Poprawa wyjazdów to podstawa
Jednym z największych zadań Roya Hodgsona na Anfield Road musi być poprawienie wyników drużyny w meczach wyjazdowych. W zeszłym sezonie poza Anfield Liverpool grał momentami tak tragicznie, że aż brakowało mi słów.
Gołym okiem widać było, że brakuje wiary i zaangażowania na wyjazdach, kiedy sprawy nie układały się po naszej myśli.
Fakt, że wygraliśmy zaledwie 5 z 19 wyjazdów strzelając we wszystkich meczach 18 bramek mówi sam za siebie. Nastawienie było zbyt negatywne i nie byliśmy w stanie narzucić swojej gry właściwie żadnemu przeciwnikowi.
Jeśli Liverpool chce osiągnąć coś w tym sezonie ligowym, to musi zostać naprawione. Zaczynając od niedzielnej wyprawy na St Andrews.
Na tym stadionie Liverpool potykał się kilka razy w ostatnich latach, a Birmingham na pewno nie jest drużyną, przeciwko której łatwo gra się na ich obiekcie.
Jasne jest, że w takie miejsca powinniśmy jechać z silnym nastawieniem na zwycięstwo, a nie nadzieją na jakiekolwiek punkty.
Roy Hodgson musi zaszczepić w piłkarzach przekonanie, że są w stanie pojechać do trudnego przeciwnika i wywieźć z jego stadionu 3 punkty. Porażkę z Manchesterem City proponuję na stałe pozostawić za plecami.
Wygrana w Midlands dałaby The Reds dobry zastrzyk pewności siebie przed najtrudniejszym wyjazdem w roku, na Old Trafford.
Współczuję trenerowi, który nie może przygotować w tym tygodniu całej drużyny tak, jakby chciał, mając aż tylu graczy rozsianych po świecie na zgrupowaniach reprezentacji.
Przynajmniej fakt, że gramy z Birmingham w niedzielę daje mu dodatkowe 24 godziny na pracę z tymi, którzy powrócą do Melwood.
Dobrze było zobaczyć Torresa znów w strzeleckiej formie przeciwko Lichtensteinowi, a jego większa pewność siebie na pewno zaprocentuje w Liverpoolu.
Mam nadzieję, że El Nino przetrwa towarzyski mecz z Argentyną bez szwanku (tekst był pisany przed pierwszym gwizdkiem meczu Hiszpania-Argentyna przyp. red.). Według mnie, organizowanie sparingu w Ameryce Południowej o tej porze roku to czyste szaleństwo. Po wszystkich problemach Torresa ze zdrowiem powinno się na niego chuchać i dmuchać, a nie wsadzać w samolot przez pół świata na mecz bez znaczenia.
Obecnie Hiszpan musi być traktowany ze szczególną ostrożnością i jestem pewien, że Hodgson będzie minimalizował ryzyko rezygnując z niego w Carling Cup i niektórych meczach Ligi Europy.
Nie zakontraktowanie nowego napastnika przed końcem okienka transferowego sprawiło, że zbyt wiele zależy od zdrowia Dzieciaka.
Kiedy Torres będzie odpoczywał, chciałbym zobaczyć w ataku Dirka Kuyta. Został on sprowadzony na Anfield jako napastnik i ma wszelkie umiejętności, aby dać tam sobie znakomicie radę. Miejmy nadzieję, że szybko pozbędzie się urazu barku.
John Aldridge
Komentarze (0)