SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1423

Okiem Scousera - część IX


Zapraszamy Państwa do lektury kolejnej części Naszej kolumny, wracającej po wakacyjnej przerwie. Dziś przeanalizujemy nastroje wokół klubu w przeddzień rozpoczęcia nowego sezonu oraz skupimy się na osobie Javiera Mascherano.

3 … 2 … 1 … START!

Nareszcie wracają najbardziej emocjonujące klubowe rozgrywki na świecie! Nowy sezon, nowy start, wiele niewiadomych. Dla Liverpoolu to sezon inny niż poprzedni, to początek ery Roya Hodgsona. Misja przed nim trudna, ale w pełni realizowalna. Mamy wrócić do Ligi Mistrzów, tam gdzie nasze miejsce. Czy uda się osiągnąć cele i jak wystartuje ”nowy” Liverpool?

W kilka tygodni przechodziliśmy od stanu niemal katastroficznego do nierozsądnego optymizmu. Jak w każde wakacje nasz klub nas raduje i rozczarowuje transferami. Teraz zdecydowanie udało mu się odmienić nastroje kilkoma sprytnymi rozwiązaniami. Przede wszystkim przyszedł nowy trener. Nieważne czy lepszy czy gorszy od poprzedniego, bo w danej chwili najważniejsza jest zmiana. Śmiem jednak twierdzić, że Benitez nie zatrzymałby kluczowych piłkarzy, nie namówiłby Cole’a do gry na Anfield, Mascherano i tak chciałby odejść, a do tego bylibyśmy świadkami publicznych kłótni, więc wprowadzona zmiana wyszła nam póki co na plus.

Zawodnikami wzmacniamy się dobrymi, ale nie dajmy się zwieźć fali optymizmu. Wciąż nie zrobiono wystarczająco dużo, aby walczyć o najwyższe cele. Póki co wydaliśmy grosze, które zarobiliśmy. Wystarczy przytoczyć fakt, że najdroższym naszym nabytkiem jest … Poulsen. Nieudolnie szukaliśmy lewego obrońcy i wśród pięciu pozyskanych graczy dwóch jest bardzo młodych i nie odegrają zapewne w obecnym sezonie znaczącej roli. Skład wciąż nie jest wystarczająco konkurencyjny a dodatkowo nowe zasady wymuszają na nas ściąganie piłkarzy ze statusem homegrown. Wciąż nie widzę problemu w zastąpieniu graczy takich jak Cavalieri i Kyrgiakos, bo zwolniliby miejsce dla lepszych kopaczy z zagranicy.

Abstrahując od kwestii transferowych znowu na papierze wszystko wygląda dobrze, niestety tak jak rok temu. Mamy najlepszego bramkarza ligi, teoretycznie silną defensywę, silny środek pomocy i mocny atak, ale wszędzie znajdzie się miejsce na poprawę. Czasami chodzi o formę piłkarza, czasami o jego zdrowie, a innym razem o poziom. W tym momencie ta drużyna nie jest kompletna. Jednak nie była taka od wielu lat i wciąż nie przestawaliśmy wierzyć. Teraz, mimo okropnego poprzedniego roku, mamy mnóstwo powodów do zadowolenia.

Gerrard, Cole i Torres to trio, które zaprowadzić nas może bardzo daleko, jeśli kontuzje im nie przeszkodzą. Dwóch z nich o mało co nie wygrała nam ligi 2 lata temu. Teraz Anglik wydaje się bardzo zadowolony i od początku jest w formie a Hiszpan jest głodny sukcesów po tym jak wygrał Mundial. Dodajmy do nich Reinę, Kuyta, Aggera, Skrtela, Johnsona, Aquilaniego, Carraghera czy Maxiego i otrzymuje całkiem imponujący skład. Jednak konkurencja nie śpi. Chelsea i Manchester United wciąż są najsilniejsze, Arsenal jak zwykle będzie w czołówce, Manchester City ponownie wydał ogromne pieniądze a Tottenham i Everton mimo niewielkich zmian mogą namieszać. Liga zapowiada się niesamowicie.

