Javier broni Maradonę
Javier Mascherano powiedział, że Diego Maradona miał pełne poparcie u zawodników reprezentacji Argentyny i na pewno nie odszedł przez graczy. Pomimo porażki w ćwierćfinale Mistrzostw Świata 4-0 w meczu z Niemcami, Maradona otrzymał propozycję nowej, czteroletniej umowy przez argentyński Związek Piłki Nożnej.
Niemniej jednak, 49-letni trener, odrzucił ofertę i dodał, że musiał zmienić siedmiu swoich pracowników przez prezesa AFA Julio Grondona.
W ostatnich dniach pojawiły się opinie, które mówiły, że zawodnicy buntowali się przeciwko Maradonie. Mascherano, który był kapitanem kiedy drużynę prowadził Diego, twierdzi, że dwa lata spędzone na zgrupowaniach kadry, były doskonale harmonijne.
- Nie było całkowitej zgody w kadrze, jeszcze nigdy tak się nie działo - grzmiało Radio Rivadavia
- To boli, kiedy widzi się takie rzeczy.
Mascherano mówi jednak, że pogłoski o braku poszanowania dla Maradony to kłamstwa.
- Słyszałem, że nie szanowaliśmy naszego trenera i to jest kłamstwo - powiedział.
- Nie ma potrzeby, aby mówić o tym w nieskończoność. Najlepszym sposobem na to, że tak nie było, jest pokazanie wszystkiego na boisku. Każdy z nas zrobił to, co miał do zrobienia.
Pomocnik, który w tym oknie transferowym może opuścić Liverpool, mówi, że jest potrzebna analiza tego co poszło źle na Mundialu. Uważa on, że są potrzebne zmiany, żeby Albiceletes w przyszłości odnieśli znaczący sukces.
- Musimy to przeanalizować. Nie tylko mecze, ale też sposób naszej gry - powiedział Javier.
- Najważniejszy jest plan. Trzeba nakreślić dobry plan, a później szukać jego wykonawcy w postaci trenera.
- Hiszpania nie wygrała Euro 2008 i Pucharu Świata 2010 przez przypadek. Tam jest świetny system szkolenia, już od najmłodszych dzieci.
Mascherano mówi, że chce już teraz usiąść z Grondoną do dyskusji na temat przyszłości drużyny narodowej.
- Będę rozmawiał z Julio. Będziemy mówić o wielu rzeczach, o wszystkim, co się stało.
- Musimy jeszcze raz zacząć wszystko od nowa.Nie można zachowywać się tak jak teraz, w przeciwnym wypadku będziemy walić głową w mur w Brazylii w 2014 roku.
Komentarze (0)