Rush: Pamięć wciąż żywa
Na kilka dni przed 25. rocznicą tragedii na Heysel, Ian Rush dzieli się swoimi wspomnieniami związanymi zarówno z dramatycznym finałem Pucharu Europy, jak i sezonem spędzonym w Juventusie Turyn.
Pięć lat temu, gdy na Anfield rozgrywany był mecz Ligi Mistrzów, część kibiców Juventusu odwróciła się plecami do murawy. W ten sposób chcieli uczcić pamięć 39 fanów, którzy stracili życie 29 maja 1985 roku.
Rush, który wraz z Michelem Platinim, innym byłym graczem Juventusu, składał hołd ofiarom, nie ma pretensji do Włochów o ich zachowanie.
- Nigdy nie powinniśmy zapominać o tym, co się wtedy wydarzyło. Musimy jednak iść naprzód - mówi legenda Liverpoolu.
- Pięć lat temu, gdy razem z Platinim wszedłem na boisko, część kibiców Juventusu odwróciła się od nas. Mieli oni swoje powody.
- Zginęło wówczas wiele osób. Musimy zrozumieć i uszanować ich punkt widzenia.
- Myślę, że oba kluby wykonały wiele pracy i stosunki między nimi są coraz lepsze.
Ian Rush spędził w Turynie jeden sezon i zna podejście do wydarzeń na Heysel zarówno kibiców Liverpoolu, jak i Starej Damy.
Walijczyk opuścił Anfield zaledwie dwa lata po tragicznych wydarzeniach z 29 maja.
- Liverpool był dla mnie najważniejszy. Gdy przeniosłem się do Juventusu, Platini powiedział mi: "Grasz w najlepszym klubie we Włoszech, ale trafiłeś tu w nieodpowiednim czasie".
- Mówił mi także, że Juventus jest wyjątkowym zespołem. Mam nadzieję, że stosunki pomiędzy nimi a Liverpoolem będą się poprawiać - kontynuuje najlepszy strzelec w historii LFC.
- Muszę przyznać, że podczas mojego pobytu w Turynie kibice zawsze mnie wspierali.
- Czułem się tam naprawdę dobrze, a gdy chciałem odejść, oni woleli bym został.
- Niektórzy uważają, że nie był to najlepszy okres mojej kariery. Nie zgadzam się z tym i nigdy nie zapomnę fanów Juve.
- Dawałem z siebie 100%, a oni to doceniali. Myślę, że gdybym grał w Juventusie rok dłużej, nie chciałbym wrócić.
- Byłem przygotowany do następnego sezonu we Włoszech. Wtedy Liverpool zwrócił się z propozycją powrotu. Zrozumiałem, że to jedyny klub, w którym chcę grać.
- Czas spędzony w Turynie pozwolił mi się rozwinąć, stałem się lepszym piłkarzem.
- Zawsze śledzę wyniki Juventusu i darzę ten klub wielką sympatią.
Nawet 25 lat po wydarzeniach na Heysel, Rush wciąż krytykuje UEFA oraz belgijskich organizatorów, którzy dopuścili do rozegrania meczu na zrujnowanym stadionie.
- Nigdy nie powinien odbyć się tam finał Pucharu Europy. Boisko i trybuny były kompletnie nieprzygotowane - mówi Rush. Cztery lata później brał udział w meczu na Hillsborough, który również zakończył się tragicznie.
- Tamtą noc pamiętam jak przez mgłę.
- Czekaliśmy dość długo na rozpoczęcie spotkania i nie byliśmy pewni czy w ogóle do niego dojdzie.
- Joe Fangan (menadżer) i Phil Neal (kapitan) wyszli na boisko, aby przemówić do kibiców. Reszta drużyny została w szatni i starała przygotować się do meczu. Nie wiedzieliśmy co się dzieje.
- Chcieliśmy zagrać i wrócić do naszych rodzin, które również były na stadionie.
- Im bardziej opóźniało się rozpoczęcie gry, tym mniej byliśmy skoncentrowani - zakończył Ian Rush.
Komentarze (0)