Jones wspomina mecz przed Kop
Brad Jones ma nadzieję, że debiut w barwach the Reds okaże się lepszy, niż jego ostatni mecz na Anfield. Nowy bramkarz klubu, został pokonany w 2005 roku, kiedy to Middlesbrough przyjechało na Merseyside. W pamięci utkwiła mu szczególnie bramka Stevena Gerrard, którą nazwał "genialną".
Mecz z kwietnia tamtego roku pozostawił trwały ślad w pamięci Jonesa.
- Szło nam wspaniale, do momentu, kiedy Stevie G strzelił mi genialną bramkę. Pokazał do czego jest zdolny i to była naprawdę niesamowita bomba - powiedział 28-latek w wywiadzie dla oficjalnej strony Liverpoolu.
- Tak naprawdę pamiętam tylko bramkę Steviego: wcześniej padłem na ziemię po jednej interwencji i nic nie słyszałem, a potem hałas był niesamowity.
- Pamiętam jak the Kop mnie oklaskiwało i szczerze mówiąc nie spodziewałem się tego. To było całkiem fajne ze strony kibiców.
- Przed meczem przeszły mnie ciarki jak usłyszałem You'll Never Walk Alone. Odważę się powiedzieć, że będzie jeszcze lepiej, kiedy wyjdę na boisko jako piłkarz Liverpoolu.
- Wychodziłem jako rywal i wyjdę jako zawodnik Liverpoolu, więc to ambitny cel, którym będę mógł się pochwalić w mojej karierze. Kiedy nadejdzie ta chwila, to będzie spełnienie marzeń.
Debiut Jonesa w barwach the Reds będzie również niezwykłym wydarzeniem dla jego mamy, która jest z Liverpoolu.
- Moja mama jest w siódmym niebie, podobnie jak dziadek - powiedział reprezentant Australii. - To naprawdę miłe. Mam tutaj rodzinę, więc świetnie, że będę mógł z nimi przebywać.
- Jeśli chodzi o moją rodzinę to dzieli się po połowie na Everton i Liverpool, ale ja trzymam się z czerwoną częścią.
- Oczywiście plotki cały czas krążą, ale usłyszałem o zainteresowaniu Reds kilka tygodni temu. Moja mama jest z Liverpoolu, tak więc klub całkiem sporo chciał się o mnie dowiedzieć i teraz gram dla nich.
- Długo się nie zastanawiałem, czy przejść do Liverpoolu!
Jones był na Anfield podczas meczu z Arsenalem, który Liverpool zremisował 1-1. Dzięki temu nowy bramkarz klubu jeszcze bardziej pragnie debiutu w koszulce the Reds. Z drugiej strony Jones dodaje, że Roy Hodgson nie dał mu żadnych gwarancji odnośnie gry w pierwszym zespole Liverpoolu.
- Byłem wtedy na trybunach i atmosfera była niesamowita. Czekam, aż będę mógł być częścią tej drużyny - powiedział Jones.
- Na pewno masz dużo lepiej, kiedy jest taka atmosfera i kibice. Naprawdę byłem w niedzielę pod dużym wrażeniem.
- Powiedzieli mi, że oczekują ode mnie standardowej pracy. Moim celem jest włączenie się do walki o pozycję, którą zajmują Pepe Reina i Diego Cavalieri. W porządku, podoba mi się. Chcę podjąć rękawicę.
- Roy Hodgson nie obiecał mi niczego i raczej nie spodziewam się takich rzeczy od menedżera. Wszystko zależy od mojej pracy, która może wpłynąć na decyzje przy wyborze składu.
Jones trenował we wtorek po raz pierwszy z nowymi kolegami. Ma on także przed sobą ogromne wyzwanie, którym jest nawiązanie walki z bramkarzem uważanym za jednego z najlepszych na świecie.
Pomimo, że Jones jest niewiele starszy od Reiny, były piłkarz Boro dostrzega wiele pozytywnych rzeczy, których może się nauczyć od Mistrza Świata 2010.
- Na pewno nie będzie łatwo pokonać Pepe. Przez kilka ostatnich latach pokazał swoją klasę. Musisz być światowej klasy zawodnikiem, żeby grać dla takich klubów jak on i brać udział w takich turniejach.
- Oczywiście pod tym względem będzie ciężko, ale zrobię wszystko co w mojej mocy i postaram się nawiązać rywalizację.
- Jeśli chodzi o wiek to mamy prawie tyle samo lat, ale jest różnica w doświadczeniu. Zaczynał karierę w Barcelonie w bardzo młodym wieku i grał dla kilku znakomitych klubów. Jest kilka elementów, których od niego się nauczę i czekam na początek naszej współpracy.
Pierwsze kroki w Melwood będą dla Jonesa z pewnością łatwiejsze z uwagi na to, że nowy sztab medyczny pochodzi z Australii, a większość z nich to znajome twarze z reprezentacji tego kraju.
- Owszem, znam ich bardzo dobrze i przez kilka lat spędziliśmy ze sobą trochę czasu - powiedział Jones. - Byłem w kadrze tuż przed Mundialem. Całkiem fajnie, że w klubie są znajome twarze i ludzie, których mogę zapytać o wskazówki!
Pomimo, że Jones jest Australijczykiem, posiada status wychowanka federacji angielskiej, ponieważ grał w szkółce Middlesbrough.
- Oczywiście moja mama jest z Anglii, natomiast mój tata posiada brytyjski paszport, więc łatwo mi było tutaj przyjechać. Teraz ponownie czuję wyciągniętą dłoń z uwagi na nowe przepisy o wychowankach.
Komentarze (0)