Benitez chce zostać
Rafael Benitez wyjawił, że chce pozostać na stanowisku menadżera Liverpoolu przez kolejne cztery lata. Ponadto dodał, że nie ma dowodów na zamierzane przez Fernando Torresa odejście z Anfield.
Przyszłość Beniteza w Liverpoolu była od kilku tygodni pod znakiem zapytania. Jego agent prowadził rozmowy z Juventusem, a zarząd Liverpoolu rozważał zmianę menadżera. Pewne zgrzyty pomiędzy Benitezem, a hierarchią klubu pozostały, jednak po zatrudnieniu Luigiego Del Neriego przez Juventus, Hiszpan uważa, że pozostanie na Anfield.
- Moja przyszłość to Liverpool - powiedział Benitez dziennikarzom w Madrycie.
- Mam cztery lata kontraktu i chcę odnieść sukces. Nie mam ofert (z innych klubów). Wierzę w stworzenie konkurencyjnego zespołu.
- Moi krytycy z Londynu mówią, że nie jestem dobrym menadżerem. Tutejsi (w Madrycie) eksperci z angielskim akcentem mówią to samo. Jednak Liverpool zdobywał średnio 69 punktów w ostatnich 12 sezonach. Klub zrobił wielki błąd, po którym zdobył cztery trofea (za jego kadencji). Wtedy ludzie zaczęli prosić o więcej. Ferguson dostał siedem lat na zdobycie Premier League.
Benitez zbagatelizował sugestie, jakoby Torres chciał przejść do nowego klubu po niepowodzeniu związanym z brakiem kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Hiszpański napastnik był silnie łączony z transferem do Chelsea.
- Nie mam dowodów na to, że Torres chce odejść. Obecnie on jest skoncentrowany się na powrocie po kontuzji i wygraniu Mistrzostw Świata, a dopiero później może myśleć o swojej przyszłości. On powiększył wizerunek Liverpoolu w Azji, dzięki temu, że kobiety szaleją za nim.
Hiszpan obronił także styl swojej pracy po tym, jak Albert Riera stwierdził, że jego trener nie rozmawia z zawodnikami.
- To nieprawda, że ja nie rozmawiam z zawodnikami. Popełnił błąd udzielając tego wywiadu. Dotarło do mnie również nagranie, a także świadkowie wydarzenia, którego nie będę przypominał.
Komentarze (0)