LIV
Liverpool
Champions League
17.09.2025
21:00
ATM
Atlético Madryt
 
Osób online 733

Tommy Smith wspomina Borussię


Tommy Smith przyznaje, że wrócą wspomnienia kiedy jutro Liverpool zmierzy się z Borussią Moenchengladbach. Żelazo Anfield przeżył dzięki starciu z niemieckim zespołem jeden z najwspanialszych dni swojej kariery i uczestniczył we wszystkich pięciu oficjalnych starciach między klubami.

W maju 1973 drużyny the Reds i Borussii spotkały się po raz pierwszy w finale Pucharu UEFA, a dwie bramki Kevina Keegana oraz trafienie głową Larry’ego Lloyda dały Liverpoolowi zwycięstwo 3-0 na Anfield.

W rewanżowym spotkaniu na stadionie Borussii zespół Billa Shankly’ego miał już znacznie ciężej, dwa gole Juppa Heyncksa sprawiły duże kłopoty przyjezdnym. Ostatecznie Liverpool zdołał utrzymać korzystny dla siebie wynik i kapitan Smith podniósł pierwszy europejski puchar klubu.

- To była naprawdę wyjątkowa noc. Po tak pewnym zwycięstwie na Anfield podeszliśmy do meczu rewanżowego nieco zbyt pewni siebie – mówi Smith.

- Zanim zauważyliśmy przegrywaliśmy już 2-0 a Shanks wrzeszczał na mnie z linii bocznej. Krzyczał, żebym rozruszał chłopaków.

- W drugiej połowie daliśmy z siebie wszystko i uczucie, jakie nas ogarnęło po końcowym gwizdku było nieprawdopodobne.

Jeszcze lepsze uczucie towarzyszyło powtórzeniu osiągnięcia cztery lata później kiedy oba kluby spotkały się w Rzymie na finale Pucharu Europy.

Cztery dni wcześniej Liverpool dotkliwie odczuł porażkę w finale FA Cup z Manchesterem United na Wembley, był jednak w stanie pokazać klasę i na czas się z niej otrząsnąć.

Terry McDermott dał the Reds prowadzenie, ale Borussia wyrównała na początku drugiej połowy po bramce Allana Simonsena.

Smith pomógł Liverpoolowi odzyskać prowadzenie kiedy przeciął dośrodkowanie z rzutu rożnego Steve’a Heighwaya a Phil Neal wykończył całą akcję.

- Byliśmy naprawdę zdeterminowani, żeby odegrać się za porażkę w finale FA Cup – powiedział Smith.

- Do przerwy było 1-1 i Joe Fagan namawiał mnie, żebym wychodził do przodu. W ’73 zauważyliśmy, że byli słabi w powietrzu.

- Udało mi się przeciąć jedną z górnych piłek i było to jedno z najważniejszych wydarzeń w mojej karierze.

- Po meczu udaliśmy się do hotelu by świętować. Dla graczy wystawiono duży bufet, ale ktoś otworzył drzwi i do środka wtargnęło mnóstwo fanów the Reds, którzy pochłonęli z niego sporą część.

- Było tak ruchliwo, że Joe Fagan poprosił Iana Callaghana i mnie, żeby zabrać kilka butelek do jego pokoju.

- Pokój wkrótce zaczął bardziej przypominać klub i Berti Vogts wraz z kilkoma zawodnikami Borussii przechodził obok.

- Zaprosiliśmy ich do środka i wypiliśmy razem parę piw. Wymieniłem po meczu koszulki z Bertim i dobrze się dogadywaliśmy. To były świetne czasy.

Oba kluby spotkały się ponownie w następnym sezonie w półfinałach Pucharu Europy.

Borussia wygrała pierwszy mecz 2-1, spotkanie to okazało się dla Iana Callaghana 857 i zarazem ostatnim w barwach the Reds.

W rewanżu Niemcy zostali pokonani 3-0 po golach Raya Kennedy’ego, Kenny’ego Dalglisha i Jimmy’ego Case’a.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Zdjęcia z meczu z Burnley (0)
15.09.2025 14:55, AirCanada, liverpoolfc.com
Carragher stawia Isaka wyżej od Ekitike (1)
15.09.2025 14:16, BarryAllen, Liverpool Echo
Dlatego nie zdejmuje się Mohameda Salaha (5)
15.09.2025 13:54, Klika1892, The Athletic
Virgil o podwójnym zwycięstwie The Reds (0)
15.09.2025 13:46, GingerElf, liverpoolfc.com
Kerkez ma wsparcie Robertsona w Liverpoolu (1)
15.09.2025 10:50, MaksKon, Liverpool Echo
Wnioski po meczu z Burnley (0)
15.09.2025 08:15, Bartolino, The Athletic
Statystyki (3)
14.09.2025 23:22, AirCanada, Sky Sports