ZAPOWIEDŹ MECZU
Już jutro Liverpool rozpocznie zmagania w kolejnej rundzie eliminacji do Ligi Europejskiej. Tym razem przeciwnikiem The Reds będzie turecki zespół Trabzonspor.
Liverpool zanotował obiecujący start w Premier League w niedzielne popołudnie. Pierwszy ligowy mecz nowego menadżera, nowe twarze, trudny przeciwnik, później skomplikowanie sprawy na murawie - a jednak w pojedynku z Arsenalem tylko pech nie pozwolił na zgarnięcie trzech punktów. Podbudowani tym spotkaniem podopieczni Roya Hodgsona z pewnością ochoczo przystąpią do pojedynku z zespołem z miasta Trabzon. Nastroje psuje jedynie fakt, iż na boisku zabraknie dwóch podstawowych zawodników Liverpoolu Javiera Mascherano i Daniela Aggera. Argentyńczyk zszedł z boiska pod koniecz meczu z Kanonierami, natomiast Duńczyk nie uczynił tego samego tylko dlatego, że wujek Roy nie miał już zmian do wykorzystania.
Poza tym sytuacja w ekipie z Merseyside prezentuje się doskonale. David N'Gog godnie zastępuje Fernando Torresa i teraz to on jest podstawowym napastnikiem. Z dobrej strony pokazał się też Milan Jovanović, natomiast Joe Cole nie będzie musiał się oszczędzać, gdyż i tak czeka go teraz odpoczynek od gry w Premier League, dzięki czerwonej kartce za ostry wślizg na obrońcy Arsenalu Laurencie Kościelnym. Cieszy też wyraźna poprawa formy Stevena Gerrarda, który powrócił do gry na środku pola i nie widać już po nim kompletnego zrezygnowania widocznego w końcówce poprzedniego sezonu. Nad formą po urlopie pracuje też Torres i jutro pewnie też wejdzie z ławki, podobnie jak meczu z Arsenalem.
Priorytetem w tym sezonie z pewnością będzie odzyskanie pozycji w Anglii, a tam już za kilka dni Liverpool czeka kolejny pojedynek z nie byle jakim przeciwnikiem, mianowicie Manchesterem City. Jednak jutrzejsze spotkanie, przynajmniej teoretycznie ze słabszym przeciwnikiem, z pewnością będzie dla The Reds okazją do podbudowania formy, jak również do rozstrzygnięcia losów dwumeczu już teraz, na własnym stadionie.
Początek spotkania na Anfield Road o godzinie 20:45 czasu polskiego.
Komentarze (0)