Javier i Maxi w ćwierćfinale
Duet graczy Liverpoolu wystąpił od pierwszej minuty meczu z Meksykiem i pomógł podopiecznym Diego Maradony w awansie do kolejnej rundy, w której czekają już na nich Niemcy. Podobnie jak w meczu Anglii, duży wpływ na przebieg spotkania miała zła decyzja sędziego.
Kapitan Argentyńczyków, Mascherano spędził na boisku pełne 90 minut, a Maxi został zmieniony na 4 minuty przed końcowym gwizdkiem.
Meksykanie oczywiście nie byli faworytami, ale to oni mogli wyjść na prowadzenie w ósmej minucie kiedy po pięknym uderzeniu Carlosa Salcido piłka wylądowała na poprzeczce. Chwilę później dobrą okazję miał Andres Guardado, ale jego uderzenie minęło bramkę.
Jednak inspirowana przez Javiera Mascherano Argentyna zaczęła w końcu łapać swój rytm gry. Przyniosło to efekt w 25. minucie, chociaż okoliczności strzelenia bramki były co najmniej kontrowersyjne, gdyż w momencie podania od Messi’ego Carlos Tevez był na ewidentnym spalonym.
Meksykanie od razu otoczyli sędziego i mimo tego, że powtórka sytuacji została wyświetlona na stadionowym telebimie, gol został uznany.
Gonzalo Higuain podwyższył w 32. minucie na 2:0 po fatalnym błędzie obrońcy. Ricardo Osorio podał prosto pod nogi napastnika Realu, który obiegł bramkarza i skierował piłkę do siatki.
To był dobry wieczór Carlosa Teveza, który zdobył swoją drugą, a trzecią dla Argentyny bramkę pięknym strzałem, który może być kandydatem do miana najładniejszej bramki turnieju.
Na 20 minut przed końcem Meksyk zdobył bramkę honorową, kiedy nowy nabytek Manchesteru United, Hernandez, nie dał szans bramkarzowi mocnym uderzeniem z bliska.
Ostateczny wynik to 3:1, a przed państwem kilka zdjęć z czwartego meczu 1/8 finału Mistrzostw Świata 2010:
Komentarze (0)