Zapowiedź meczu
W niedzielę 9. maja Liverpool rozegra swój ostatni mecz w tym sezonie na boisku zdegradowanego już do Championship zespołu Hull City. Czas pokaże, czy to spotkanie będzie zapamiętane jako pożegnanie Beniteza z drużyną z Merseyside. Pierwszy gwizdek o 17:00 czasu polskiego.
Wbrew pozorom the Reds mają jeszcze o co w kampanii 2009/10 walczyć. W zasięgu ekipy Beniteza jest szóste miejsce w ligowej tabeli, które daje minimum dwie dodatkowe korzyści - wyższa premia za finiszowanie w pierwszej szóstce Premier League, oraz jedna runda mniej w eliminacjach Ligi Europy w przyszłym sezonie. Gospodarzom również nie powinno brakować motywacji, zapewne Tygrysy będą chciały godnie pożegnać się z Premier League, bo nie wiadomo kiedy po raz kolejny zagrają w angielskiej ekstraklasie.
Lucas Leiva przekonuje, że piłkarze w ostatnim meczu nie odpuszczą - Nie walczymy o nic innego prócz naszej dumy. Sprawa pierwszej czwórki została rozstrzygnięta po meczu Tottenhamu z Manchesterem City, ale musimy robić swoje i zobaczymy co zdarzy się w przyszłości - powiedział Brazylijczyk. Również Sammy Lee mówił, że Liverpool jedzie po zwycięstwo, jednak nie lekceważył niedzielnego rywala - Na początku rozgrywek zamierzamy zakończyć sezon tak wysoko, jak możemy i jeśli teraz to oznacza szóste miejsce, zamierzamy je osiągnąć. To niebezpieczny zespół. Mają wielu dobrych pikarzy, którzy mogą stanowić zagrożenie. Powinniśmy się upewnić, że zrobimy wszystko, co zrobić mamy, a to znaczy zdobyć maksimum punktów w każdym meczu - powiedział Lee.
Benitez jak do tej pory spędził w Liverpoolu sześć sezonów, w których trzy razy ostatnim meczem był finał - w 2005 i 2007 roku spotykał się z Milanem w finałach Ligi Mistrzów, natomiast w 2006 roku poprowadził the Reds do zwycięstwa w FA Cup na Wembley. W dwóch pozostałych kampaniach, to jest w roku 2008 i 2009, ostatnim przeciwnikiem przed zasłużonym urlopem był Tottenham, dwukrotnie pokonany przez podopiecznych Hiszpana. Czy można spodziewać się równie spektakularnego pożegnania z sezonem jak w roku 2005 czy 2006? Na pewno nie, ale można wymagać od Liverpoolu zwycięstwa w ostatnim meczu i to takiego naprawdę przekonującego, dającego iskierkę nadziei, że z tej drużyny da się jeszcze coś wykrzesać w kolejnych latach. Myślę, że wygrana w podobnych rozmiarach jak w poprzednim meczu obu drużyn na Anfield Road, gdzie padł wynik 6-1, i ostatecznie zajęcie 6. miejsca w Premier League chociaż trochę poprawiłyby nasze nastroje po tym niezwykle męczącym sezonie.
Liverpool pokazał w poprzednim sezonie, że potrafi zwyciężyć na KC Stadium. Ostatni mecz obu drużyn na tym stadionie zakończył się wynikiem 3-1 dla the Reds, po trafieniach Xabiego Alonso i dwóch Dirka Kuyta. Wtedy natomiast Benitez zupełnie inaczej motywował zawodników, walczył o mistrzostwo z Fergusonem i musiał zwyciężyć, aby nie stracić nadziei na tytuł. Tygrysy również walczyły jeszcze o utrzymanie, także wydaje się, że nadchodzące spotkanie będzie całkowicie odmienne od poprzedniego starcia obu drużyn.
W drużynie Liverpoolu z pewnością nie zobaczymy kontuzjowanego Fernando Torresa, który w wygranym 6-1 meczu na Anfield strzelił hattricka i zapisał się w pamięci defensorów Tygrysów. Nie wiemy również do końca, czy wystąpi Glen Johnson, bo jak sam powiedział: - Chciałbym zagrać w weekend i pracuję nad tym, ale mój występ stoi pod znakiem zapytania. Zabraknie również kontuzjowanego Kelly'ego, natomiast szansy gry spodziewać się mogą nasi młodsi gracze, jak Ngog, El Zhar, Pacheco lub Ayala.
Nadchodzące spotkanie będzie również historyczne nie tylko jako prawdopodobnie ostatnie pod wodzą Beniteza, ale również ostatnie z logiem Carlsberga na koszulkach piłkarzy Liverpoolu.
Komentarze (0)