Javier odrzucił wsparcie fanów
Odmowa wyjścia na boisko w poniedziałkowym meczu z City była ze strony Javiera Mascherano egoistyczna i nieprofesjonalna. Mogę zrozumieć, że bardzo chce się przenieść, ale tak się po prostu nie robi, nie zostawia się klubu.
Argentyńczyk powinien pamiętać, że kiedy Liverpool ściągał go w 2007 roku, jego kariera zmierzała do nikąd.
Nie może oczekiwać, że klub tak po prostu obniży cenę, aby Javier mógł sobie spokojnie odejść.
Sprowadzony za 18 milionów funtów przez trzy lata stał się piłkarzem wartym co najmniej dwa razy tyle. Xabiego Alonso sprzedaliśmy za 30 milionów i nie widzę powodu, dla którego za Masche mielibyśmy dostać mniej.
Cieszę się, że Hodgson twardo stoi na ziemi i nie pozwala piłkarzom próbować decydować o polityce klubu.
Zawodnicy tej klasy, co Mascherano są trudni do pozyskania, więc mamy pełne prawo oczekiwać naprawdę poważnej oferty.
W meczu otwarcia z Arsenalem spisał się wyśmienicie i w pełni zasłużył na owację na stojąco, którą zgotowali mu kibice.
W poniedziałek jednak pokazał, że za nic ma ich wsparcie. Może z Kanonierami chciał tylko przyciągnąć wzrok potencjalnych nowych pracodawców.
To naprawdę przykre, bo jest on doskonałym piłkarzem. Wyjazdowy mecz z Manchesterem City już nigdy nie będzie należał do łatwych, a umiejętności Mascherano mogły okazać się kluczowe dla osiągnięcia pozytywnego rezultatu.
Skoro okienko transferowe zamknie się w przyszłym tygodniu jestem pewien, że agent doradził mu odmowę gry, aby zmusić klub do ustępstw. Chwyty stosowane w czasach mojej gry wciąż są używane.
Nie zastanawiam się, czy miał wpływ na nastawienie kolegów, ale na pewno spowodował, że wystawiliśmy słabszy skład, niż było to możliwe.
Z Mascherano w środku Liverpool mógłby zacząć z Gerrardem bliżej Torresa, przez co na pewno wyglądalibyśmy solidniej.
Przy grze 4-4-2 staliśmy się zbyt otwarci na ataki rywali i nie mogliśmy zatrzymać piłek posyłanych do Adama Johnsona, który sprawiał naprawdę sporo problemów.
Zabawne, że przy wszystkich pieniądzach wydanych przez City, to dwaj dosyć tani zawodnicy, Joe Hart i Adam Johnson wyróżniali się w ekipie Citizens.
3:0 to mocny cios dla Liverpoolu, chociaż w samym meczu nie byliśmy znacznie słabsi od rywali. Poza trzema sytuacjami, po których padły bramki, Pepe Reina był bezrobotny. Jednak przy drugim golu, kiedy broniliśmy rzutu rożnego, Hiszpan mógł zachować się lepiej.
Później spóźniony Martin Skrtel i rzut karny. Gdyby nie te dwa błędy w obronie, mecz byłby bardzo wyrównany.
Liverpool miał jeszcze szansę na powrót do gry, kiedy przy stanie 2:0 Joe Hart wykazał się dwoma interwencjami najwyższej klasy. Uratował im skórę w idealnym momencie.
To był wieczór rozczarowań, ale musimy zostawić to za sobą.
John Aldridge
Komentarze (0)