Narasta podekscytowanie, którego nie opuszcza niepewność, ponieważ zaczynamy z Arsenalem. Tym razem niewielu na nas stawia w walce o tytuł i bardzo dobrze! Potrafimy znieść presję wyniku w pojedynczym meczu, ale pękamy będąc blisko czegoś wielkiego. Obecnie Roy dostał duży kredyt zaufania, nie oczekuje się od niego wiele, a już zdołał wprowadzić spokój i przywrócić radość zespołowi. Teraz pora na dobrą grę i wyniki. To pierwsze przyjdzie, niewątpliwie. Niewiele mieliśmy szans na oglądanie Liverpoolu latem w pełnej sile. Wciąż bez meczu są Hiszpanie i Holendrzy, a najlepszy skład zagrał tylko mecz ze słabiutkimi Macedończykami. Mimo tego widać lekką poprawę. Nasi piłkarze więcej starają się grać piłką, gramy wyżej bez niepotrzebnego przetrzymania piłki w obronie i szukamy więcej gry kombinacyjnej. Chciałbym, abyśmy szli tą drogą, bo najwyższa pora wypracować sobie styl bardziej ofensywnej.

Ciężkie życie Mascherano

Javier Mascherano zapowiedział chęć odejścia, znowu. Rok temu Benitez postawił zaporową cenę i najlepszy defensywny pomocnik świata pozostał. Dziś klub jest otwarty na propozycje, ale z pewnością nie sprzeda go poniżej swoich oczekiwań. Czeka nas kilka tygodni dużego szumu wokół póki co naszego gracza i wynik jest niemożliwy do przewidzenia.

Zaczynając od początku mamy wielki talent, który zaskakująco w 2005r. zamiast do Europy trafił z River Plate do Corinthians, razem z Tevezem. Tam długo miejsca nie zagrzał i już po roku odszedł nie do Chelsea jak wszyscy oczekiwali a do West Hamu, znowu zaskakująco, znowu z Tevezem. Tam spędził najgorsze pół roku kariery i wydawało się, że jego podróż do Anglii fatalnie się skończyła. Do czego zmierzam? Otóż od początku to właściciel karty zawodnika decydował o losie Javiera. On widać łatwo się dawał namawiać do zmian, mimo braku logiki w tych ruchach. Jak dobrze wiemy Tevez trafił następnie do United, aby potem odejść do lokalnego rywala. Natomiast Mascherano już drugi raz z rzędu serwuje nam pokaz nielojalności. Jak widać Argentyńczycy kluby zmieniają jak chcą, bez respektowania woli klubów czy kibiców. Dla nich to praca, przygoda, podróż.

Po fatalnym okresie w WHU Liverpool uratował karierę Mascherano, po 18 miesiącach wyłożył duże pieniądze wykupując go wreszcie z rąk osób trzecich, żeby już po roku dobrej gry odrzucać jego chęci odejścia do Barcelony. Wtedy udało się go zatrzymać. Teraz to ostatni moment na zarobienie dużych pieniędzy i trzymanie go na siłę nie ma sensu, bo znowu za 12 miesięcy nas zawiedzie. Boli tylko, że mimo dużego wsparcia klubu i kibiców Argentyńczyk cały czas widzi Liverpool jako przystanek a nie cel kariery. W obecnej sytuacji są możliwe tylko dwa rozwiązania. Albo Javier odejdzie albo podpisze nowy kontrakt i zwiąże się na kilka najbliższych lat z Liverpoolem. Nie zaakceptuję jego pozostania, jeśli za rok mielibyśmy dostać tylko połowę jego wartości ze względu na długość kontraktu.

Jakie są jednak jego motywy? Trudno określić. Z pewnością aspekt finansowy ma znaczenie, jak zawsze. Wspominano o problemach jego rodziny z przystosowaniem się do życia na wyspach. Czyżby cztery lata żyli w wielkim nieszczęściu? Pewnie te kilka mln funtów rocznie nie starcza na porządne urządzenie się i ściągnięcie rodziny do siebie. W dodatku czy np. Włochy to druga Argentyna? Raczej to wymówka zamiast szczerego wytłumaczenia, które niestety jest bardzo bolesne dla nas. Mascherano zna swoją wartość. W reprezentacji spotyka kolegów z Interu czy Barcelony, którzy wręcz obwieszeni są medalami a on, kapitan Argentyny, wciąż w Europie nie wygrał niczego tak znaczącego. Niektórzy mogą mieć pretensje do niego, że otwarcie się nie wypowiada, ale osobiście nie chciałbym z jego ust usłyszeć słów o braku widoków na tytuły na Anfield.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Jak skończyło się marzenie Ojo  (0)
21.11.2024 16:29, Tomasi, thisisanfield.com
Obrońca Liverpoolu bliżej powrotu po kontuzji  (0)
21.11.2024 13:45, Bajer_LFC98, thisisanfield.com
Kto był mocno eksploatowany w reprezentacji  (1)
21.11.2024 13:16, BarryAllen, thisisanfield.com
Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (20)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com