu Tom Hicks i George Gillett.
Irytację Beniteza ze sposobu, w jaki klub jest kierowany mogliśmy obserwować w ubiegłym tygodniu. Chodzi bowiem o sytuację, w której przedstawiciel Liverpool Football Club oficjalnie skontaktował się z Realem Madryt w sprawie transferu Rafaela van der Vaarta bez wiedzy managera. Frustracja Beniteza narasta, natomiast klub jest mocno podrażniony wiadomościami o przejściu Hiszpana do Juventusu.
Mimo sytuacji jaka zapanowała na Anfield, szanse Juventusu wcale nie przechyliły się na korzyść włoskiego klubu.
Benitez wciąż nie podjął decyzji, czy Serie A posiada odpowiedni prestiż, by skłonić go do odejścia z Liverpoolu. Rozczarowanie Beniteza atmosferą w klubie jest takie, że dla Juventusu to tylko kwestia czasu, kiedy przejście trenera Liverpoolu zostanie przypieczętowane.
Z drugiej strony Benitez nie jest pewny swojej przyszłości. Wczoraj na konferencji prasowej w Melwood mówił o wpływie kibiców na Anfield.
- W ubiegłym roku zdecydowałem się zostać z powodu kibiców. Od tego czasu ciężko pracuję i próbuję wykonywać powierzone mi zadania jak najlepiej. Zobaczymy co się wydarzy w przyszłości, ponieważ mecz z Chelsea jest teraz przyszłością - powiedział wczoraj Benitez.
- Kibice są najważniejsi, to najlepsza rzecz jaką ma klub. Dałem słowo z ich powodu. Przez ostatni rok miałem kilka dużych ofert, ale dla nich zdecydowałem się zostać.
- To był rozczarowujący sezon, ponieważ nie udało nam się osiągnąć tego co zamierzaliśmy. Nadal jestem w klubie i będę do końca wykonywał swoją pracę jak najlepiej.
Jak czytamy dalej w The Times, najprawdopodobniej bez radykalnych zmian w kierownictwie klubu, koniec Beniteza jest niemal pewny. Jeśli tak się stanie, jutrzejszy mecz z Chelsea będzie jego ostatnim na stanowisku trenera na Anfield. Pięcioletni kontrakt, który Benitez podpisał w ubiegłym roku czyni prawie niemożliwym wypłacenie odszkodowania na kwotę 16 mln funtów. Sytuacja nie zakłada jednak tego, że Benitez może sam odejść.
Jeśli do tego dojdzie, Liverpool będzie mógł nawet oczekiwać rekompensaty od nowego klubu Beniteza. Z drugiej strony sytuacja, w której Benitez zrzeknie się roszczeń wobec klubu, nie przyniesie żadnych korzyści finansowych dla LFC.
Przedstawiciele klubu są zatrwożeni czasem i sposobem wypowiedzi Beniteza, który przed meczem z Atletico Madryt zasugerował, że klub nie daje gwarancji na temat jego przyszłości i już teraz rozważa alternatywy, jeśli obecny managera zdecyduje się odejść. Jedna rzecz jest pewna - Liverpool Football Club nie będzie stał na przeszkodzie, jeśli Juventus otworzy drzwi ewakuacyjne z Anfield.
Tony Barrett, The Times
Komentarze (0)