AVL
Aston Villa
Premier League
13.05.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1216

Shelvey o swojej przyszłości


Steven Gerrard, Fernando Torres, Joe Cole - lista piłkarzy, na których wzorować może wzorować się Jonjo Shelvey jest długa. Pomo tego, obecnie naśladuje on mniej znanego i niewiele starszego od siebie zawodnika.

Chodzi o Jacka Wilshere’a, grającego w Arsenalu bliskiego kolegę Shelveya, który nieoczekiwanie został ostatnio powołany do reprezentacji Anglii.

Gotowość Fabio Capello do dawania szans młodym piłkarzom stwarza nadzieję dla Jonjo i wielu innych młodych talentów z całego kraju.

Były pomocnik Charltonu czekający wciąż na pełny debiut w Liverpoolu, który był już kapitanem drużyny narodowej do lat 19, nie kryje swoich ambicji.

- Mam nadzieję, że za pięć lat będę regularnie grał na środku pomocy Liverpoolu, włączając w to Ligę Mistrzów, bycie w czołówce Premier League oraz powołania do reprezentacji.

- Capello daje szanse młodym graczom. Jack dobrze sobie radził, podobnie Kieran Gibbs.

- Znam Jacka dość dobrze i rozmawiałem z nim w tamtym czasie. Mówił, że gra dla Anglii to niesamowite uczucie. Chciałbym podążyć jego śladem.

Przed przenosinami do Merseyside, Shelvey reprezentował barwy Charltonu. Powszechnie jednak wiadomo, że swoją piłkarską przygodę rozpoczynał tuż obok Wilshere'a, w Arsenalu.

Czy jego kariera nie mogła potoczyć się inaczej? Czy nie mógłby występować teraz na Emirates?

- Grałem w szkółce Arsenalu mając dziewięć lat i wciąż pozostaję w kontakcie z Jackiem, ponieważ jest moim dobrym przyjacielem. Znam także jego rodzinę - wyjaśnia.

- Odszedłem i zawędrowałem do West Hamu. Później mój brat zrezygnował z gry w tym klubie, dlatego ja postąpiłem podobnie. Przez rok grałem z kolegami i było to dla mnie lepsze od treningów w akademii. Występowałem w drużynie prowadzonej przez mojego tatę, a w wieku 12 lat znalazłem się w Charltonie. Mam dług wdzięczności wobec tego klubu.

- Ludzie pytają mnie: "Dlaczego odszedłeś z Arsenalu?". Odpowiadam, że przebicie się jest łatwiejsze w mniejszych klubach. Nie sądzę, aby było dane mi występowanie w pierwszej drużynie, dlatego nie żałuję.

Obiecująca kariera Shelveya zaprowadziła go nad Mersey, gdzie znajduje się pod czujnym okiem fachowców.

Pomocnik uważa, że praca z Royem Hodgsonem już przyniosła pożądane efekty.

- Menedżer ma doświadczenie i wie, co robi - twierdzi - Pracowałem już z doświadczonymi szkoleniowcami, jednak nie tak bardzo jak Roy.

- Bardo mi pomógł. Polepszyła się moja gra w defensywie, pomimo że trenuję pod jego wodzą dopiero od kilku miesięcy.

- Nigdy nie wątpiłem w swoje możliwości ofensywne, jednak nie byłem pewny jak zachowywać się w obronie. Codziennie pracuję nad poprawą swoich umiejętności.

- Wiem, czego Roy dokonał w Fulham, to robi wrażenie. Wierzę, że uda mu się to także w Liverpoolu i powrócimy do wielkiej czwórki.

W dzieciństwie Shelvey kibicował West Hamowi i niejednokrotnie wyczekiwał pod ośrodkiem treningowym Młotów, licząc na autografy piłkarzy londyńskiej drużyny.

Wśród jego kolekcji podpisów, znajduje się ten należący do Joe Cole'a, zawodnika z którym trenuje teraz codziennie.

Ktoś mógłby czuć się tym onieśmielony, jednak nie Shelvey.

- Staram skupiać się na sobie - wyjaśnia - Trener powiedział mi, że dobrze sobie radzę, więc próbuję to utrzymać. Trenowanie z piłkarzami, od których mogę tyle się nauczyć jest fantastyczne.

Podczas przerwy na mecze reprezentacji, Jonjo miał powody do świętowania, a związane były one nie tylko z futbolem.

Zdobył bramkę, nosił kapitańską opaskę reprezentacji U-19, a dodatkowo po raz pierwszy został wujkiem.

- Miałem za sobą dobry występ. Strzeliłem gola z rzutu wolnego, który był uwieczniony, ponieważ jeden z moich znajomych filmował go z trybun.

- To był cudowny dzień dla mnie i mojej rodziny.

- Dosłownie pięć minut przed pierwszym gwizdkiem odebrałem wiadomość od taty. "Osiem funtów". "Co?" pomyślałem.

- Dopiero po meczu dowiedziałem się o narodzinach siostrzenicy. Jest piękna i ma na imię Lily. Widziałem ją kilka razy, a zawsze, gdy trzymałem ją na rękach, płakała.

- Często wspominam swój debiut dla Charltonu i grę na Anfield (w meczu Jamiego Carraghera) przed tygodniem, ale to bycie kapitanem drużyny narodowej, gol i fakt, że zostałem wujkiem sprawiły, iż był to najlepszy dzień w moim życiu - zakończył Shelvey.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Fantastyczny comeback ekipy rezerw  (1)
05.05.2024 21:13, AirCanada, liverpoolfc.com
Elliott: Uwielbiam strzelać gole na Anfield  (3)
05.05.2024 21:06, AirCanada, liverpoolfc.com
Statystyki  (0)
05.05.2024 19:56, Zalewsky, SofaScore
Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (9)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com